Obserwatorzy

piątek, 24 grudnia 2010

Święta

Pusty rynek. Nad dachami
Gwiazda. Świeci każdy dom.
W zamyśleniu, uliczkami,
Idę, tuląc świętość świąt.
Wielobarwne w oknach błyski
I zabawek kusi czar.
Radość dzieci, śpiew kołyski,
Trwa kruchego szczęścia dar.
Więc opuszczam mury miasta,
Idę polom białym rad.
Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
Jak jest wielki cichy świat!
Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask.
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą -
Czasie pełen Bożych łask!
(Joseph von Eichendorf)



Wszystkim moim Czytelnikom i Odwiedzającym 
składam  serdeczne życzenia szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia

czwartek, 23 grudnia 2010

Święta za pasem...

a ja się jeszcze chcę pochwalić prezentami, jakie dostałam. Dopiero dziś udało mi się zrobić w miarę sensowne zdjęcia. Od tojateni z bloga kuchnia i pasja przecudnej urody upominki  świąteczne:

 Tu prezenty wszystkie razem

Pięknie haftowana  karteczka z życzeniami na kanwie ze złotymi refleksami,  przecudnej urody bombka karczoch (zauroczyła mojego męża) i złoty aniołek makaronowy.
I jeszcze z osobna:




Tereso dziękuję bardzo! To  jest szalenie miły i wzruszający  prezent oraz dowód pamięci.

I jeszcze jedna rzecz warta  pokazania. Równie wzruszajacy prezent od mojej koleżanki Reni (tej od pięknego ogrodu). Kiedy przyszła paczka pocztowa, mój mąż z wielką ciekawością   odpakowywał kolejne warstwy i w końcu naszym oczom ukazała się  taka butelka:


Butelka jest śliczna. Na razie służy jako dekoracja.
Reniu  - dziękuję bardzo!

A teraz idę trochę posprzatać i piec ciasta.

niedziela, 19 grudnia 2010

Zimowo i wspomnieniowo...

Zimowo, bo zima  nie odpuszcza. Mróz, dziś jeszcze dodatkowo wieje niemożliwie, o tak:


Świat  zaśnieżony i najładniej wygląda zza okna  mieszkania. Jednak trzeba  psicę na spacer wyprowadzać i przecierać szlaki w polach. Plusy tych wypraw to wybiegany pies i ładne widoki:



 I jeszcze letnie, haftowane wspomnienie  z chałupy:





Robótki - robią się, ale fotek nie było kiedy zrobić. Dzień krótki, pogoda kiepska, czas ograniczony. Nawet opis kapci "saszek" czeka, bo jakoś nie mam czasu obrobić zdjęć i  napisać sensownie instrukcji. Niemal całą sobotę gotowałam. Trzeba to gotowanie świąteczne jakoś rozłożyć na raty.

niedziela, 12 grudnia 2010

Kominy (tuba i szalokomin)

Dziękuję za miłe komentarze i za życzenia zdrowia (jest jakby trochę lepiej) oraz za  liczne rady - szczególnie tojateni, która napisała mi całą listę  domowych sposobów  leczenia. Oczywiście stosuję te sposoby - może nie wszystkie, ale  te nacierania klatki  i herbatki ziołowo-malinowe tak. Na szczęście głowa mnie już aż tak nie boli, ale  zapachów świata jeszcze nie czuję - niestety. Jak widać  moje chusty na razie nie są wykonywane bardzo skomplikowanymi wzorami (ale wszystko przede mną). Korzystam też ze wzorów ogólnodostępnych  - a prawdziwą kopalnią jest Knitting club, gdzie  koleżanki zza wschodniej granicy zamieszczają  m.in. wzory chust i szali.

*   *   *
Dziś dwa kominy wykonane z takiej samej włóczki i identycznym wzorem,  a różniące się kształtem:
Komin I - klasyczna tuba:

Druty 4,5 mm; włóczka 50% wełna, 40% polyakryl; 125m/50g 10 wiskoza; zużycie 100g


Komin II - tzw. szalokomin:
 
 

Druty 4,5 mm; włóczka 50% wełna, 40% polyakryl; 125m/50g 10 wiskoza; zużycie 150g


Zamotane niewiele się różnią - prawda?
Ale komin I  tak wygląda:
 

Jest tubą  robioną na okrągło  (88 oczek), na długość ma  około 55 cm. Ostatnie 10 cm robiłam na drutach o rozmiar większych (luźniej), żeby komin lepiej układał się na ramionach.
 
Komin II tak wygląda w stanie rozłożonym:
 
 
Jest szalem robionym także na okrągło (z przekręceniem). Na ten szalokomin nabrałam 280 oczek; uzyskałam szerokość: 22 cm, długość 2 x 100 cm. Można zamotać go na szyi 3 razy. To przekręcenie nie jest potrzebne, ale chciałam zobaczyć jak z nim będzie się układał. Zdecydowanie można robić na okrągło bez przekręcenia. Zasada wykonywania szlokomina jest taka: im dłuższy, tym węższy i można go motać wiele razy koło szyi, im szerszy tym  krótszy. Aby zamotać go  trzy razy trzeba robić na długość 100/120 cm x 2.
Szalokomin można robić na okrągło (jak robiłam ja), albo tak jak szalik - wtedy nawet lepiej przymierzać i w trakcie robótki  decydować czy mamy już pożądaną długość.  Końce szalika można:
a) zeszyć,
b) rozpocząć robótkę na łańcuszku szydełkowym - potem go wypruć i połączyć oba brzegi robótki  ściegiem dziewiarskim,
c) połączyć  zapinaniem na guziki - prezentuje się  bardzo interesująco.
Warto też szalokomin robić wzorem  dwustronnym np. ściągaczem,  albo ryżem - wtedy ładniej się  prezentuje. Ja oba kominy robiłam wzorem zwykłym: lewa strona: ściągacz 2 x 2; prawa strona: prawe oczka: pierwsze zdjęte , drugie przerobione, pierwsze przełożone z przodu robótki i przerobione - dało to efekt drobnych warkoczyków.

Zostało mi około 50 g tej włóczki toteż dorobiłam mitenki:


piątek, 10 grudnia 2010

Gail 4 i 5

Chora jestem. Dopadło mnie jakieś paskudne przeziębienie. Niby nic szczególnego  - bo objawia się  głównie katarem, który pozbawił mnie  zmysłu węchu i w zasadzie niby ten najgorszy okres  mam już za sobą, jednak się ciągnie - może dlatego, że  to przeziębienie niewyleżane? Do pracy chodzić muszę.... A dopiero po południu objawia się kompletną słabością,  bólem głowy nie do zniesienia i stanem podgorączkowym. W rezultacie oczy mi się same zamykają i muszę się położyć (a ja nigdy się po południu nie kładę - dopiero wówczas kiedy udaję się na nocy spoczynek). Dlatego  dziś szybko, aby moi Czytelnicy o mnie nie zapomnieli. Zaległe, zapomniane, ale nieprezentowane na blogu dwie chusty Gail.
Fioletowa już dawno cieszy  oczy osoby, dla której została wykonana:

Druty 3,5 mm; włóczka "Sasanka" 100% akryl, 100g/520 m; zużycie około 100 g


Popielata:

Druty 5 mm; włóczka "Read Heart Mozart" 90% akryl, 10% moher, 50 g/140 m; zużycie   130 g


Popielatą Gail podarowałam  mojej mamie, bo strasznie chciała  dostać jakiś szal (otrzymała chustę).

Jak tylko poczuję się nieco lepiej postaram sie przygotować instrukcję wykonania  kapci "saszek".

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails