Obserwatorzy

środa, 30 marca 2011

Zielnik. Dereń jadalny

W Polsce jest uprawiany jako  roślina ozdobna. Kwitnie w marcu/kwietniu - urzekając maleńkimi żółtymi kwiatkami. Jesienią zdobią go czerwone owoce.


 Dereń właściwy, jadalny (Cornus mas L.)

Na świecie występuje 40 gatunków, w Polsce tylko dwa: dereń jadalny i dereń świdwa. Pozostałe znane derenie spotykane w przydomowych ogródkach i arboretach to dereń biały, dereń naprzemianlistny, dereń drzewiasty, dereń kwiecisty, dereń kousa, dereń japoński i dereń rozłogowy.
Dereń jadalny, dereń właściwy (Cornus mas L.). Pochodzi ze środkowej i południowo-wschodniej Europy i zachodniej Azji, jest uprawiany w wielu krajach świata.  Jest to rozłożysty krzew lub małe drzewo mogące osiągnąć 3-7 m wysokości. Ulistnienie naprzeciwległe, liście jajowatoeliptyczne, na jesieni przebarwiają się na kolor czerwony i brązowo-czerwony.
Kwiaty drobne, zebrane w nieduże, kuliste baldachy z 4 podsadkami bocznie umieszczonymi i rozwjającymi się jeszcze przed rozwojem liści. Kwiaty składają się z 4-działkowego kielicha, 4 żółtych płatków korony, 1 słupka, 4 pręcików.


Owoc podługowaty, wiśniowego koloru , do 2 cm długości zawiera twardą pestkę, ma cierpki smak. Z owoców robi się  marmoladę, dżem,  nalewki, nadzienie do cukierków.
W swoim naturalnym środowisku dereń jadalny  rośnie zwłaszcza w zaroślach i na zalesionych stokach rejonów o łagodnym klimacie.





Dereń ma bardzo twarde drewno, z którego dawniej  wyrabiano koła zębate;  jest też doskonałe do toczenia.
Jest też całkowicie wytrzymały na mrozy i na suszę.



Przepis na dereniówkę:
1/3 kg dojrzałych, zdrowych owoców derenia,
1/2 l czystej wódki,
150 dag cukru.
Owoce derenia myjemy. Następnie każdy owoc przekłuwamy drewnianą wykałaczką (dereń nie lubi kontaktu z metalem). W dużym słoju zasypujemy cukrem i odstawiamy na noc. Następnego dnia zalewamy owoce wódką i odstawiamy na miesiąc czasu. Potem powstały płyn filtrujemy przez gazę i przelewamy do butelek (najlepiej z ciemnego szkła) szczelnie zamykając. Odstawiamy nalewkę, aby dojrzała na  6-9 miesięcy.


Stare okazy dereni można spotkać w parkach, ogrodach przypałacowych czy przyklasztornych. Na Podkarpaciu  ciekawe okazy  rosną m.in. w Arboretum w Bolestraszycach oraz we wsi Pobiedno niedaleko Sanoka.

wtorek, 29 marca 2011

Szydełkowe kurki (4). Kurki miniaturki

Kurki miniaturki robiłam od zawsze. Głównie z żółtych lub białych kordonków do wyszywania. Matylda nosiła takie kurki w koszyku do święcenia. Zajmowały też swoje miejsce na  spodku z rzeżuchą.

Te ostatnio wykonane są różnego wzrostu - zależy to od grubości  nici/włóczki.

Zrobione z włóczki skarpetkowej wyglądają tak:


A ta fotka pokazuje proporcje najmniejszej kurki w porównaniu z pudełkiem na zapałki:


Właśnie takie malutkie  kurki robiłam najczęściej. Kurki miniaturki  są uwielbiane przez dzieci. Wykonanie takiej kurki jest bardzo proste.

Kurka miniaturka
Opis wykonania

Zrobić  łańcuszek  - 16 oczek i zamknąć w okrąg. Wykonać półsłupkami na okrągło  6-7 rzędów. Najpierw wyszydełkować  ogonek: muszelka z 6-7 słupków.  Dalej łączyć obie części kurki półsłupkami (szerokość kurki 8 półsłupków). Wrócić i w efekcie zrobić  łepek  na szerokość 4-5 półsłupków i wysokość 4 rzędów). Wyszyć oczy (lub przyszyć koraliki),  innym kolorem wykonać grzebień - najpierw półsłupkami, potem na czubku głowy - muszelka;  a następnie dziób. Dorobić  podstawę kurki wkłuwając w  każde oczko łańcuszka  jeden słupek dzielony 2 ocz. łańcuszka. Kadłub kurki wypchać odrobiną waty.
Zrobioną kurkę podarować swemu lub znajomemu dziecku.

Kiedy zrobimy więcej kurek, możemy mieć taki oto kurnik:

poniedziałek, 28 marca 2011

Szydełkowe kurki (3). Kurki wszystkim znane

A te z kolei kurki wykonałam dlatego,że chciałam zobaczyć, jak mi wyjdą, gdyż nigdy nie robiłam kur tym właśnie wzorem. Wszyscy już takie kury mają, a ja  ciągle nie miałam. I  mijała kolejna Wielkanoc za Wielkanocą... Kurki zrobiłam z nici lnianej i wprowadziłam  jeden kolor: zielony. Takie właśnie chciałam mieć:

Pozują na tle obrazka z kurami...

...i na obrusie z kurami

Oczywiście można je robić  bajecznie kolorowe, dobierajac kolory tak jak się lubi.
Korzystatałam z tego opisu:

"Strick & Schick" 1991 nr 3

Gazetka, jak widać już dwudziestoletnia. Umieszczam skan ze zbliżeniem, gdyż powyższy opis może być mało czytelny po powiększeniu:

W powyższym opisie należy rozumieć określenie "oczko ścisłe"  jako półsłupek.

Dodam jeszcze, że opis wykonania tej właśnie kurki (i większej) można odnaleźć też na stronie "Kury domowej".

I jeszcze historyjka o ludowych, wielkanocnych tradycjach, gdzie w głównej roli występuje kogut:


Zdjęcie pochodzi z książki:  Renaty Hryń-Kuśmierek: "Rok Polski. Zwyczaje i obrzędy".
Wyd. Podsiedlik-Raniowski i Spółka.

niedziela, 27 marca 2011

Szydełkowe kurki (2). Płaska kurka

Płaska kurka także nie została wymyślona przeze mnie. Jest znana, bodajże z hiszpańskojęzycznych blogów, gdzie była umieszczona także instrukcja wykonania. Ja ją spolszczyłam ułatwiając sobie życie i może innym osobom, które taką kurkę zechcą zrobić.


A kura prezentuje się nadzwyczaj okazale i może mieć kilka zastosowań np. jako zawieszka, albo wielkanocna podkładka pod kubek, czy też w końcu oprawiona zawisnąć jako obrazek.

 
A skoro o kurach mowa – to dwie fotki pięknych żywych kur:
 




*   *   *
Zimny weekend spędziłam na wycieczkach. Przyjechał mój brat z bratową i zaproponował wycieczki Szlakiem Architektury Drewnianej po Pogórzu Przemyskim. Pogoda wczoraj nie dopisała, ponieważ zaczął sypać śnieg i później już nie było właściwej widoczności. Dzisiejszy dzień – piękny. Słońce i kryształowe powietrze, tyle że dosyć zimno. Przemarzłam w swoich dżinsikach i jeszcze nie mogę się rozgrzać. A zobaczyliśmy piękności. Brat pojechał w takie miejsca, gdzie nigdy sama bym się nie zapuściła z powodu kiepskiej drogi i niepewności czy dalej można przejechać. Nie zdawałam sobie sprawy, że takie perełki architektoniczne uchowały się na tym terenie. Będę je po kolei pokazywać. Dziś tylko  panorama z Gór Słonnych:


A takie oto zwierzątko o imieniu Mela towarzyszyło nam w wycieczkach:

sobota, 26 marca 2011

Szydełkowe kurki (1)

Na blogach  przygotowania do Wielkanocy w pełni.  Kury  "gdaczą",  rozkładaja kolorowe ogony, czerwienieją grzebienie.  No to dołączyłam do grona robiących kury. Wymusiło  to na mnie zainteresowanie pewnych młodych osóbek, które kury zapragęły zrobić. By im pokazać, jak robić - musiałam sama  wykonać prototypy.
Na pierwszy ogień poszły kury wykonane metodą pęczków. Nie, nie wymyśliłam ich - znalazłam opis w internecie  na blogu gniazdko marimali. Mogą takie kurki pełnić również funkcję ocieplaczy na jajko.


Potem na blogu Szydełkowe czary mary zobaczyłam  takie kury siemieniate. Spodobały mi się i też sobie machnęłam  siemieniate z włóczek skarpetkowych:


eve-janik też takie kurki z pęczków szydełkowych robiła, ale opis jej wykonania mi się nie otwierał.

Aby pozostać w klimacie kokoszek  zgromadziłam przysłowia i związki frazeologiczne związane z kurami. Jak się okazuje jest tego dość dużo - bo obok funkcjonujących  na codzień i znanych  powszechnie, jak kurza pamięć i kura domowa, chodzić spać z kurami, skrobać (pisać) jak kura pazurem oraz wyglądać jak zmokła kura - mądrość ludowa popuściła wodze wyobraźni i oto mamy,  i takie:
  • Cackają się z nim jak kura z jajem.
  • Daj kurze grzędę, a ona: wyżej siędę.
  • Dla dwóch kogutów za mało miejsca na jednym gnoju.
  • Głodny jak młynarska kura.
  • Grosz do grosza, a będzie kokosza.
  • Jajko mądrzejsze od kury.
  • Kur pieje, pogoda się chwieje.
  • Lepsze dziś jajko, niż jutro kokosza.
  • Ma rozum tam, gdzie kura jajo.
  • Nie zabija się kury znoszącej złote jajka.
  • Nosi się jak kura z jajem.
  • Rządzi się jak kogut na gnoju.
  • Słabe w gosposi nadzieje, gdy śpi, jak kogut pieje.
  • Trafiło się jak ślepej kurze ziarno.
  • Zna się na tym, jak kura na jajach.
  • Dobre kurze i ziarnko.
  • I jedno kurcze absorbuje kurę (angielskie).
  • Jajo kurę uczy.
  • Jaka kokosz, takie jajco.
  • Siedzieć jak kura na jajach.
  • Kura znosząca złote jaja.
  • Ani kura za darmo nie gdacze.
  • Znać się na czymś, jak kura na pieprzu .
I jeszcze dwa takie teksty:
Kury z wyższych grzęd dziobią te z niższych, a na dachu kurnika siedzi wróbel i ćwierka (S. Garczyński).

Jeśli we wstępną środę świecą nocą gwiazdy, kury będą niosły, mówi u nas każdy.

*   *   *
Męczę na drutach popielaty sweterk z wełny (drugie podejście) - eksperymentalnie: rękawy wszywane robione od góry. Zostało mi dokończenie pierwszego rękawa i zrobienie drugiego - i nie chce mi się. Wełny mi się zachciało. W motku przyłożona do twarzy i szyi - nie gryzła. W wyrobie gryzie (przynajmniej mnie). Obawiam się, że moja wrażliwa skóra  nie zniesie  tego kontaktu  - dlatego kończyć mi się swetra nie chce.

czwartek, 24 marca 2011

Nad stawami

W trzeci dzień wiosny wybrałam się nad stawy. Chciałam popatrzeć na  mieszkającą tam parę łabędzi, które nie wiem gdzie zimowały, kiedy  stawy były w zimie skute  lodem.  W sobotę też byłam, jednak pogoda pod psem nie sprzyjała  robieniu zdjęć. Żywej duszy nie spotkawszy, przemknęłyśmy z Ifą wokół stawów w deszczu i błocie. Późne popołudnie środowe, jednocześnie przyjemne i ciepłe, sprzyjało wyprawie.



Ku mojemu zdziwieniu nad stawami nie byłyśmy jedynymi wędrującymi: spotkałyśmy rowerzystów i uprawiajacych Nordic Walking. W trawach zaczął się już ruch - jakieś ptasie śpiewy, kwaczenia. Po dużym stawie owszem, pływała majestatycznie parka łabędzi,  towarzyszyły im  kaczki, które także postanowiły założyć stadło małżenśkie:


Łabędzie były zbyt daleko, by można im było wykonać ładne zdjęcia.  I nic sobie nie robiły z ekscytującej się na ich widok Ifuni, którą  takie dziwne ptaszyska prowokowały  do  kapieli w stawie.


Nagle nad  moją  głową usłyszłam kląskanie i zobaczyłam klucz złożony z pięciu łabędzi. Zdołałam zrobić tylko taką fotkę (miałam jednak za słaby refleks):


Wylądowały na małym stawie i "zmusiły" mnie do  jego obejścia raz jeszcze - gdyż koniecznie je chciałam zobaczyć  pływające na wodzie:


Panuje jeszcze typowe przedwiośnie, trawa dopiero zaczyna się zielenić. Jeżeli będzie ciepło niedługo wiosna wybuchnie całym kalejdoskopem barw.

I jeszcze filmik: Ifunia nad stawem (mój pierwszy eksperyment w umieszczaniu filmików na blogu).

wtorek, 22 marca 2011

Zielnik. Rannik

Rannik zakwita przed wszystkimi innymi roślinami wiosennymi (śnieżyczkami, śnieżycami, krokusami) na przełomie lutego i marca.  Jeżeli w lutym  ustąpią śniegi - rannik wychyla się z gleby pierwszy:


Rannik zimowy (Eranthis hyemalis (L.) Salisb.) naturalnie rośnie na terenie Europy Południowej (Francja, Włochy, Słowenia, Serbia, Chorwacja, Bośnia). W Polsce występuje jako roślina ogrodowa i rzadko, jako  zdziczała. Słowo Eranthis wywodzi się z języka greckiego: er = wiosna i anthos = kwiat, a słowo hyemalis z łacińskiego hiems = zima. A więc nazwa nawiązuje do faktu, że rannik pojawia się, jako pierwsza roślina wiosenna.


Jest to bylina z bulwiastymi kłączami (bulwki przypominają z wyglądu grudki suchej ziemi). Liście odziomkowe wyrastają w liczbie 1 lub 2 na długich ogonkach i są palczasto podzielone. Na nierozgałęzionej łodydze wyrastają w okółku liście (podkwiatki). Kwiaty pojedyncze na szczycie łodygi z okazałymi 5-8 działkami kielicha barwy żółtej, białej lub różowej. Płatki korony drobne, rurkowate. Pręciki w liczbie 10 lub bardziej liczne, ich nitki jednożyłkowe, bardzo wąskie, główki pręcika elipsoidalne lub kuliste. Owocem są mieszki w liczbie od 4 do 9, rzadko liczniejsze. Nasiona drobne, bardzo liczne.




Rannik jest rośliną mało wymagającą. Wystarczy gleba średniożyzna, a i stanowisko niezbyt słoneczne. Rozmnaża się za pomocą bulw sadzonych do gleby w jesieni. Przed zakopaniem do gruntu trzeba  je pomoczyć w wodzie od 10 do 14 godzin. Można też rozmnożyć rannika z nasion - wtedy kwitnie dopiero w drugim/trzecim roku po wysianiu. Ranniki tworzą kępy, trawę wokół nich należy pielić. Roślina zimuje - nie ma konieczności, by wykopywać bulwki. Jest rośliną stosowaną do posadzenia na skalniakach.

poniedziałek, 21 marca 2011

Wiosna

Rankiem jeszcze mróz (-4 stopnie C) i skrobanie szyb w samochodzie. Po południu  promienie słońca kładące się leniewie  po polach. Nie można narzekać  - weszła w tym roku  w ładnym stylu: słonecznie.
Tak ją przywitałam:


Uwiłam wiosenny wianek i zrobiłam  szydełkowe serduszko z lnianych nici. Wianek powędruje do chałupy w Zagórzu.
Ifa wiosnę witała tak:


Tropiła bażanty (dzisiaj niestety żaden nie wyfrunął) i zażywała kąpieli w potoku. Idąc przez pola tędy:


dochodzimy do potoka. Tam  pies może się napić wody, ochłodzić, pomoczyć łapy, sprawdzić czy nie ma gdzieś ptaków i saren. Wracamy inną trasą: idziemy zboczem góry, albo dolinką przez nieuprawiane już teraz pola. Ważne jest, by  nie wracać tą sama trasa, bo staje się to nudne. Dlatego zmieniamy i trasy, i miejsca wędrówek. Albo jedziemy do lasu i tam spacerujemy, albo idziemy w pola, albo na tzw. "czołgowisko" - zdziczałe już obecnie miejsce, kiedyś należące do jednostki wojskowej.
Wiosna jest już na pewno:


piątek, 18 marca 2011

Kręcą się...

skrzydła wiatraków elektrowni wiatrowej. Codziennie rano jadąc do pracy widzę  na horyzoncie to:


Niestety kolejne próby sensownego sfotografowania wiatraków są nieudane. I nie zależy to od dobrej, czy złej pogody, światła, słońca. Po prostu są za daleko, a mój aparat fotograficzny jest przeciętnej jakości.
Ta farma wiatraków znajduje się w miejscowości  Bukowsko na Pogórzu Bukowskim. Jest to  zespół 9 turbin wiatrowych o mocy 2MW każda. Wiatraki mają wysokość 80 metrów, skrzydła 46 metrów. Do napędzania turbin potrzebny jest wiatr o sile 3 m/s.  Koszt jednej turbiny to około dwa miliony euro. Elektrownia powstaje od wiosny 2009 r. - 5 km od centrum wsi na Górze Wyszylas (590 m n.p.m.) według projektu firmy Protel. Inwestorem jest m.in. spółka Bukowsko - Wind Energy, której właścicielem jest Martifer Renewables S.A., a wykonawcą inwestycji Portugalska firma Martifer Energia należąca do grupu Martifer razem z niemiecką firmą REpower AG . Ponoć inwestycja ma się zwrócić w ciągu 10 lat.
Gmina Bukowsko liczy na korzyści ekonomiczne i społeczne, które wynikną z postawienia na jej terenie "stajni" wiatraków: dodatkowe miejsca pracy przy budowie, poprawę infrastruktury drogowej i elektrycznej. Realizacja inwestycji ma również przyczynić się do szerokiej promocji  gminy liczącej na miano  przyjaznej inwestorom i środowisku, a także do wzmożonego ruchu turystycznego.
Argumenty za budową takich elektrowni przytacza część naukowców: zmniejszy się roczna emisja zanieczyszczeń, do których przyczynia  się energetyka konwencjonalna. Ekolodzy z kolei twierdzą, że powstanie pól wiatrakowych może zaszkodzić korytarzom migracyjnym ptaków. Niektórzy mieszkańcy  tamtych okolic  uważają, że z powodu wiatraków przestaną się doić krowy, a kury znosić jaja...

Zakłada się, że w Polsce do roku 2020 nastąpi  wzrost produkcji energii elektrycznej pochodzącej ze źródeł odnawialnych do poziomu 20 %.
Obecnie na terenie województwa podkarpackiego znajduje się 19 elektrowni wiatrowych. W najbliższych latach ma ich powstać aż 250.
Niewątpliwie jest to nowy, inny akcent w krajobrazie  Podkarpacia. A takie elektrownie chyba są najbezpieczniejsze dla środowiska naturalnego. Jednak  należy przy podejmowaniu  decyzji o ich lokalizacji brać pod  uwagę i argumety ekologów, i  obrońców przyrody obawiajacych się zaburzenia pejzażu.

środa, 16 marca 2011

Sezon ogrodowy

rozpoczęty. Jeszcze w sobotę leżał śnieg, w niedzielę ziemia była zmrożona, a dzisiaj  udało się (pomimo dość dużego błota - czytaj:  lepiącej się grubo do butów gliny) - popracować na skalniaku. Mąż  z zaangażowaniem usuwał  kopce po nornicach i kretach. Oby  taka pogoda utrzymala się jak najdłużej.

Na robótkowym froncie bez  ciekawostek;  zrobiłam  następne  zarękawki:


 Druty 3,5 mm: włóczka akryl 100%

Model zarękawków wykonany ażurem układajacym się również  w szpic na wierzchu dłoni.

Przygotowałam schemat koroneczki  z zarękawków  skarpetkowych (prosiła o niego jedna z komentujących  pań). Schemat jest  narysowany nieumiejętnie (nie mam zdolności). Nie udało mi się znaleźć w necie żadnego darmowego programu rysującego schematy szydełkowe. Może  któraś z Pań o  takim słyszała? Łatwiej byłoby sporządzać schematy, niż opisy.


Postanowiłam również rozpocząć już wiosenny sezon w robótkach. Zwiastunem jest  włóczka bawelniana z biferno. Taką i taką sobie zamówiłam. Przesyłka przyszła błyskawicznie  (dwa dni). Mam pomysł na bluzeczkę, ale  musiałam zobaczyć, jak te bawelny wygladają w realu. Nie rozczarowały mnie. Kiedy skończę dwa  ślimaczące się w robocie sweterki, z których jeden jest wełniany, i którego zapewne już nie włożę w tym sezonie, bo będzie mi za ciepło - zabieram się za bawełnę. Niestety oferta  w pasmanteriach internetowych nie jest jeszcze rewelacyjna. Aby dopełnić pomysł muszę dobrać jeszcze do tych melanży  kolor jednolity - niestety w "biferno" nie ma  kolorów z tego gatunku,  które by mi pasowały. No  może  kolor turkusowy...

Wszystkim dziękuję za miłe komentarze.
Wando - zawsze z przyjemnością czytam Twe komentarze, sa takie miłe i sympatyczne dla mnie. Nie sądziłam, że zmiana  sposobu zapisywania komentarzy zniechęci Cię do ich pisania. Ale rozumiem - mnie też wkurzają te idiotyczne słowa konieczne do wpisywania w okienko. Wydawało mi się, że takie osobne okno na komentarze jest  lepsze. Możliwe, że się mylę.
Baśko13! Uwielbiam stare  książki robótkowe - zgadzam się też z Tobą, że opisy tam zamieszczane są jasne i przejrzyste, schematy również.  A tak, jak wszystko w modzie powraca, tak powracają  wzory i modele. Oczywiście  są unowocześnione i  wykonane z  włóczek  nowej generacji. 
Szkoda tylko, że tych wydawnictw jest tak niewiele.

niedziela, 13 marca 2011

Działań recyklingowych ciąg dalszy

Z zarękawków skarpetkowych zostały mi  resztki od pięty do palców, toteż tym razem  poeksperymentowałam z kwiatkami i zrobiłam bransoletki. Oto efekty:

Każda bransoletka ma inaczej  robione kwiatki

Technika wykonania prosta: zrolowałam pozostałą  skarpetkę, której odcięłam część przeznaczoną na palce i zeszyłam rulon nitką; z części palcowej wycięłam kółko i  uszyłam kwiatek (bransoletka  granatowa z niebieskim i granatowymi kwiatkami). Czerwona ma  kwiatki zrolowane z prostego paska materiału skarpetkowego.
Później na tapetę poszedł stary sfilcowany  angorowy sweterek w pięknym turkusowo-morskim kolorze (zdjęcia nie oddają  realnego koloru, który w naturze jest ładniejszy).

Tu znów inny sposób zwijania kwiatków

I jeszcze kolejny:


Tę bransoletkę zrobiłam zapinaną na guziczek. I te kwiatki najbardziej mi się podobają. A że sweterek  ma wiecej materiału do  recyklingu, to zrobiłam jeszcze broszki:

Zapinka to zdemontowana jakaś reklamowa odznaka, której agrafkę i  metalowy spód wykorzystałam jako podstawę broszki; metalowe kółko chowa nitki spodu broszki.

W rezultacie nauczyłam  się czterech sposobów  wykonywania kwiatków  z materiału - oczywiście korzystałam z dostępnych zasobów  blogowych. Sweterka w kolorze turkusowo- morskim nie wykorzystałam w całości, zapewne coś jeszcze z niego powstanie.

piątek, 11 marca 2011

Zarękawki z recyklingu

Po dość długim okresie męki, kiedy to wywalało mnie z internetu i  nie dało się, ani napisać posta, ani pooglądać blogów, ani pokomentować, ani sensownie skorzystać z internetu -  jest nadzieja, że komputer  wreszcie   pochodzi normalnie (po interwencji informatyka).
Dziś jeszcze zarękawki. Produkuję je w ilościach  - może nie hurtowych; mam kilka par, bo noszę  namiętnie z konieczności (w celu maskowania paskudnego uczulenia, które mnie dopadło i ulokowało się właśnie na  dłoniach). W wełnianych jest za goraco w pomieszczeniu, nawet  bawełniane zrobione  na drutach grzeją.  Wymyśliłam  cieńsze, też  bawełniane. Zainspirował mnie  ten pomysł. No to kupiłam w biegu,  w supermarkecie 3 pary bawełnianych skarpetek (dziecięcych, bo mam raczej drobne dłonie)  - 1,45 zł  para i przystąpiłam do do działania. Oto efekt:


Jasnoniebieskie zostały obszyte koronką (pofarbowaną w  czarnym atramencie, bo mi się po farbkę do miasta lecieć nie chciało, a  miała być w kolorze jasnoszarym):


Potem jednak wymyśliłam, by skarpetki obrobić  szydełkową koroneczką. I uzyskałam taki  efekt:


Skarpetki zostały ucięte poniżej pięty, obrębek zagięłam i obrobiłam szydełkiem, potem zrobiłam koroneczkę.  Na pięcie zrobiłam marszczenie i przyszyłam ozdobny guzik. Górna część ze ściągaczem jest  zagięta do środka, bo w zależności od długości rekawa, można  te zarękawki   zawijać, albo rozciągać. Sprawdzaja się idealnie i nawet fajnie wyglądają. Mało tego wzbudzaja zainteresowanie  pań.  Jest to robótka błyskawiczna: kupić skarpetki, uciąć, obrobić  - dosłownie po kilkadziesięciu minutach ma się  interesujący gadżet i nikt nie wpada na to, że  powstał ze skarpetek.

niedziela, 6 marca 2011

Zarękawki

Biuralista w zarękawkach kojarzy mi się niedparcie z panem w okularach, odzianym w białą koszulę, czarną  kamizelkę, siedzącym za biurkiem i pracującym  z uwagą  nad kolumną liczb. Jego zarękawiki uszyte z czarnej podszewki ściągane gumką mają chronić białe  mankiety koszuli  przed plamami z atramentu lub  z ołówka kopiowego (chemicznego).  A kto dzisiaj wie - co to za ołówek, ten ołówek chemiczny?  Pośliniony barwił wargi na fioletowo  i na fioletowo rysował. Zetrzeć się potem tego nie dało, jedynie zmyć wodą (tzn. rozmazać). Takim ołówkiem dawniej dokonywano wpisów w dokumentach - miały dawać pewność trwałości i nieusuwalności zapisu.
Do czasów współczesnych zarękawki owszem przetrwały.Obecnie  jednak wzbogacają ofertę  odzieży ochronnej i najczęściej  są gumowe lub foliowe, a chronić mają przedramię przed zabrudzeniem. Zgoła nie o takich zarękawkach dziś będzie.


Kiedy wiosna tuż, tuż,  na rękawiczki i mitenki robi się za ciepło, warto zaopatrzyć się w dzianinowe zarękawki. Ocieplą dłoń i przedramię, szczególnie jeżeli włoży się sweterek  z rękawem 3/4.
Wyzierające z długiego rękawa kurtki czy płaszcza, wykończone ozdobnie, spełnią też funkcję dekoracyjną.
Trzy pary sobie zrobiłam do noszenia ze sweterkami ze skróconymi rękawami.

Druty 3,5 mm; włóczka bawełna 100%; zużycie na parę 50g/125 m

Można też je nosić opuszczone i pofalowane na nadgarstku. Nie mają  dziury na kciuka, gdyż z założenia kończą się właśnie przed kciukiem.


Wzór ażurowy w zarękawkch w kolorze fuksjowym układa się tak, by na wierzchu dłoni  tworzyć szpic - dzięki temu zasłaniają i  grzeją wierzch dłoni.



Te czarne zrobiłam jako pierwsze (był to prototyp). Później wykorzystałam już inny wzór ażurowy.
Na poniższej fotografii widać, jak układa się wzór:


Zarękawki czarne i szafirowe robiłam od łokcia w stronę palców; fuksjowe od palców w stronę łokcia. Wzór ażurowy (na szafirowych i  fuksjowych) układa się odmiennie. Aby uzyskać efekt szpica na dłoni, należy zarękawki tym wzorem robić właśnie od palców.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails