Nie pamiętam czy wspominałam kiedyś o tym, że zbieram stare książki na temat robótek ręcznych. Niedawno dotarło do mnie przedwojenne wydawnictwo "Bluszcza" - jeden z zeszytów - podręczników "nauki bardzo modnych dziś robót ręcznych".
Seria obejmowała następujące zeszyty:
"Ściegi szydełkowe i na drutach",
"Szydełkiem i na drutach dla dzieci",
"Szydełkiem i na drutach dla młodzieży",
"Szydełkiem i na drutach dla pań i panienek",
"Szydełkiem i na drutach dla panów i chłopców",
"Mereżki i hafty".
Ten pierwszy znalazł się w moim posiadaniu. Cena przedwojenna: 1,50 zł. Na odwrocie strony tytułowej wydawca zachęca do kupowania czasopisma "Ja to zrobię": Jeśli umiesz szyć - nie wydajesz na krawcową, jeśli haftujesz, Twój dom nabiera wdzięku i przytulności, jeżeli szydełko i druty sprawnie poruszają się w Twoich rękach, nie kłopoczesz się o zimowy ekwipunek swoich bliskich - koszt bowiem surowca w porównaniu do pracy jest minimalny i tylko trzeba, aby te ręce, niezastąpione, pracowite ręce kobiety, posiadały potrzebne im umiejętności i wzory.
A przedmowa w tym pierwszym zeszycie jest znakomita; najpierw nawiązuje do czasów "babci":
By potem wypowiedzieć pochwały na temat ładnych i młodych osób o różowych, wypolerowanych paznokciach, których paluszki z przyjemnością poruszają długimi drutami, a mowa o "trykocie"" nie nasuwa myśli o starodawnych "dessous", o zdegradowanych czepkach, lub ciężkich - niewygodnych ubraniach.
Następnie o tym, że chcąc dogodzić paniom "oddającym się z zamiłowaniem robotom ręcznym", przygotowano serię zeszytów. Na zakończenie autor przedmowy konkluduje: Nasze albumy są łatwe i tanie, więc każda z pań zapewne zechce je nabyć, aby móc zaopatrzyć dzieci, męża i siebie w cały ten komfort współczesny, tak potrzebny w mieście, nad morzem i w górach.
Wydawnictwo podzieliło poradnik na dwie części: pierwsza jest poświęcona szydełku:
roboty szydełkowe, tak nazwane od małego narzędzia, którem się je wykonuje, są najprostsze, najłatwiejsze i najprędzej można się ich nauczyć. Znajdują się tu podstawy szydełkowania, przedstawiono też ściegi proste i bardziej skomplikowane: "muszlowe", "centki" (tak to zostało napisane), "barankowe", ażurowe, koronki, galony, wstawki. Rozdział 10 ilustruje jak wykonać "pikoty", "frendzle" (znów pisownia oryginalna) i pompony.
Część druga poświęcona drutom:
tak została zaanonsowana: Trykot jest to tkanina, mniej lub bardziej zwarta, zależnie od materjałów użytych do jej wyrobu. Nie miał on naczelnego miejsca wśród robót ręcznych, ale był jedną z tych, które nigdy nie wychodziły z użycia. W obecnej dobie trykot zdobył uznanie wszystkich praktycznych kobiet, ma bowiem liczne zastosowanie. Jest to robota przyjemna, zręczna do przenoszenia i można łatwo i mile gawędzić poruszając drutami.
Instrukcje pisemne i obrazkowe ilustrują: jak nabierać oczka, wykonywać proste ściegi, gubienie oczek, ściegi bardziej skomplikowane i fantazyjne: ażury, koronki, żakardy i tweedy.
A tak tłumaczy się splot zwany "trykot angielski":
gdzie pojęcie "oczko wetknięte" zostało wyjaśnione, jako "oczko wkłute".
Książeczka zawiera też dwie plansze ilustrujące jak wykonać papierowe zabawki na choinkę.
Strony
▼
wtorek, 29 października 2013
niedziela, 27 października 2013
Na Rzepedkę
ruszyliśmy ze Szczawnego Szlakiem Szwejkowskim prowadzącym drogą wygodną, najpierw brukowaną betonowymi kostkami, później z betonowych płyt. Wejście nieopodal cerkwi w Szczawnym, przy zabudowaniach popegieerowskich.
Na mapie droga zaznaczona była może jako dwukilometrowy odcinek, w rzeczywistości okazało się, że na Rzepedkę można by dotrzeć nawet samochodem, gdyż wspomniane wyżej betonowe płyty zamieniły się w drogę obecnie budowaną i utwardzaną. Dokąd ta droga doprowadza - nie wiem - nie doszliśmy do końca.
W przewodniku także nie wyczytałam, że powstała/powstaje tam droga przejezdna samochodem. Ludzi nie było, minął nas tylko jeden samochód terenowy. Ciepło, temperatura niemal letnia, tyle że wiało niemiłosiernie.
Łopotały na wietrze nasze kurtki i spodnie oraz uszy Ify, gięły się drzewa. Momentami trudno było utrzymać równowagę.
1.Beskid Niski. Przewodnik. Oficyna Wydawnicza "Rewasz". Pruszków 2012.
2.http://pl.wikipedia.org/wiki/Rzepedka_(g%C3%B3ra)
Pod lasem krzyż sklecony z dwóch gałęzi
Zanim dojdziemy do grzbietu, droga wiedzie lasem
Na mapie droga zaznaczona była może jako dwukilometrowy odcinek, w rzeczywistości okazało się, że na Rzepedkę można by dotrzeć nawet samochodem, gdyż wspomniane wyżej betonowe płyty zamieniły się w drogę obecnie budowaną i utwardzaną. Dokąd ta droga doprowadza - nie wiem - nie doszliśmy do końca.
W przewodniku także nie wyczytałam, że powstała/powstaje tam droga przejezdna samochodem. Ludzi nie było, minął nas tylko jeden samochód terenowy. Ciepło, temperatura niemal letnia, tyle że wiało niemiłosiernie.
Łopotały na wietrze nasze kurtki i spodnie oraz uszy Ify, gięły się drzewa. Momentami trudno było utrzymać równowagę.
Z zapowiadanych widoków "nici", dzień ciepły, jednak jesienne mgły skryły pejzaże, a ponoć z Rzepedki można zobaczyć Smerek i Połoninę Caryńską. Osiągnąwszy szczyt zawróciliśmy (samochód w Szczawnym) - nie doszliśmy do czerwonego szlaku prowadzącego do Komańczy, a łączącego się ze Szlakiem Szwejkowskim.
Na horyzoncie cel wyprawy
...i szczyt
Rzepedka (708 i 706 m n.p.m.) – dwuwierzchołkowy
szczyt we wschodniej części Beskidu Niskiego. Dawna, łemkowska nazwa szczytu
brzmi Rożynkania, co zapewne oznacza "górę w kształcie
rogu".
Tu na horyzoncie można wypatrzeć wiatraki nad Bukowskiem
Wznosi się w pasemku Połońskiego Wierchu (zwanego też Szerokim Łanem) i Rzepedki, długości ok. 6 km, stanowiącym przedłużenie Pasma Bukowicy poza dolinę Płonki w kierunku południowo-wschodnim i schodzącym ku dolinie Osławy w Szczawnem. Północne stoki należą do wsi Płonna, południowe – do nieistniejącej już w zasadzie Starej Rzepedzi w dolinie Rzepedki.
Trawiasty grzbiet i zbocza
Odpoczynek:
Zabraliśmy ze sobą plastikową miskę na wodę dla psów;
przy tej suszy nie ma co marzyć o wodzie w potokach
To zapewnie te owce wypasają stoki Rzepedki
Źródło:1.Beskid Niski. Przewodnik. Oficyna Wydawnicza "Rewasz". Pruszków 2012.
2.http://pl.wikipedia.org/wiki/Rzepedka_(g%C3%B3ra)
piątek, 25 października 2013
Kapliczki przydrożne. Kapliczka w Wolicy
Kapliczka murowana wzniesiona w końcu XIX wieku. Znajduje się po lewej stronie drogi prowadzącej do Bukowska.
środa, 23 października 2013
Chciałoby się powiedzieć: trwaj piękna jesieni
Po przymrozkach, które przyczyniły się do zniszczenia roślin i spowodowały, że w większości liście z drzew spadły bardzo szybko, nastała piękna, ciepła jesień. Korzystamy z jej urody, ile tylko możemy. Wędrujemy nad stawami, po lasach i polach. Ifa urządza sobie nawet kąpiele w jeziorze, a mały piesek bez zahamowania brodzi po niskiej wodzie w Sanie.
Szkoda tylko, że dni coraz krótsze, a w niedzielę już zmiana czasu. Cieszmy się więc dniem, korzystajmy z ostatnich ciepłych, słonecznych dni.
W ogrodzie zakwitły ostatnie kwiaty jesieni: szafrany:
Nawet Czesio korzysta z ciepełka, wywożony jeszcze na letnisko:
Szkoda tylko, że dni coraz krótsze, a w niedzielę już zmiana czasu. Cieszmy się więc dniem, korzystajmy z ostatnich ciepłych, słonecznych dni.
W ogrodzie zakwitły ostatnie kwiaty jesieni: szafrany:
Nawet Czesio korzysta z ciepełka, wywożony jeszcze na letnisko:
niedziela, 20 października 2013
Na Tokarnię
wybrałam się po raz drugi. Pierwszy raz było to wejście zimowe. (Dzisiaj też zobaczyłam, że przepadły zdjęcia na blogu z tamtej wycieczki - muszę poszukać archiwalnych i uzupełnić).
Wybór trasy poniekąd jednoznaczny: wycieczka miała być taka, by można było zabrać psy,
które do Bieszczadzkiego Parku Narodowego wstępu nie mają. I chociaż marzyły mi się dzisiaj Bieszczady - skończyło się na paśmie Bukowicy.
Trasa raczej spacerowa, jednak pozwoliła naładować akumulatory po trudnym tygodniu. Podjechaliśmy do Karlikowa od strony Bukowska, by wrócić przez Kulaszne, Czaszyn, Tarnawę i Zagórz. Wybierając trasę powrotną zapomniałam o prowadzonych od czerwca remontach dróg, co znacznie wydłużyło powrót (staliśmy kilkakrotnie na światłach po kilkanaście minut).
Pogoda wymarzona - cudowne słońce od rana, tyle że niemożliwie wiało. Szkoda tylko, że w większości spadły już liście z drzew i kolorów jesieni było zdecydowanie mniej. Jednak błękitne niebo, rozszczepiające się w jesiennym słońcu powietrze i oczywiście widoki - wynagrodziły trudy.
Wybór trasy poniekąd jednoznaczny: wycieczka miała być taka, by można było zabrać psy,
które do Bieszczadzkiego Parku Narodowego wstępu nie mają. I chociaż marzyły mi się dzisiaj Bieszczady - skończyło się na paśmie Bukowicy.
Trasa raczej spacerowa, jednak pozwoliła naładować akumulatory po trudnym tygodniu. Podjechaliśmy do Karlikowa od strony Bukowska, by wrócić przez Kulaszne, Czaszyn, Tarnawę i Zagórz. Wybierając trasę powrotną zapomniałam o prowadzonych od czerwca remontach dróg, co znacznie wydłużyło powrót (staliśmy kilkakrotnie na światłach po kilkanaście minut).
Jadąc z Karlikowa natknęliśmy się na starą kuźnię
A takie dziwolągi rosną na trasie
Z góry można podziwiać "farmę" wiatraków
Przeżyliśmy też chwile grozy. Właśnie zajmowałam się fotografowaniem (zmieniałam okulary, by lepiej widzieć instrukcje na aparacie - chciałam zrobić filmik), kiedy na szczycie Tokarni pojawiły się nagle cienie dwóch jastrzębi. Kołowały niebezpiecznie nad Tolką, która nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa ruszyła biegiem w kierunku ptaków. Moje rozpaczliwe wołanie i krzyki spowodowały, że psina przybiegła do nas (złapaliśmy ją na ręce), a jastrzębie odleciały. Poniższy filmik przypadkowo zarejestrował zdarzenie - chciałam sfilmować pejzaż, a wyszło to co widać (nie zdążyłam wyłączyć aparatu, kiedy łapaliśmy Tolkę na ręce: