Tam idziemy
Ranek początkowo dość jeszcze niegorący i mglisty, był bardzo przyjemny. Samo podejście lasem (w cieniu) niezbyt męczące. Dość szybko osiągnęłyśmy pierwszy szczyt (1234 m n.p.m.), gdzie po krótkim odpoczynku ruszyłyśmy dalej.
Nie przeszłyśmy do końca połoniny, gdyż plan był taki by zejść zielonym szlakiem do Przełęczy Wyżniańskiej.
Stamtąd udałyśmy się w kierunku bacówki i ruszyłyśmy na Małą Rawkę (1272 m n.p.m.).
Stamtąd przyszłyśmy
Następnie już spacerowo obrałyśmy kierunek na Wielka Rawkę (1034 m n.p.m.) (żółty szlak).
Cały czas wycieczki - 7 godzin, gdyż o 17.00 dotarłyśmy do auta.
Nie ukrywam, że dwa wejścia pod górę, były dla mnie dość forsownym przedsięwzięciem, ale dałam radę (a na Rawki jest ostre podejście).
6 komentarzy:
Wspanialy sposob na spedzenie niedzieli, zazdroszcze, widac, ze pogoda dopisala i mimo zmeczenia jest satysfakcja:)Piekne widoki:) Pozdrawiam serdecznie:)
Zazdroszczę Wam, gdybym tam była dołączyłabym do Was. Dzięki za zdjęcia, za relację, przeżywam tę wędrówkę razem z Wami...cudowne o każdej porze roku, Bieszczady!
To rzeczywiście wysiłek, dwa spore podejścia, w upale, a jak to się stało, że na zdjęciach szlaki wyglądają na puste; o tej porze pewnie mrowie ludzi wędruje, co nas skutecznie odstraszyło od letnich odwiedzin Bieszczadów; no i ten"psi" zakaz, po Karkonoszach psy chodzą spokojnie, jadą kolejką na górę z właścicielem, i jakoś nikomu to nie przeszkadza; pozdrawiam serdecznie.
piękne widoki :)
Podziwiam, ale popieram takie spędzanie wolnego czasu, dobrze jak się ma w poblizu piekne okolice:)
na Caryńskiej byłam, ale jak weszliśmy na szczyt to mgła była taka,że wyciągniętej dłoni nie było widać, do tego nagłe ochłodzenie, dobrze,że ubiór odpowiedni mieliśmy
piękne zdjęcia
Prześlij komentarz