Bardzo inspirujący stał się dla mnie blog Małgorzaty Kaczmarczyk. Następnie kupiłam sobie jej książkę "Zioła dla smaku, zdrowia i urody", którą czytuję do poduszki. Oczywiście nie jestem tak zaawansowana,jak autorka bloga, w czynieniu różnych ziołowych przetworów. Skupiam się dopiero na zbieraniu ziół na bieżące potrzeby, suszę na herbatki, myślę, że dojrzeję do wykorzystania ich do kolejnych celów dla domu, zdrowia i urody. Mam olbrzymi ogród, w bliskim sąsiedztwie lasu i łąk, gdzie duża część leży zwyczajnie niewykorzystana użytkowo. Może więc on stanowić mój własny poligon doświadczalny. Nawet nie muszę się dużo nachodzić, bo "bogactwo" roślin leży niemal u stóp. Wiele sama sprowadziłam do ogrodu i posadziłam, inne wysiały się same, jeszcze inne rosły od zawsze. Wystarczy mieć tylko oczy otwarte i korzystać. Lato tej wiosny było cudowne i przełożyło się na niezwykły urodzaj i bogactwo wszystkiego. To w sąsiadującym lesie można pojeść sobie leśnych malin, nazrywać czereśni, pokosztować jeżyn, których będzie dużo, bo widzę mnóstwo zielonych. Przypomniałam sobie w tym roku, kiedy na skraju lasu podjadałam czereśnie ich z dzieciństwa. Tam, gdzie wówczas mieszkaliśmy w sąsiedztwie był duży (dla mnie dziecka) stary ogród - rosło tam m.in. potężne drzewo czereśniowe. Starsi chłopcy wspinali się wysoko i nam maluchom zrzucali wyłamane gałęzie z owocami...
No ale miało być o sałatce z chwastów. Na wiosnę najczęściej robiłam sałatkę z mniszka, młodego krwawnika i podagrycznika.
Mniszek, krwawnik, podagrycznik
Polewałam to wszystko olejem lnianym. Tłuszcz zawarty w oleju pozwala przyswoić z sałatki wszystkie witaminy.
Jeżeli sałatka wzbogacona była fasolą, albo gotowanym jajem - stanowiła dla mnie osobne danie obiadowe.
Moja sałatka - to takie nic - ale zdrowo. Dopiero jak sobie człowiek poczyta, to dowiaduje się ileż to bogactwa zawartego jest w takich zwykłych roślinach.
A na koniec Hirek - jest u nas na wakacjach:
8 komentarzy:
Ja co prawda mam ciągle jeszcze szlaban na wiele surowizny, ale za to mogę jeść to co się da ukisić. Ostatnio więc kiszę cukinię i marchewkę, W ogóle chyba mi nieco brak wit.A bo "zakochałam się" w marchewce- jem albo kiszoną albo uduszoną na pół miękko w oleju kokosowym, koniecznie z kurkumą i cynamonem. A kurkumę dodaję świeżą, startą na tarce. Ma tylko jeden feler- przeokropnie i na długo barwi ręce, więc trzeba ja obierać i ścierać w rękawiczkach.
Miłego;)
Mnie zawsze z ziolami po drodze bylo. W moim ogrodzie nie ma chwastow - sa ziola, a mniszka w nim pelno; zaluje tylko, ze pokrzywy mi nie chca rosnac. Salatka wyglada na zdrowa i smakowita. Dziekuje za przepis.
Witaj Antonino1
Przy posiadaniu taakiego ogrodu polecam wspaniala ksiazke Marii Treben "Apteka Pana Boga".Nie jest co prawda o salatkach,ale o leczeniu ziolami co w Twoim przypadku ( ze wzgledu na ogrod i las)jest idealnym ratunkiem na przerozne dolegliwosci.Ziola zebrane,suszone lub przetworzone w inny sposob to nie te kupione w sklepie zielarskim.
Pozdrawiam
Ewa
Tola nie pozowala do zdjecia ???
ciekawe te sałatki, jakoś nie mam odwagi żeby spróbować ;) a pies widać że się cieszy i jest na wakacjach :)
Bardzo ciekawy wpis,tylko ja znam mało ziół,jakieś mutanty też powstały,z obrazka oczywiście mniszek jest znany i krwawnik też tylko juz lata nie widziałam krwawnika.
Ja ostatnio jadłam ciasto z pokrzywą i było bardzo smaczne:) A co do ziół to mam i w ogrodzie i umiem szukać po lasach i na zimę zawsze mam zapas:) pozdrawiam
Takie liście, to najbardziej lubię w dzielonych koktajlach - z dodatkiem banana każda zielenina staje się pyszną przekąską, czego nie mogę powiedzieć o moich surówkowych eksperymentach;-)
Parę lat temu też zafascynowana byłam tematem, teraz trochę okrzepłam i korzystam tylko z dostępnych na targu lub sklepie produktów, brakuje mi energii i czasu do samodzielnego uprawiania, czy szukania ich na łąkach. A szkoda, bo zdrowie jest wartością nie do przecenienia...
Ja nieraz robię szpinak z lebiody, która często - gęsto rośnie pod moim balkonem. Pyszna również w postaci sałatki.
serdecznie pozdrawiam:))
Prześlij komentarz