W takim budynku mieści się muzeum
Drzwi wejściowe
Plakaty informujące
Następnie udaliśmy się do Muzeum Pisanek mieszczącym się w budynku w kształcie jaja. Muzeum powstało w 2000 r. w ramach przygotowań do kołomyjskiego festiwalu kultury huculskiej. W ekspozycji zaprezentowano pisanki robione różnymi technikami: malowane, wydrapywane, wyklejane, obszywane, haftowane, oblepiane materiałem, wydmuszki; jaja kurze, gęsie, strusie, ale i drewniane oraz kamienne. Pokaźna część ekspozycji prezentuje pisanki twórców ukraińskich.
Na Rynku miasteczka obsadzonym aksamitkami (jak u nas za dawnych czasów, zanim nastała moda na kamienne pustynie)
pooglądaliśmy ratusz (dawniej polski), w którym nadal mieści się obecna rada miasta. Wybudowany został w 1877 r. w stylu neorenesansowym. Zwieńczenie wieży zostało przebudowane po 1948 r. i stanowi obserwacyjny punkt przeciwpożarowy.
Podziwialiśmy też architekturę oryginalnych starych kamieniczek w miasteczku mających niewątpliwie polski rodowód:
Kolejno oglądaliśmy budowle sakralne.
Dawny rzymskokatolicki kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, obecnie cerkiew greckokatolicka położona przy ul. Hetmana Mazepy 2. Kościół został zbudowany w latach 1762–1772 i stał się znany dzięki cudownemu obrazowi Matki Boskiej Kołomyjsko-Pokuckiej, który po drugiej wojnie światowej trafił do kościoła parafialnego w Skomielnej Czarnej w powiecie myślenickim (w obecnej cerkwi od 1993 znajduje się jego kopia).
W 1946 kościół został zamieniony na dom dziecka – rozebrano wówczas szczyty świątyni, sygnaturkę oraz podzielono wnętrze stropami. W latach dziewięćdziesiątych XX w. budynek przejęła cerkiew greckokatolicka i częściowo zrekonstruowała. Obecnie mieści się tu cerkiew św. Jozefata:
Z Wielkiej Synagogi kołomyjskiej zniszczonej i spalonej podczas II wojny światowej ostało się niewiele:
Uwagę zwracają cerkwie.
Monumentalna wyrastającą przed oczyma w czasie wędrówek po mieście:
Katedralna pw. św. Michała Archanioła:
powstała na miejscu dawnego kościoła dominikańskiego. Konsekrowana w 1871 roku, za czasów ZSRR była użytkowana przez prawosławnych. Po 1990 r. odzyskana przez kościół greckokatolicki.
Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy – cerkiew prawosławna parafialna znajduje się przy ulicy Karpackiej (droga wylotowa do Iwano-Frankowska):
A na dawnym kościele jezuitów z 1896 r. pw. św. Ignacego Loyoli przy ul. Iwana Franko 20 zachowana tablica poświęcona Zygmuntowi Krasińskiemu:
Na uliczkach kołomyjskich targ:
I jeszcze akcent robótkowy - pasmanteria, do której wdarłam się niemal siłą - dziewczyna już zakończyła pracę i zamykała sklep - pozwoliła mi jednak zobaczyć wnętrze i zrobić zdjęcia:
A na koniec zdjęcia z wystawy "Nasze miasto", którą widzieliśmy w dwóch miejscach. Te znaleźliśmy, wędrując po mieście, na podwórku jakieś kamieniczki:
8 komentarzy:
Piekna wycieczka Antonino.Tyle ciekawych miejsc do zwiedzenia.Do tej pasmanterii tez zagladnelabym z ciekawosci jak jest zaopatrzona.
Kolomyja wydaje sie zadbana i czysciutka.Czy tez mialas wrazenie,ze jest ladniej niz u nas.
Pozdrawiam
Ewa
Ciekawa wycieczka, piękne budowle, a ratusz i barwy miasteczka przypominają nasze.Pozdrowionka.
NIE WIEM CZY CZYTAŁAS TRYLOGIĘ
http://leptir-visanna6.blogspot.com/search/label/KRESOWA%20ATLANTYDA
URZEKŁY MNIE TE KSIĄŻKI I DUŻO TAM MIEJSC, KTÓRE POKAZUJESZ....
pozdrawiam
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Z wielką ciekawością czytałam i oglądałam zdjęcia, bo Kołomyja jest mi bliska z opowiadań Buni, babci mojego męża; tu, przed wojną pracowała jako nauczycielka; kiedy pytałam, czy uczyła Ukraińców, zawsze odpowiadała: To nie byli Ukraińcy, to Rusini; sama świadomość, że być może, patrzyła na te same budowle, co na zdjęciach, jest dla mnie wprost chwytająca za serce; dzięki za tę wyprawę, zdjęcia, pozdrawiam serdecznie.
Mario - moja mama także mówi, ze przed wojną nie nazywało się Ukraińców Ukraincami, a Rusinami.
Dopiero od jakiegoś kolegi usłyszała ten termin i pytała go - kim są ci Ukraincy.
Miło, że sprawiłam Ci przyjemność.
Leptir - nie znam tej książki - ale zainteresowałam mnie nią. Już przepatrzyłam ceny w księgarniach internetowych.
Ewo - niezupełnie czyściej (o ochronie środowiska jeszcze napiszę) - po prostu sam ryneczek w Kołomyi jest dosyć estetyczny, chociaż widać starania o poprawę wizerunku w centrum i w innych miastach.
Uwielbiam takie twoje posty, czuję się jak bym sama tam była.
Prześlij komentarz