Obserwatorzy

wtorek, 6 maja 2025

Obrusy

Uszyłam dwa obrusy w kratkę (jakbym miała mało obrusów), ale podobały mi się właśnie takie w krateczkę. Jeden z jakiegoś materiału niewiadomego pochodzenia (jest to chyba bawełna, ale nieco grubsza):





Na tym trzecim zdjęciu mam jeszcze bieżnik z tkaniny dżinsowopodobnej, pasują do siebie kolorystycznie.

Drugi obrus, również z elementami granatu, czerwonego i zieleni powstał z kawałka kory:



Obrusiki wpisują się w konwencję zabawy u Splocika "Rękodzieło i przysłowia, albo...3" na maj,  co ilustruje cytat:

"Kreatywność jest wyjściem poza wyobraźnię, bo wymaga, żeby daną rzecz rzeczywiście wykonać, a nie tylko myśleć o niej". - Ken Robinson

A dość długo myślałam o wykorzystaniu tych kawałków materiału (miały być początkowo poszewki na poduszki). Powstały obrusiki, które dobrze współgrają z podkładkami, które pokażę w innym terminie.


poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Mój duży ogród

Do Zagórza zjechaliśmy po świętach. Ogród chociaż zaniedbany (najlepiej rośnie trawa), to powitał nas kwitnącymi kwiatami. Hiacynty już dogorywały. Mam ich mniej tutaj, aniżeli w Krakowie, ale i tak cieszyły jeszcze chwilkę. Tulipany kwitną ładnie, a część jest jeszcze w pąkach. W moim małym ogrodzie w Krakowie 90% cebul zeżarła nornica.


W apogeum kwitnięcia mam żonkile:




Po zrobieniu zdjęć odkryłam za chałupą jeszcze białe narcyzy, które zakwitają nieco później.

Magnolia także w ciągu tych czterech dni zakwitła i traci teraz kwiaty bardzo szybko:

Niestety druga, młodsza padła łupem koziołka, który rozniósł ogrodzenie drzewka i uciupał tak, że został mały złamany kijek. Trzecia żółta zastanawia się czy kwitnąć, czy jeszcze nie.

Cieszy mnie szachownica kostkowana, która objawiła się w dwóch miejscach, zarówno kostkowana fioletowa, jak i biała:


Runianka już przekwita:


Dalej mahonia, pigwowiec, porzeczka ozdobna:



I jeszcze szafirki, brunera, barwinek i bergenia:




A to nie wszystkie rośliny, które uraczyły nas kwitnieniem wiosennym.

piątek, 18 kwietnia 2025

Życzenia


Wspaniałych Świąt Wielkanocnych, 
dużo radości, że spędza się je z Rodziną, 
Wesołego Alleluja 
życzę Wszystkim odwiedzającym  
mojego bloga

czwartek, 17 kwietnia 2025

Płaskie pisanki

zostały wykonane dzisiaj przez moje wnuczki. Przed każdymi świętami dziewczynki przychodzą do mnie na warsztaty plastyczne. Muszę więc wymyśleć zadania tematyczne dostosowane do wieku wnuczek (teraz 7 i 11 lat). Tym razem poszłam na łatwiznę i sama przygotowałam tylko tulipanki z rolek po papierze toaletowym (pomysł z bloga Ani). Jednak nie zostały pokolorowane, tylko wzięte do domu i tam mają dostać szatę.

Dziewczęta zajęły się wykonywaniem pisanek haftem diamentowym. Wydawało mi się to dość trudne dla młodszej, ale radziła sobie doskonale. 



W sumie zrobiły cztery pisanki (ostatnia nie załapała się na zdjęcie, bo przyjechała mama dziewczynek, by je zabrać i nie było już czasu na fotografowanie).Tym razem praca wydała się interesująca i wnuczki zabrały swoje pisanki do domu, by pochwalić się tatusiowi (mama zobaczyła pisanki u mnie).

Jestem bardzo dumna z moich wnuczek, że tak doskonale sobie radziły.

środa, 16 kwietnia 2025

Pastelowe pisanki szydełkowe

powstały dlatego, że zachciało mi się obrobić jajka pastelowymi włóczkami. Miałam pod ręką jajka styropianowe, znalazłam kilka pastelowych kolorów włóczki i tak bardzo szybko udało się je obrobić półsłupkami. 



Nowe pisanki dedykuję zabawie blogowej u Splocika Małe Dekoracje na kwiecień.

piątek, 11 kwietnia 2025

Wycieczka do Lasku Zabierzowskiego

niemal zakończyłaby się płaczem i wyrzutami sumienia. A było to tak: jakieś trzy tygodnie temu w niedzielę po obiedzie córka zaproponowała mi taką niewielką wycieczkę z psami. Ona wybrała się z córkami i ze swoimi pieskami. 


Miał być przyjemny spacer na łonie przyrody. Ciepło nie powalało, ale bardzo zimno też nie było. Zaczęło się uroczo. Chociaż w lesie jeszcze nie było listków, to zawilce kwitły już obficie.



Chociaż nie znałam lasku, ani tras podkusiło mnie, żeby spuścić Lusi ze smyczy. Wszak do tej pory reagowała na przywołanie i zawsze wracała do mnie, Hirek też wracał do swej pani, więc obaw dużych nie było. Ludziska spacerowali, niektórzy z psami (na smyczy i bez), jeździli na rowerze. 




Nagle nasze psy poczuły sarnę, wszystkie cztery pobiegły za nią, z tym, że Tola i Heca wróciły natychmiast. Córka przywoływała swego Hirka, który już był tuż, tuż, ale się odwrócił i ponownie pobiegł w las. W końcu przyszedł, a mojej Lusi nie było. Fakt nie darłam się od razu, ale psiczka nie wróciła. W końcu córka musiała wracać, bo dziewczynki miały już niedługo basen. Zostałam, wędrowałam po ścieżkach (sama już nie wiem, gdzie mnie wiodły), wołałam Lusi, ale pies nie wracał. Dotarłam ponownie do wyjścia mając nadzieję, że piesek plącze się gdzieś na parkingu. 

W sumie w nogach miałam prawie 10 km. Córka zadzwoniła, że jadą do mnie zięć z wałówką i mąż. Kiedy ponownie znalazłam się przy wyjściu, z brakiem nadziei, klapnęłam na ławce. 

Wtem podjechał jakiś pan samochodem i powiedział mi, że dalej na dróżce dojazdowej spotkał białego pieska w kagańcu (to była moja Lusi), ale nie dał się złapać. Zabrał mnie do auta i niestety Lusi już nie było, zjechaliśmy niżej i zobaczyłam, że pewna pani (która wędrowała z partnerem przede mną), próbuje Lusi złapać. Niestety spanikowany pies uciekał przed nią. Jestem jednak jej ogromnie wdzięczna, że zatrzymała suczkę (wołała ją nawet po imieniu). Wysiadłam jak w amoku z samochodu i przywołałam pieska. Przybiegła do mnie, wzięłam na smycz...

Podziękowałam państwu zaangażowanym w pomoc dla mnie. Kiedy stanęłam na poboczu, by się nieco ogarnąć, przyjechał zięć i mąż.

No i tak mam nauczkę, nigdy nie spuszczać psa ze smyczy w nieznajomym terenie. Wszak to jrt. Moja wyżlica nigdy by się nie zgubiła, bo zawsze musiała mnie mieć w zasięgu wzroku. Pewnie dlatego byłam pewna siebie. Wszelki żal, że piesek nie wybiega się luzem, ma się nijako do tego, że może zaginąć bezpowrotnie. Mogła być wszędzie, do domu by nie trafiła, bo do lasku przyjechałyśmy samochodem. Wprawdzie ma wszczepionego czipa, jednak nie dawała się złapać, nie mogłaby nic zjeść, bo miała kaganiec (nosi, bo wszystko co spotka jadalnego na swej drodze, to "odkurza", co oznacza potem dolegliwości żołądkowe). Właściwie szanse znalezienia pieska były równe zero. 

Ileż mi ta historia zżarła nerwów, to tylko ja wiem.

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Poduszka

a raczej poszewka na poduszkę jest bohaterką dzisiejszego postu. Już kilka lat zamierzałam uszyć tę poszewkę. Tzn. wykorzystać haft krzyżykowy kupiony w lumpeksie, na którym brakowało nieco krzyżyków. I te brakujące krzyżyki stały na przeszkodzie, by użyć do czegoś tego haftu. No i natchnęła mnie trochę wiosna i ciepło, a obrazek wyglądał obiecująco. 

Doszyłam krzyżyki i uszyłam poduszkę, z której w ostateczności nie jestem zadowolona. Miała być dżinsowa poszewka, ale zaczęłam eksperymentować i wyszło ni to, ni owo.



Po pierwsze sposób nakładania materiału jasno-dżinsowego na ciemniejszy dżins mi się nie podoba. Następnie tył postanowiłam uszyć z kawałka bawełny w kwiatki, miał on jednocześnie stanowić obramowanie poduszki z przodu. I jakoś to nie wyszło zgodnie z moimi wyobrażeniami:



W końcu poszewka powstała, chociaż haft układał się na ukos. Będzie to już takie, bo prucia  ściegu maszynowego byłoby zbyt dużo. 

Tę poduszkę chciałabym poświęcić zabawie blogowej u Splocika Rękodzieło i przysłowia, albo...3. Pasuje tu, jak najbardziej, cytat: "Humor jest najwspanialszą przyprawą w czasie uczty życia. Śmiej się ze swoich błędów, ale czerp z nich naukę, kpij ze swoich trosk, ale zdobywaj z nich siłę. Obracaj swoje trudności w żart, ale przemagaj je" (Lucy Maud Montgomery). 

Jak ulał sprawdzają się słowa: "Śmiej się ze swoich błędów, ale czerp z nich naukę... Obracaj swoje trudności w żart, ale przemagaj je."  

Nie pozostaje mi nic innego jak starać się nie popełnić opisanych błędów.


czwartek, 3 kwietnia 2025

Pisanka

Kiedyś takie pisanki robiłam hurtowo, teraz powstaje jedna, dwie na okoliczność Świąt Wielkanocnych. Pisanki zdobią moje mieszkanie w okresie okołoświątecznym. Tę prezentowana dzisiaj, zrobiłam wczoraj i dedykuję zabawie u Reni "Coś prostego"

Kwiecień witam wiosenną pisanką szydełkową, która zawisła na klamce okna w mojej sypialni:




środa, 26 marca 2025

Poduszka Zosi (1)

Jako, że marzec dobiega końca czas pokazać moje zmagania z haftowaniem poduszki. Idzie mi kiepsko, wszak nie haftowałam krzyżykami ze 35 lat, albo więcej. Jednak staram się jak potrafię.

A oto moja dotychczasowa praca:

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails