Obserwatorzy

środa, 17 marca 2010

Filetowy zając

Przybycie Czesia, do naszej rodziny, który nota bene początkowo był Czesią, można powiedzieć jest dość anegdotyczne.

Pewnego razu (jesienią bodajże 2007 r.) dostałam e-maila, w którym ktoś wysłał mi zdjęcia króliczków. Adres nadawcy nic niemówiący i zupełnie mi nieznany. Różny spam przychodzi, ale żeby wysyłać fotki króliczków? Było to co najmniej dziwne. Potem przyszedł następny z kolejnymi fotkami i jakimś zdaniami o sfinalizowaniu kupna królika. Wtedy już stwierdziłam, że nie dam z siebie dalej drzeć łacha i wymalowałam odpowiedź w stylu, że nie wiem o co chodzi, ale żadnego królika nie zamierzam kupować i nie podoba mi się, że ktoś sobie ze mnie kpiny urządza. Następny e-mail przyniósł zrzut ekranu z Allegro, gdzie rzeczywiście osoba z naszym nickiem (mamy wspólne konto na Allegro z Matyldą) – wylicytowała królika. Wtedy zrozumiałam – królika kupowała Matylda, a sprzedawca zdjęcia zwierzątka wysyłał na adres podany na Allegro. Zadzwoniłam do córki, która w głębokiej tajemnicy trzymała fakt zakupu futrzaka i wtedy już wszystko było jasne. Królik był już u niej w mieszkaniu, gdyż dokończenie transakcji odbyło się osobiście.

U nas w domu zawsze były jakieś zwierzęta – dzieciństwo Matyldy, to nie tylko Gustawek (nasz pierwszy pies), ale i świnka morska oraz wieloletnia hodowla chomików (jest to historia na inną opowieść). Więc dziecko postanowiło mieć jakieś zwierzątko w Krakowie. Brany był pod uwagę piesek, potem kotek (okazało się, że Piotrek ma uczulenie na koty), skończyło się na króliku. Czesio miał być królikiem miniaturką i króliczycą. Kiedy dorósł okazało się, że z niego dość spora miniaturka - całe 1,6 kg. Jakoś po dwóch miesiącach od przybycia Czesi pod dach Matyldy pani weterynarz stwierdziła, że jest to zdecydowanie chłopak. Jakże trudno było zacząć mówić do królika „Czesio”, gdy wszyscy przyzwyczaili się już do „Czesi”… Uzyskawszy dojrzałość płciową Czesio dość demonstracyjne począł podkreślać swą seksualność. Tamtej zimy jeździłam do Rzeszowa w soboty i niedziele na zajęcia na studiach podyplomowych. Telefon komórkowy oczywiście wyciszony, ale z wibracjami. Dzwoni córka. Chyba coś ważnego, przecież wie, że mam zajęcia. Wyskakuję na korytarz – odbieram. A słuchawce buczenie: „Mamo Czesio znów mnie obsikał z góry na dół, kiedy podeszłam do klatki. Ja już nie wytrzymam". Czesio po prostu chyba znaczył teren… Agresywne podkreślanie przez Czesia jego samczej natury zostało przerwane po zastosowaniu zabiegu kastracji. Czesio miał się po nim uspokoić, stonować swe zachowania i może wreszcie zaskoczyć, że kupy robi się do kuwety pokojowej, kiedy jest się wypuszczanym z klatki na spacer.
Królik faktycznie stał się spokojniejszy, jednak zdiagnozowałyśmy u niego lekkie upośledzenie umysłowe objawiające się właśnie s…niem po cały pokoju i niezrozumieniem, że kupy robi się tylko do kuwety (byłabym skłamała - do kuwety też robi, szczególnie zachęcony orzeszkiem arachidowym, które to orzechy lubi bardzo, ale nie może jeść, bo mu szkodzą). Dodam jeszcze, że na czas wychodnego z klatki naszego Czesia, Ifunia jest zesłana na wygnanie do innego pomieszczenia. Gdy królik wraca do klatki Matylda sprząta kupy – musi wykazać się dobrym wzrokiem, bo czego ona nie posprząta, zrobi to Ifunia.

Odtąd Czesinek przyjeżdża do nas na wszystkie wolne dni, które mają studenci. Spędził też nami trzy miesiące wakacji w 2008 i 2009 r. Nasze z nim przygody i przeżycia opiszę może innym razem.

Filetowy zając, to zrobione przeze mnie zawieszki z wizerunkiem zająca:




Schemat z Internetu -  autorka, zdaje się, podpisana na nim

I jeszcze taki:

Schemat, jak widać z "Kramu z robótkami"


Znana powszechnie serwetka z zajączkami:

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails