Obserwatorzy

niedziela, 28 kwietnia 2013

Te wszystkie rośliny kwitną

teraz w ogrodzie:


 W końcu doczekaliśmy się magnolii, która kolejny sezon nie zawodzi i kwitnie coraz obficiej
 
 



 



 

Dzisiaj skrzydełka i nóżki kurczaka oraz karkówka:


Drzewo przygotowane do wywiezienia do Sanoka:


I chociaż aura nas nie rozpieszczała (prognozy się sprawdziły i padał deszcz), wyruszyliśmy do ogrodu. Nie było jednak możliwości, by obolałe od wczorajszej roboty ciało złożyć na krzesełku pod jabłonią. Już chwilę po przyjeździe zachmurzyło się solidnie i porządnie popadało. Ale co tam, co zamierzyliśmy, to wykonaliśmy. Mąż rozniecił grilla pod osłoną dachu budynku gospodarczego. Wraz z końcem grillowania przestało padać. Jeszcze tylko spacer z psami. Ifunia była jakaś taka zmęczona (a nie nabiegała się dzisiaj), że "dyżur" przy drzwiach samochodu trzymała ze 20 minut, zanim zagasiliśmy grilla i spakowaliśmy się. Psica chciała już do domu i kiedy otworzyłam drzwi, wpakowała się do auta bez zachęty. Na odjezdne rzuciłam mężowi: "a może tak skoczymy na lody do Leska?" No to pojechaliśmy. Lody były znakomite. Babci kupiliśmy ciastka i popołudnie zakończyliśmy odwiedzinami starszej pani, która tym razem zdecydowanie wybrała słodkie, grillowane odkładając na później.

sobota, 27 kwietnia 2013

Cały dzień

pracowaliśmy w ogrodzie. Pogoda wspaniale wiosenna, chociaż było bardzo wietrznie. Lubię takie dni na wiosnę, kiedy jest już ciepło, ale jeszcze nieupalnie, nie gryzą muchy, komary i takie tam inne. Można spokojnie pracować przy pielęgnacji roślin. Toteż poświęciłam cały dzień na prace ogrodowe. U nas niestety jest już dość sucho, jednak trawsko jeszcze się nie umocniło i można było spokojnie usuwać chwasty. Przyroda nadgania stracony czas i wiosenne rośliny kwitną jedna za drugą. Nie wystarcza czasu, by się wszystkimi nacieszyć.
Psy z cierpliwością czekały na spacer. W końcu, pomimo tego, że kręgosłup dawał się już porządnie we znaki, wzięłam kije i poszłam z nimi do lasu.


Podczas takich spacerów zapominam o kłopotach i problemach, cieszę się chwilą i przyrodą.
I nagle okazało się, że las rozświetlił się świeżą zielenią i bielą kwitnących tarnin.




 

Trasa, jak zwykle, na dziko pod górę, wyjście na  ścieżkę, wędrówka wzdłuż łąk, a potem leśnym traktem do kapliczki:






Następnie dróżką do zagajnika brzozowego:


 -  i powrót.
A jutro pokażę wiosnę w ogrodzie.

środa, 24 kwietnia 2013

Rezultat wymianki

Umówiłam się z ciaparą na wymiankę. Dziś mogę już pokazać jej rezultat. Oto prace wykonane techniką decoupage rączkami Agnieszki. Są cudne, pięknie, starannie wykonane i stanowią interesujący akcent dekoracyjny mieszkania.


Chustecznik i wieszaki zostały ozdobione polskimi wzorami ludowymi. Drobiazgi trafiły do mieszkania mojej córki, której się bardzo spodobały (ja niestety nie widziałam tych prac na żywo, bo zostały od razu wysłane do nowej włąscicielki). Na fotkach wyglądają zachwycająco. Zdjęcia dzisiaj prezentowane zrobiła także Agnieszka i zgodziła się bym je  umieściła na swym blogu.
I jeszcze kolejne zdjęcia:



Piękne te wieszaki - prawda?
A pudełko? To mistrzostwo.


Warto poczytać blog Agnieszki, która rozwija się nieustannie, uczy nowych technik (co podziwiam) i robi  piękne prace.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Wiosna w lesie i ogrodzie

Przyroda nabrała przyspieszenia, pragnie nadrobić opóźnienie spowodowane niesprzyjającą aurą. W lesie jest to mniej widoczne, w ogrodzie rośliny kwitą jedne po drugich.
W lesie:




Tydzień temu w ogrodzie:

 

Wczoraj:

 
 
 
 

My też próbujemy nadgonić stracony czas i w miarę możliwości pracujemy w ogrodzie. Wczoraj częściowo paliliśmy gałęzie pozostałe po wycięciu zagajnika. Niestety wykonaliśmy tylko ułamek pracy, bo wietrzna pogoda i bliskość lasu powodowała, że nie dało się rozniecić dużego ogniska.  Obawialiśmy się, że ogień może szybko powędrować po łące (sucha trawa), więc oboje z mężem pilnowaliśmy ogniska: okopaliśmy je wokół, przygotowaliśmy konewki z wodą do gaszenia. I tak ze dwa razy ogień próbował wyrwać się spod kontroli.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Kamizelki/pulowerki szydełkowe

Dzisiaj kolejne bezrękawniki wykonane szydełkiem z dorobionym na drutach ściągaczem ; tzn. najpierw robię ściągacz, a potem wzór szydełkowy - wszystko na okrągło. Zszywam tylko ramiona.
Granatowy - wykonany ulubionym przeze mnie wzorem:

 Druty 3 mm, szydełko 2,1 mm Tulip; włóczka "Kocurek" 520 m/100 g; zużycie ok. 120 g
 
Wzór
 
Detale:



Czerwony:

Druty 3 mm, szydełko 2,1 mm Tulip; włóczka cieniutki akryl z zapasów podobny do "Kocurka"; zużycie 120 g
 
Wzór
 
 
Detale:
 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Kamizelka na drutach - garść szczegółów

Dzisiaj nieco szczegółów na temat  kamizeli na drutach. W tamtym poście napisałam ogólnikowo, jak ją robiłam. Dzisiaj  nieco więcej wyjaśnień. Kamizela ma rozmiar 42/44, a dokładnie na 102 cm w biuście. Od razu działam przody i tył. Robiłam dość ciasno na drutach 4 mm. Nabrałam 174 oczka i wykonałam 6 rzędów wzorem francuskim - dolna pliska; potem robiłam już wzorem pończoszniczym.



Dokonałam następującego rozliczenia oczek:
7/18/3/19/80/19/3/18/7
gdzie:
7 oczek to pliska wykonana wzorem francuskim;
18/3/19 - oczka przodu; 18 ocz. przy plisce; 3 oczka - zawsze po prawej stronie przerabiane razem; 18 oczek - pozostałe oczka przodu;
80 - oczek: tył.


Aby ukształtował się szpic na dole przodów, zawsze przerabiamy środkowe oczka przodu - 3 razem, tak, by to oczko środkowe było na wierzchu. Ponieważ  przerabianie tych oczek, jako  trzy razem powoduje ujmowanie oczek z całości, należy zawsze dodać 2 oczka w każdym rzędzie (po prawej stronie) czyli na początku rzędu przy plisce 1 ocz. przekręcone i przy bocznym "szwie", przy tyle 1 ocz. przekręcone.

Jeżeli wyrabiamy talię, czyli ujmujemy oczka przy "bocznym szwie" (umownie, bo kamizelka nie jest zszywana), to na przodzie, przy bocznym szwie nie dodajemy oczka - to jest jego ujmowanie, na tyle przerabiamy 2 oczka razem. Zwykle co 6-8 rzędów ujmuję po 4 oczka (1 przód, 1 tył, 1 tył, 1 przód). Kiedy jednak trzeba  - po zaznaczeniu talii wrócić do pierwotnej liczy oczek, na przodzie  dodawałam oczka przekręcone z lewej i prawej strony robótki (jedno właściwe wynikające z potrzeby kształtowania szpica kamizelki na przodach; drugie dodawane w celu powrotu do pierwotnej liczby oczek).

Tu widać tzw. "boczny szew"
 
Kolejny problem to kształtowanie dekoltu w szpic i tu również korzystamy z możliwości wzoru - nie przerabiamy  dwóch oczek razem, ale przy dekolcie co 4- 6 rzędów nie dodajemy oczka przekręconego.



Przy spuszczaniu na pachę należy także pamiętać o tym, że oczka spuszczamy na pachę normalnie, ale: albo dodajemy z tej strony oczko przekręcone, albo o to jedno oczko spuszczamy mniej. Jeżeli zapomnimy, że w celu utrzymania skosu dzianiny musimy zawsze dodawać po brzegach po 1 oczku (2 oczka), to przód kamizelki nieznośnie się zwęzi i zatracimy fason.


Po wyrobieniu dekoltu przodu i wykonaniu podkroju  tyłu, spuściłam oczka na ramiona, a  pliski robione wzorem francuskim przedłużyłam - zeszyłam na środku tyłu i przyszyłam do jego podkroju.
Zszywania więc w tej kamizeli było tyle: ramiona i przyszycie plisek do podkroju z tyłu. Potem wykończyłam pachy 6 rz. wzoru francuskiego.
Otrzymałam klasyczną kamizelę, mającą tył prosty i krótszy, a przód dłuższy  z charakterystycznymi trójkątami kamizelkowymi.

Być może, któraś z pań skorzysta z moich uwag i pokusi się o wykonanie podobnej kamizeli.

Dziękuję też Wszystkim za życzenia zdrowia dla męża. Niestety infekcja jest nieustępliwa i  ciągnie się już drugi tydzień. W sobotę, pomimo całotygodniowego leczenia z antybiotykiem, mieliśmy stan taki, jak na początku choroby. Jakieś takie męczące infekcje trafiają się tej wiosny. Mąż mój spędził w domu cała sobotę i niedzielę z temperaturą, nie był w stanie nawet udać się na działkę.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails