spędziłam bardzo pracowicie w ogrodzie. Roznieciłam ogień pod kuchnią węglową i jeszcze zrobiłam nieco soków aroniowych. Skorzystałam z rad Czytelniczek i nakroiłam jabłek do suszenia. Wczoraj suszyły się w piekarniku, dziś nieco na słońcu (już nie paliłam pod kuchnią). Zaniosłam je potem do budynku gospodarczego - tam pod dachem z blachy powinny się dosuszyć.
Wodę z basenu wypuściliśmy i wczorajsze popołudnie spędziłam na jego myciu (wieczorem ból kręgosłupa dał mi się porządnie we znaki) - dziś już basen pięknie wysechł i mogliśmy go złożyć i zabezpieczyć na zimę. Jednocześnie zakisiłam, już w mieszkaniu, kolejna partię ogórków (do bieżącego zużycia). Chrzan, czosnek i koper własny. Takie ogórki jemy przez całe lato. Słój jest stary, jeszcze po mojej babci - ma z 50 lat. Widać, że jest nieco krzywy, zapewne jest to szkło ręcznie dmuchane.
Dzisiaj po południu podjadaliśmy szarlotkę upieczoną według przepisu mojej teściowej, posiedzieliśmy też w gorących promieniach jednego z ostatnich upalnych dni tego lata. Piękny, spokojny dzień.
Zakwitły pierwsze zimowity:
6 komentarzy:
pięknie spędzony dzień, a ja w domu,trochę dziergałam i siatkówkę ogladałam,wczoraj był działkowy roboczy dzień z grilem.
Ja też przerabiam. Dzisiaj cukinia, choć trochę mi się nie chce. Jabłka suszone uwielbiam. Pozdrawiam
Piękna była ta niedziela, mam nadzieję, że to nie ostatni tak ładny dzień. Pozdrawiam
O tak, weekend był piękny, dla mnie również:) Gdy mieliśmy jeszcze na podwórku śliwę i jabłonkę, to też suszyliśmy owoce na jesiennym słoneczku - to była zawsze taty inicjatywa. Ależ było później przyjemnie przegryzać takie suszki w zimowe filmowe wieczory...
Pracowity miałaś weekend. Ja w tym roku jeszcze bez przetworów - chyba mnie zmobilizujesz i zabiorę się niedługo za powidła.
...pozdrawiam...
A ja tylko w pracy i w pracy .
Fajnie takie suszone jabłka pogryzać w długie jesienne wieczory .
A gdzie szarlotka ?Cala zjedzona ? to może chociaż przepis . Uwielbiam szarlotki
Prześlij komentarz