Strony

piątek, 29 lipca 2016

Virus III

Skończyłam kolejną chustę "Virus" - chyba już ostatnią (ale się nie zarzekam). Ta robiona była wybitnie dorywczo tzn. w kolejkach, w przychodni zdrowia, w zakładzie rehabilitacji, kiedy to oczekiwałam na mamę, którą wożę na zabiegi. Dlatego dość długo ją robiłam. Zdjęcia zrobione w ogrodzie, nawet nie pochowałam nitek i chusty nie zblokowałam. Włóczka - jak w poprzednich "Virusach" "Diva Batik Alize". 


Włóczka "Diva Batki Alize", kolor 368; 350 m/100 g; 100% mikrofibra; 
zużycie 300 g; szydełko 3 mm
 

 
Wszystkie dane podobne do poprzednich: "Virus I" i "Virus  II" czyli zużycie po trzy motki włóczki. Niespodzianką jednak jest zawsze fakt, jak ułożą się kolory. Ten ostatni zestaw lawendowo-biało-zielony jest równie oryginalny, jak pozostałe.
A tu widać na zdjęciu, że spędzamy wakacje z wnuczką, która zaraz zainteresowała się, kiedy fotografowałam chustę.
Dziewczynka korzysta u nas z pięknej pogody, basenu, słońca, powietrza. Zabawa trwa nieustannie. Nie mamy więc czasu na inne sprawy, gdyż zajmujemy się Wandzią (jej rodzice odpoczywają bez dziecka). My cieszymy się wnuczką.
 



wtorek, 26 lipca 2016

Porządki w chałupie - pokój panieński

Dziś kilka migawek z pokoju niebieskiego - nazwanego przeze mnie panieńskim. 



Zmieniłam w tym roku szydełkową kapę na taką grubą - pikowaną. Poduszka została obleczona w haftowaną szydełkową poszewkę. 


Na nocnym stoliku  książki francuskie mojej babci (sprzed II wojny światowej): modlitewnik i jakaś powieść.


Stara maszyna do szycia po mojej babci, na której siedzi porcelanowa lalka. W tle przedwojenna torebka mojej babci.




Dwie podobne lale trafiły na niebieską półeczkę nad łóżkiem, na której leżą pamiętniki (jeszcze moje - dziewczęce). Granatowy został przyniesiony przez Mikołaja (miałam wówczas chyba 9 lat), a drugi w drewnianych okładkach to prezent z Muszyny (od mojej cioci).

 
 
Pokój jest ulubiony przez dużą psicę, która systematycznie, jeżeli tylko zostawi się otwarte drzwi, włazi na łóżko i je demoluje: drapie pościel, niszczy narzuty i oczywiście błoci. Potrafi podrzeć prześcieradło na strzępy... Stąd ciągle mam problem, bo wkurzam się, kiedy mąż zapomni zamknąć drzwi, a psica zdąży wprowadzić swoje porządki. A z kolei staram się otwierać okno i drzwi na przestrzał, by wietrzyć pomieszczenie.

poniedziałek, 25 lipca 2016

6 kilometrów w łapkach

Mniej mam czasu w tym roku na wędrówki z kijami. Skupiłam się na treningach w klubie fitness, więc z konieczności jest mniej wędrowania. Korzystając jednak z cudownie ciepłej aury w ostatni weekend - zabrałam psie "dziewczyny" i ruszyłyśmy w kierunku kapliczki Krawczyków (pierwszy raz tego lata).



Wędrowałyśmy trochę lasem, trochę polami uprawnymi. Z niektórych zebrano już siano; żyto i owies proszą o żniwa. Zobaczyłam też pole z rośliną, która zwróciła uwagę  - owoce? nasienniki? to maleńkie kuleczki - nie wiem czy to może ciecierzyca? 







Świat w taką pogodę przepiękny. Duża zaliczyła niemal wszystkie błotne kałuże w lesie, kąpiąc się w nich po brzuch. Mała wybłociła tylko łapki. A ile było wąchania, tropienia, grążenia w zbożu, bo tam złapało się jakiś trop. Psice bardzo lubią chodzić ze mną, mąż jakoś nie potrafi ich wybiegać.






Po powrocie porcja rosołowa i można już było wywalić się na boku na trawie i odpoczywać. Małej zamarzyły się kolanka panci, która złożyła swe ciało na huśtawce ogrodowej.



A dla pańci orzeźwieniem w taką pogodę był koktajl z czarnej porzeczki:

niedziela, 24 lipca 2016

Porządki w chałupie

Korzystając z wolnego (nieco) czasu zabrałam się za porządki w chałupie w Zagórzu. Nie ma co ukrywać, że kurz i pajęczyny pokryły "patyną" okna, firanki, meble... Oczyściłam ściany z pajęczyn, wymyłam okna, zmieniłam firanki i zasłonki, wyrzuciłam stare zasuszone wiązki ziół i kwiatów, na nowo przyozdobiłam pomieszczenia (jeszcze nie wszystkie). Mąż wyremontował rozsypujący się schodek, a teraz maluje dach chałupy, bo chociaż stara, trzeba zakonserwować, żeby się nie lało na głowę. W dachu są jeszcze dziury po kulach, powstałe podczas II wojny światowej i te też potrzebują nowych łatek.
Dziś posprzątany ganek:




 
 


 
 

piątek, 22 lipca 2016

Bluzka na upały

z chustek bandanek. No na tej bluzce kończę serię wykorzystywania tych chustek do innych celów, aniżeli ich pierwotne przeznaczenie.



 Z dwóch białych uszyłam sobie  działkową bluzkę (nie mam odwagi wyjść w niej na ulicę), ale po działce, w słońcu sobie w niej paraduję, a co - niech mi się ramiona nieco opalą, tym bardziej że lato - szczerze powiedziawszy nie rozpieszczało do tej pory upałami (no troszkę tylko).



Wytwór bardzo prosty: dwa prostokąty zeszyte - na górze wciągnięta guma w tunel. Można doszyć ramiączka i nad tym się zastanawiam - mogłabym wówczas wyjść w tej bluzce poza bramę ogrodu.



 Dawno, dawno temu, kiedy w Polsce było trudno kupić coś sensownego do ubrania - nosiłam podobne bluzki szyte przez mamę z materiałów bawełnianych z haftem. Szyła mi mama takie bluzeczki ze szczypankami, albo zupełnie proste z ramiączkami. Wkładałam je do długich falbaniastych spódnic. Mam je dotąd - teraz służą jako dekoracja chałupy.

niedziela, 17 lipca 2016

Czosnkowe pesto

Zrobiłam pesto czosnkowe z łodyg kwiatostanu czosnku. Ponieważ już zawiązały się cebulki powietrzne, łodygi były nieco zdrewniałe i nie za bardzo chciały poddać się blendowaniu.  Przepuściłam je więc (razem z ziarnami słonecznika) przez maszynkę do mięsa - dało to zadawalający efekt rozdrobnienia.


Potem już tylko sól i olej. Dodałam rzepakowy (sanocki), bo taki miałam w domu.


Ubiłam zawartość ciasno w słoiczkach, na górze przykryłam jeszcze olejem  i gotowe.


Pierwsze próby smakowania wypadły bardzo dobrze. Łyżeczka czosnkowego pesto dodana do sosu gulaszowego, ciekawie wzbogaciła smak. Nie wspomnę już o makaronie razowym potraktowanym odrobiną tego specyfiku...
Kto ma jeszcze na grządce zimowy czosnek z kwiatowymi łodygami - może popróbować zrobić takie pesto.

wtorek, 12 lipca 2016

Kapliczki przydrożne. Kapliczka przy wejściu do Wąwozu Homole (Małe Pieniny - Jaworki))

Kapliczka łemkowska, zbudowana z kamienia, otynkowana, dach dwuspadowy z gonta. Pochodzi prawdopodobnie z XIX w. We wnętrzu oleodruk  "Matki Boskiej z Dzieciątkiem".