Wejście na Połoninę Caryńską to klasyka. Nie wiem już który raz...
Tyle, że tym razem wędrowałyśmy z Brzegów Górnych, by zakończyć wyprawę w Ustrzykach Górnych, gdzie biwakowałyśmy.
Naszym dziewczynkom powinny wchodzić w nawyk coroczne wyprawy w Bieszczady, a szczególnie przejście którąś połoniną.
Nie ukrywam, że trzeci dzień wyprawy był równie upalny, jak poprzednie. Przy tym znakomita widoczność i niezwykłe piękno gór.
To widoki, na jakie się patrzy, każą tam corocznie wracać.
1 komentarz:
Ale piękne miejsca, dziękuję za zdjęcia, może i ja tam będę za rok. Na chodzeniu po tych połonin ach. Pozdrawiam
Prześlij komentarz