Obserwatorzy

czwartek, 25 maja 2023

Różowa serwetka

to kolejny przyczynek do  udziału w zabawie u Splocika "Małe dekoracje". Tym razem znowu serwetka na mały okrągły stolik. Wzór ulubiony, tyle, że ten różowy kordonek był nieco grubszy, no i wystarczyło go na taki rozmiar serwetki. Ale właśnie chodziło mi o to by położyć go na ten obrus z różowymi różami. 


Za oknem za niedługo zakwitną właśnie różowe róże pnące i krzaczaste, będzie to więc uzupełnienie mojej koncepcji.




I jeszcze baner zabawy:

wtorek, 23 maja 2023

Przehyba

leży w Beskidzie Sądeckim, w zachodniej części Pasma Radziejowej. Wybrałyśmy się nań najprostszą trasą, bo drogą  asfaltową z Gabonia. Naturalnie prowadzą na górę inne, znacznie trudniejsze szlaki: szlak niebieski i zielony ze Szczawnicyczerwony z Krościenka nad Dunajcem, zielony z Jazowskażółty ze Starego Sącza, niebieski z Rytra.


Na leśnym parkingu można bezpiecznie zaparkować auto. Jako, że to był poniedziałek (15.05), ani samochodów, ani turystów nie było, więc tylko w towarzystwie naszej grupki składającej się z córki i wnuczek oraz mnie i dwóch psów - maszerowałyśmy do góry.  Po drodze mijałyśmy  robotników pracujących przy wycince lasu, a nas mijały nieliczne samochody jadące gdzieś w górę.

Po drodze zatrzymywały nas kolejne stacje ścieżki edukacyjnej, zachęcały do odpoczynku ławeczki i szałasy oraz kaplica św. Kingi:



i głaz tzw. krzesło św. Kingi, na którym odpoczywała uciekając przed Tatarami: 


Najpierw minęłyśmy Małą Przehybę: 


by w końcu dojść do schroniska na Przehybie (1175 m n.p.m.), skąd roztaczały się wspaniałe widoki:



Widoczne też były Tatry rozświetlone słońcem i błyszczące śniegiem.


Samo schronisko puste i przestronne, nie było ani jednego turysty. Nieco później dotarło tu starsze małżeństwo.


Pogoda nie była rewelacyjna, a przy schronisku wręcz zimno i wietrznie, toteż w środku zjadłyśmy nasze wycieczkowe zapasy, by szybko wyruszyć z powrotem.

środa, 17 maja 2023

Białe sweterki

Na I komunię zrobiłam dla starszej wnuczki Wandy pelerynkę, którą już prezentowałam tutaj w którymś z wcześniejszych postów. Mama dziewczynek zapragnęła również sweterków, które przydałyby się po południu do ubrania na sukienki; dla starszej po przebraniu sukienki komunijnej, dla młodszej do sukieneczki wizytowej. Zaplanowałam więc wykonanie cieniutkich sweterków moherowych, które jak się potem okazało bardzo się przydały, gdyż aura mocno nie sprzyjała krótkim rękawkom. 

Wykorzystałam mohery ze starych zapasów. 

Sweter Wandy:


Włóczka "Samanta", 48% wiskoza, 39% moher, 13% wełna, druty 4 -4,5 mm

Sweter Melanii:


Włóczka "Sunny", 70% poliakryl, 20% wełna, 10% poliamid, druty 4 -4,5 mm

Na  sweterki wyszło bardzo mało włóczki w granicach 4-5 motków 25g. Oba robione od góry według tego samego schematu, różnią się tylko rozmiarem.

Okazały się cieniutkie, ale ciepłe i całkowicie spełniły swoje zadanie w dzień komunii, który okazał się najpierw deszczowym, a potem niezbyt ciepłym i pochmurnym.



Oba sweterki dedykuję majowej zabawie blogowej u Splocika "Rękodzieło i przysłowia, albo..."  ilustrujące cytat Melchiora Wańkowicza:

"Mama to miękkie ręce. Mama to melodyjny głos, to chuchanie na uderzone miejsce. Mama to samo dobro i przyjemność. Coś, co dobrze jest mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie." 

Troska mamy dziewczynek o nie, całkowicie przejawia się w tym cytacie, nawet w kontekście swetrów.



Dolina Kobylańska

to jedna z dolinek krakowskich. Piszę o niej dopiero teraz, z obowiązku  kronikarskiego, gdyż razem z rodziną córki odwiedziliśmy tę dolinkę w okresie świąt wielkanocnych.



Jest tam i miejsce parkingowe, gdzie można postawić samochód, i malownicze widoczki oraz skały treningowe dla wspinaczy.  Wtedy na początku kwietnia urzekła nas jeszcze nieśmiała zieleń wiosenna.


Sama dolinka ma około 4 km długości i znakomicie można tam spacerować z dziećmi i psami.

Wylot doliny ograniczony jest bramą skalną o szerokości około 30 m, znajdującą się pomiędzy Ponad Gnój Turnią i drugą, bezimienną turniczką. Wyżej, pomiędzy Żabim Koniem i Małą Płytą jest druga brama skalna, zwana Bramą Kobylańską.

Prowadzą stąd w ścianach wschodniego zbocza wąwozu schody do znajdującej się w grocie skalnej kapliczki Matki Boskiej. Wmurowana po lewej stronie tablica głosi: „Rok pamiętny objawienia Matki Boskiej 1914. Tu jest moja wola stwierdzają wierni”. Spod kapliczki  się ładny widok na dolinę.







Wyżej ścieżka przekracza potok prowadząc obok samotnej skalnej iglicy wystającej z ziemi. Jest to Płetwa. Górna część doliny porośnięta jest lasem mieszanym. W nim również znajdują się wysokie skały wapienne.



Dnem Doliny Kobylańskiej płynie potok Kobylanka, w niektórych miejscach zanikający. Zasilany jest wieloma źródłami i wywierzyskami, jednym z nich jest Źródło św. Antoniego znajdujące się tuż obok ścieżki w dolnej części doliny. 


Przepływ wód w dolinie w większości odbywa się podziemnymi szczelinami i pustkami krasowymi.



Kto uważnie oglądał zdjęcia, zobaczy że Ifunia jeszcze była z nami.

Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_Kobyla%C5%84ska

środa, 10 maja 2023

Ifa

pobiegła w kwietniu za Tęczowy Most - mam  nadzieję, że jest tam szczęśliwa i radośnie biega z innymi pieskami. Po blisko 16 latach na dobre i złe przyszło nam się rozstać z naszym domownikiem. Chociaż została Tola w domu jest niewyobrażalnie pusto...






LinkWithin

Related Posts with Thumbnails