powiewa i mocno ziębi. Kiedy wczoraj wybrałam się z psami nad stawy - myślałam, że nie wykonam dziennej dawki ruchu. Potwornie zmarzłam w palce dłoni. Miałam rękawiczki, dosyć cienkie, na to wełniane mitenki i nie dało się wytrzymać. Zwykle taki ekwipunek mi wystarcza. Miałam wrażenie, że odmroziłam sobie palce, a było tylko -4 st. C.
Stawy zamarzają - łabędziom został niewielki skrawek lustra wody
Dzisiaj pojechaliśmy na działkę, by porobić jeszcze zimowe zabezpieczenia, przede wszystkim wypuścić wodę z rur:
Tak zabezpieczona została woda na podwórku
Stawek też pokrył się taflą lodu
Jest i drzewo na opał
Troszkę otuliłam niektóre rośliny i ewakuowaliśmy się z powrotem z powodu dotkliwego chłodu. W chałupie nieco się zagrzało, bo paliliśmy pod kuchnią.
Zima zdecydowanie przypuściła atak, a jeszcze tydzień temu zebraliśmy takie rydze:
6 komentarzy:
Zima nadchodzi nieubłaganie,nie cierpię jej:((Ma tylko jedną zaletę-można nosić wełniane udziergi:))
No właśnie, a mnie już tęskno do wiosny:)))
Pozdrawiam serdecznie
Trochę przymroziło Jakoś trudno jest się przestawić na uroki zbliżającej się zimy.Podrawiam serdecznie.
Narobiłaś mi smaka na rydze, których tutaj nie ma. U nas nie tak zimno, ale jest wiatr. Pozdrawiam
U nas tez zimno,wprawdzie tylko minus 2 stopnie,ale bardzo wieje wiec jest chlodniej.
W chalupie jak napalisz to pzryjemnie i cieplutko,nie to co kaloryfery w bloku.
Byle do wiosny Antonino!
Pozdrawiam
Ewa
przychodzi zima, ale to chyba naturalne,mróz jest do zniesienia, najgorzej wiatr,wtedy wydaje sie że jest o 10 st.więcej.A tak w ogóle to chyba odwykliśmy od prawdziwych zim.Pozdrawaim.Antonino, u mnie nastrój adwentowy, co niedzielę 1 świeczkę zapalamy podczas picia kawy, jako dzieci śpiewaliśmy jeszcze pieśni adwentowe,niestety to już zanikło,pozostał sam wieniec.
Prześlij komentarz