Obserwatorzy

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Cztery czapki

bazą których stała się angora, której miałam tak po 1 motku, a czasem 1,5.  Robiłam w dwie nitki dodając do tej angorki drugą nitkę typu cieniutka anilana albo cieniutki moherek.  


Do zrobienia  tych czapek przymierzałam się już ze trzy lata. Niestety czapki zrobione z domieszki z wełną gryzą mnie w czoło i ogólnie w głowę, więc nie wytrzymuję w nich długo. Angora zmniejszała zdecydowanie ten problem. 



A ponieważ kolory były dość jaskrawe, wyszły i czapki takie, w których widać mnie z daleka. Zrobiłam je głównie w celu chodzenia z psami. Chociaż Ifunia ma już prawie 16 lat i trudności ze wstawaniem z legowiska - nie podaruje głównego spaceru i te 5-6 km dziennie muszę przejść. Jak już idzie, to daje radę i pracujemy nad utrzymaniem tempa w granicach 13 min./km. Mały piesek też dzielnie przechodzi ten sam dystans. 




Obecnie w szarzyźnie nawłociwych łąk i ciemnych pól doskonale widać moje "płomienne", śmieszne czapki. Doskonale też odbijają się na tle śniegu (jeżeli takowy spadnie).  

Konstrukcja jak najbardziej zwyczajna: ściągacz 2/2, prosto w górę do wykończenia nitki, pod koniec dziania przerabiam razem po dwa oczka lewe (zostaje po 1 lewym), w trzecim rzędzie przerabiam razem dwa oczka prawe. Potem wszystkie ściągam nitką i dobrze zeszywam czubek czapy. Czapki robiłam  na drutach 3,5 mm na okrągło. Ale pierwsze 8 rzędów bardzo ciasno na drutach 2,5 mm, żeby ściągacz lepiej trzymał. Nabierałam na druty 92 oczka.

Świadomie robiłam takie dłuższe sterczące czapy, bo tak mi się teraz podobało.

wtorek, 17 stycznia 2023

Kolejna zabawa blogowa

zaproponowana przez Splocika sprowokowała mnie do udziału. Nadzwyczajnie wpasowała się w moje działania. Jakoś bardziej bawi mnie robienie różnych drobiazgów (z różnych dziedzin rękodzieła), aniżeli duże formy. Może to jest spowodowane faktem, że szybciej ogląda się rezultat końcowy, a może tym, że potrzeba mniej cierpliwości? Trudno mi ocenić. W każdym razie czynienie drobiazgów sprawia mi satysfakcję. I chociaż przed przerwą w blogowaniu raczej nie brałam udziału w zabawach blogowych (inna wówczas była otaczająca mnie rzeczywistość i cierpiałam na premanentny brak czasu), to obecnie zaangażowałam się już w drugą zabawę splocikową.  

Małe dekoracje 2023 to właśnie zabawa w sam raz dla mnie. Banerek już umieściłam na bocznej szpalcie mojego bloga. Umieszczę go jeszcze raz:

Małe dekoracje 2023 

No i jako pierwszą dekorację prezentuję dzisiaj choinki, zrobiłam je w okolicy Bożego Narodzenia. W zasadzie pochowałam już wszystkie dekoracje związane z tym świętem, zostały tylko choinki, bardziej dedykowane dekoracji zimowej, aniżeli bożonarodzeniowej:


 


Choinki zostały wykonane półsłupkami, "Ubranka" z włóczki włożyłam na styropianowe stożki imitujące choinki. Miałam tylko tyle tych stożków i nie udało mi się kupić więcej. Najładniej wyglądają w grupie trzech, jak na ostatnim zdjęciu. Te są w kolorze szarym, gdyż zrobiłam je w stylu rustykalnym z owczej wełny. 

Choinki na pierwszym i drugim zdjęciu są skomponowane kolorystycznie. W tym roku w jesieni, może uda mi się kupić jeszcze dwa stożki, to dorobię po jeszcze jednej do kompletu. 

Dziękuję Wszystkim za przemiłe komentarze pod poprzednim postem.

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Nie mam pomysłu na tytuł

Nie robiłam żadnych postanowień noworocznych, żadnych. Życzyliśmy sobie z mężem przede wszystkim zdrowia i jak najmniejszej liczby problemów, a także by się wojna skończyła.


Więc to, nie postanowienie noworoczne, że "reanimuję" bloga. Po prostu naszła mnie taka chęć. Przypomnieć musiałam sobie sprawy techniczne, szczególnie jak zamieszczać zdjęcia. Czeka mnie "odkurzenie" bloga i porządki na nim (aktualizacje).




Mieszkamy teraz w Krakowie, w którym spędziłam 10 lat po studiach. Mamy tu bliski kontakt z córką i jej rodziną. Na lato wyjeżdżamy do Zagórza, gdzie mieści się rodzinna siedziba. Nie było tam warunków do mieszkania, więc zaadaptowaliśmy budyneczek gospodarczy na mieszkalny i w końcu mamy normalne warunki, łazienkę, kuchnię i ciepło w porach przejściowych. Niestety remont chałupy musi poczekać: drożyzna i inflacja nie sprzyjają temu przedsięwzięciu. Wynagradza piękna przyroda, ogród, wędrówki po lesie, odpoczynek pod drzewem w gasnących promieniach słońca. 

Na tej ławeczce lubię przysiąść, kiedy idę w las na spacer z psami. Mieści się w krzakach z widokiem na łąki i las. Zwykle słońce mocno praży tu w oczy

Jak nigdy czuję tam związek z naturą i nic mi więcej nie potrzeba. Naturalnie haruję w ogrodzie, ciągle mam ambicje posiadania ładnego naturalnego ogrodu. A z przyrodą to nierówna walka. Zawsze czegoś nie zdążę zrobić. Kiedy zaczyna lać, to nic nie można robić na zewnątrz, a przed chałupą "toniemy" w błocie (w wyniku prac remontowych trawnik przestał istnieć). 



Z jednej strony to świetnie mieć przystań w Zagórzu, z drugiej jednak czasem trudno żyje się tak w rozkroku. Ale lubię teraz takie moje życie, kilka miesięcy zimowych w Krakowie, kilka miesięcy letnich w Zagórzu.

Dziękuję Wszystkim Paniom za miłe przywitanie i sympatyczne komentarze. 

niedziela, 8 stycznia 2023

Na Gorc Troszacki

chociaż początkowy plan zakładał dojście na Kudłoń. Niestety nie zdążyłyśmy, bo wyjście było z córką i wnuczkami. No i młodsza wdraża się do chodzenia po górach. A 7.01. tego roku lazła szczególnie wolno. Wyszłyśmy z przełęczy Przysłop Lubomierski (750 m n.p.m.) szlakiem żółtym. Trasa cały czas wznosiła się do góry, no i duże fragmenty szło się po schodach specjalnie na tej trasie ułożonych. 


Cała trasa: Przełęcz Przysłop - Polana pod Jaworzynką - Jaworzynka (1026 m n.p.m.) - Polana Podskały - Polana Adamówka - Gorc Troszacki (1235 m n.p.m.). W obie strony wyszło około 12 km. 


Pogoda zapowiadała się znakomita, kiedy jechałyśmy samochodem do Mszany. Słońce mocno świeciło i raziło w oczy. Jeszcze w Lubomierzu było ładnie. W czasie trasy pod górę, lewa strona była w cieniu, z prawej kładły się refleksy słoneczne, na samej górze zrobiło się raczej pochmurno i zdecydowanie zimniej. Mgły zaczęły "biegać" jak oszalałe.




Atrakcją tej trasy są znakomite widoki, ponoć w dzień pogodny można zobaczyć panoramę Tatr. Na razie pierwsze widoki zauroczyły nas na Polanie pod Jaworzynką, skąd można podziwiać Mogielnicę. Z Polany Podskały można dojrzeć Gorc. Polany są wyjątkowo malownicze. Sam Gorc Troszacki funduje nam  cudowne widoki, tym razem też trawy przysłonięte nieco plackami śniegu. 

Schodziłyśmy już bardzo szybko, na górze zaczęły się snuć mgły, zmniejszała się widoczność, chociaż na dole okazało się, że nawet miejscami świeci słoneczko. 

Na Kudłoń nie dotarłyśmy, ale warto wrócić w to miejsce i ponownie podziwiać widoki.

wtorek, 3 stycznia 2023

Sweterki dla psa

Moja córka spełniła swe pragnienie o psie "na kolanka" i do rodzinki dołączył mały piesek, który zawojował wszystkich. O dziwo "dziewczynkę" yorka o imieniu Heca zaakceptował dotychczasowy rezydent Hirek. Mało tego mały piesek pełen energii cały czas zaczepia Białego, podgryza za kolanka, walczy, powarkuje itd. Starszy znosi to ze spokojem i poddaje się zabawie. Tęsknił za małym pieskiem wtedy, gdy córka miała gości i małe zostało oddane do nas na trzy dni.


Moja Matylda przeciwna jest ubieraniu psów we wszelkie ubrania, kurteczki, sweterki, mają przecież własną sierść. Uważała, że i Hecy ubierać nie będzie. Jednak życie, a właściwie obniżająca się temperatura zweryfikowały postanowienia. Piesek po prostu zaczął na spacerach marznąć i wyjścia  nie było. 





"Madka" czyli ja, nie wróciła jeszcze z Zagórza, a tu zimno. Nabyte zostały: kurteczka i polar. Za duże jeszcze, bo piesek był w listopadzie drobinką. 
Kiedy przyjechaliśmy do Krakowa, postanowiłam zrobić sweterek. Oj niemrawo mi szło. Pierwszy - prototyp prułam kilka razy. W końcu uznałam, że produkt jest odpowiedni. Córka jednak  stwierdziła, że lepszy będzie sweterek z dziurką na grzbiecie, bo szelki lepiej ubierać pod spód. Następne więc sweterki produkowałam już z dziurką. No i w sumie powstało pięć. Kiedy na dworze słota, to jeden sweterek na jedno wyjście, po prostu błoci się od spodu.






Na sylwestra i nowy rok pieski przyszły do nas, gdyż młodzi wyjechali z dziećmi. No i na spacer główny chodziłam z czterema, moimi: Ifą i Tolą oraz córki: Hirkiem i Hecą. No powiedzmy było to przedsięwzięcie logistyczne (jak je "ułożyć" na smyczach). Dałam radę.

Dzisiejszy post dedykuję zabawie  u Splocika, do której przystąpiłam m.in. w ramach "reanimacji" mojego bloga.
Wybrałam przysłowie na styczeń: Za pieniądze kupisz dobrego psa, ale nie kupisz za nie merdania jego ogona.  



Temat przysłowia wiąże się z psami - z przysłowia wybieram słowo: pies, więc i sweterki dla psów pasują. 



LinkWithin

Related Posts with Thumbnails