Strony
▼
środa, 31 grudnia 2014
wtorek, 30 grudnia 2014
Przyszła
zima. Rozpanoszyła się mrozem i śniegiem (jeszcze niezbyt wielkim). Zabrałam więc psie "towarzystwo" na wybieg: w pola, do lasu, na łąki.
Szalały niesamowicie po kilku dniach przymusowego chodzenia nad San (nad San są wyprowadzane wtedy, kiedy nie mamy czasu; a czasu nie było, bo byli goście). Pomimo mrozu trzymającego się w dzień na poziome -10 st. C, psice z entuzjazmem i radością korzystały z możliwości wybiegania się i zabawy:
Szalały niesamowicie po kilku dniach przymusowego chodzenia nad San (nad San są wyprowadzane wtedy, kiedy nie mamy czasu; a czasu nie było, bo byli goście). Pomimo mrozu trzymającego się w dzień na poziome -10 st. C, psice z entuzjazmem i radością korzystały z możliwości wybiegania się i zabawy:
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Czapki do kompletu
W lutym wydziergałam komin dla córki, jednak na czapkę do kompletu musiała czekać do teraz. W końcu tej zimy udało się uzupełnić brak i teraz czapka z kominem tworzą komplet:
Z kolei do neonowego szalika wykonanego metodą brioche knitting zrobiłam niedawno czapkę - także do kompletu.
Włóczki neonowej było już niewiele, czapa więc zyskała tylko pompon. Czarna włóczka pochodzi z zapasów (brak danych na jej temat). Przeznaczona jest dla mężczyzny.
W obu pompony ze sztucznego futerka (kiedyś tworzyło obramowanie kaptura kurtki).
Druty 5,5 mm; włóczka "Oliwia" 25% wełna, 75% akryl; 100 g/ 250 m;
zużycie 100 g; podwójna nitka
Z kolei do neonowego szalika wykonanego metodą brioche knitting zrobiłam niedawno czapkę - także do kompletu.
Włóczki neonowej było już niewiele, czapa więc zyskała tylko pompon. Czarna włóczka pochodzi z zapasów (brak danych na jej temat). Przeznaczona jest dla mężczyzny.
W obu pompony ze sztucznego futerka (kiedyś tworzyło obramowanie kaptura kurtki).
sobota, 27 grudnia 2014
Moja pierwsza myboshi
O czapkach myboshi pisałam tu. I oczywiście cały czas miałam ochotę na wykonanie czapki z oryginalnej włóczki, z oryginalną metką. Okres bożonarodzeniowy doskonale pasował do tego, by taką czapkę zrobić (czas prezentów). Zamówiłam stosowną włóczkę z jednej z polskich pasmanterii.
Razem z włóczką dostałam metkę i instrukcję wykonania czapki szydełkiem. Warunkiem otrzymania metki jest zamówienie minimum 3 motków włóczki. Ponoć tyle wyjdzie na czapkę szydełkową (120 g + reszta na pompon).
Stwierdziłam jednak, że nie będę wykonywać tej czapy szydełkiem - zdecydowałam się na druty. Dlatego ostatecznie zostało mi 50 g włóczki (przyszły właściciel nie chciał do niej pompona). Tak prezentuje się moja pierwsza myboshi (zdaje się, że będą następne).
Powyższy prezent przebił inne i został w 100% zaakceptowany. Bo i kolor ulubiony, i czapka milusia.
Razem z włóczką dostałam metkę i instrukcję wykonania czapki szydełkiem. Warunkiem otrzymania metki jest zamówienie minimum 3 motków włóczki. Ponoć tyle wyjdzie na czapkę szydełkową (120 g + reszta na pompon).
Stwierdziłam jednak, że nie będę wykonywać tej czapy szydełkiem - zdecydowałam się na druty. Dlatego ostatecznie zostało mi 50 g włóczki (przyszły właściciel nie chciał do niej pompona). Tak prezentuje się moja pierwsza myboshi (zdaje się, że będą następne).
Druty 7 mm; włóczka:"Myboshi" 70% akryl, 30% wełna; 55 m/50 g; zużycie 100 g
Powyższy prezent przebił inne i został w 100% zaakceptowany. Bo i kolor ulubiony, i czapka milusia.
wtorek, 23 grudnia 2014
piątek, 19 grudnia 2014
Kołowiec
zrobiłam go i ja. Ten został wykonany dla córki. Dorota wylansowała kołowce na swoim blogu. Podobały mi się bardzo, ale jakoś niezupełnie chciało mi się taki sweter robić. Córka zapragnęła swetra, którym mogłaby się "owinąć" - pomyślałam wówczas o kołowcu Doroty.
Sama realizacja, pomimo tego, że praca nad takim swetrzyskiem jest monotonna, to rodzaj przygody: jak ostatecznie ułożą się kolory w kole? I to jest fascynujące. Początkowo, w galopie "utkałam" sweter olbrzymi - o średnicy 150 cm - okazał się zwyczajnie za duży; sprułam więc plisę (tak, tak, miał już zrobioną plisę) i jeszcze z 5 cm z promienia koła. Dodałam sobie pracy (pewnie miałabym zrobione w tym czasie co najmniej 1/2 następnego). Ostatecznie średnica z plisą ma 130 cm. Wydaje mi się, że teraz uzyskałam rozmiar: 40-38. Sweter jest dostatecznie obszerny, a jego "zagadką" jest to, że można go drapować i podpinać na różne sposoby. Oczywiście efekt daje tu włóczka cieniowana, układająca się koliście w wyrobie.
Użyłam włóczki "Czterdziestki" (grafitowa) i "Justy" 003- melanż różowo-żółto-niebieski. Tę samą "Justę" widziałam na blogu u którejś z pań, skomponowaną z innym kolorem - i sweter był zupełnie inny. Tajemnicą kołowców jest to, że nie ma dwóch identycznych.
Jednak, kiedy go robiłam, pomyślałam, że mogłabym podobny machnąć dla siebie. Wcześniej nie widziałam się w takim swetrze - teraz, kiedy schudłam, mam wrażenie, że mogłabym takie obszerne swetrzysko nosić. Na zdjęciach prezentuję sweter ja, bo córka jeszcze nie przyjechała. Zapomniałam zabrać ze sobą agrafę, zapinkę - spięty sweter wygląda jeszcze lepiej. Jest tak ciepły, że można go nawet wkładać w cieplejsze dni tegorocznej zimy.
Dorota umieściła na swym blogu instrukcję wykonania swetra i plisy.
Swoje uwagi na temat wykonania kołowca dodały GaMa (plisa) i Joanna.
Druty 6 mm; włóczka "Czterdziestka" (60% akryl, 40% wełna), 300 m/100 g oraz "Justa"(100% wełna), 350 m/100 g; zużycie około 450 g "Czterdziestki" i 400 g "Justy"
Średnica koła 130 cm; plisa około 15 cm (z 20 oczek); promień koła do plisy 50 cm
Sama realizacja, pomimo tego, że praca nad takim swetrzyskiem jest monotonna, to rodzaj przygody: jak ostatecznie ułożą się kolory w kole? I to jest fascynujące. Początkowo, w galopie "utkałam" sweter olbrzymi - o średnicy 150 cm - okazał się zwyczajnie za duży; sprułam więc plisę (tak, tak, miał już zrobioną plisę) i jeszcze z 5 cm z promienia koła. Dodałam sobie pracy (pewnie miałabym zrobione w tym czasie co najmniej 1/2 następnego). Ostatecznie średnica z plisą ma 130 cm. Wydaje mi się, że teraz uzyskałam rozmiar: 40-38. Sweter jest dostatecznie obszerny, a jego "zagadką" jest to, że można go drapować i podpinać na różne sposoby. Oczywiście efekt daje tu włóczka cieniowana, układająca się koliście w wyrobie.
Użyłam włóczki "Czterdziestki" (grafitowa) i "Justy" 003- melanż różowo-żółto-niebieski. Tę samą "Justę" widziałam na blogu u którejś z pań, skomponowaną z innym kolorem - i sweter był zupełnie inny. Tajemnicą kołowców jest to, że nie ma dwóch identycznych.
Środek - to czerwone kółko - tak chciała córka
Dorota umieściła na swym blogu instrukcję wykonania swetra i plisy.
Swoje uwagi na temat wykonania kołowca dodały GaMa (plisa) i Joanna.
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Czapka i komin
Komin to właściwie ten z tego wpisu zrobiony w ramach testu dla Rene. Jednak został zdecydowanie przedłużony ( ma jakieś 60 cm), gdyż przyszły właściciel woli komin, który można będzie bardziej zrolować.
Zostało jeszcze około 100 g włóczki, którą złożyłam podwójnie i wydziergałam do kompletu czapkę tym samym splotem.
Różni się ona nieznacznie odcieniem, gdyż w kominie jedną nitką byłą włóczka "Forban", drugą zaś nitka wełenki w kolorze bardziej dżinsowym (tej jednak nie wystarczyło już na czapkę). Pompon ze sztucznego futerka.
Druty 7 mm; włóczka "Forban" 15% wełna, 74% akryl, 11% moher 220 m100 g + druga nitka wełenki nieznanego pochodzenia; zużycie na czapkę i komin około 450 g
Zostało jeszcze około 100 g włóczki, którą złożyłam podwójnie i wydziergałam do kompletu czapkę tym samym splotem.
Różni się ona nieznacznie odcieniem, gdyż w kominie jedną nitką byłą włóczka "Forban", drugą zaś nitka wełenki w kolorze bardziej dżinsowym (tej jednak nie wystarczyło już na czapkę). Pompon ze sztucznego futerka.
sobota, 13 grudnia 2014
Akcesoria i gadżety dziewiarki
Kupiłam sobie prezent - mikołajowy. Tym razem nie była włóczka, ani druty, tylko zwijarka do włóczki. Przyrząd jak się okazało, kiedy dotarła paczuszka, jest wielce delikatny (mam w pamięci zwijarki niemal "pancerne", mocne, metalowe należące kiedyś do mojej mamy, które przepuściły przez siebie setki tysięcy metrów włóczki). Ta na pewno takiej żywotności mieć nie będzie. Nie zmienia to jednak mojego emocjonalnego nastawienia i radości z posiadania kolejnego akcesorium dziewiarki.
Przy okazji kolejny gadżet związany poniekąd tematycznie - kubek w motywy dzianinowe:
Kupiony w "Pepco" - można było wybrać z czterech wzorów. Zdecydowałam się na taki, jak widać na fotce. Może być doskonałym prezentem mikołajowym lub gwiazdkowym dla osoby parającej się dziewiarstwem.
Przy okazji kolejny gadżet związany poniekąd tematycznie - kubek w motywy dzianinowe:
Kupiony w "Pepco" - można było wybrać z czterech wzorów. Zdecydowałam się na taki, jak widać na fotce. Może być doskonałym prezentem mikołajowym lub gwiazdkowym dla osoby parającej się dziewiarstwem.
środa, 10 grudnia 2014
Sweterki dla małej dziewczynki
Mikołaj zaniósł je do Wandzi.
Różowy w paseczki jest dobry teraz. Turkusowy wyszedł nieco większy (chwilowo jest jakby za duży).
Sweterki są cieniutkie (takie miały być), wykonane z niegrubego akrylu na maszynie dziewiarskiej. Zużycie włóczki niewielkie - około 100 g na jeden, wszak sweterki malutkie (na roczną dziewczynkę). Na drutach robiłam tylko wykończenie przy szyi i kokardki. Projekt sweterków - mój pomysł.
Różowy w paseczki jest dobry teraz. Turkusowy wyszedł nieco większy (chwilowo jest jakby za duży).
Sweterki są cieniutkie (takie miały być), wykonane z niegrubego akrylu na maszynie dziewiarskiej. Zużycie włóczki niewielkie - około 100 g na jeden, wszak sweterki malutkie (na roczną dziewczynkę). Na drutach robiłam tylko wykończenie przy szyi i kokardki. Projekt sweterków - mój pomysł.
Detale
I mała Wandzia w nowym ubranku:
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Moje zmagania cd.
Wiem, wiem, że przynudzam o cukrzycy. Jednak dziś chciałabym się trochę pochwalić. Pod koniec listopada doczekałam się na wizytę u diabetologa. Zapisał mi plik badań. I z wyników jestem bardzo zadowolona. Na początek cholesterol (20 lat miałam podwyższony i nic go nie ruszało), teraz w normie i całkiem niezły HDL i LDL, trójglicerydy spadły do dolnej granicy normy. I to co najważniejsze: glukoza na czczo z krwi żylnej: 86. W domu borykałam się z glukozą poranną - jakoś nie chciała zejść poniżej 100 (teraz w porywach się zdarza). Oznacza to, że być może glukometr ma jakąś granicę błędu. W ciągu dnia cukier nigdy nie skacze mi powyżej 140 (oczywiście bardzo się pilnuję z jedzeniem). HbA1c - 6,5% - dążyłam do tego wyniku. Są i nieco gorsze wskazania - za wysoki poziom mocznika we krwi (muszę jeść mniej białka) oraz gorsze wyniki badań prób wątrobowych - co oznacza kiepską pracę wątroby (tak podejrzewałam). Badania pepetydu C - na razie w Sanoku niemożliwe (nie robią), muszę jeszcze zadzwonić do jednego z laboratoriów. Ma pomóc w doborze leków (stężenie peptydu C we krwi odpowiada stężeniu wydzielanej insuliny). Krótko mówiąc, wyrównałam cukrzycę w ciągu 4,5 miesiąca od diagnozy. Oczywiście należy pamiętać, że samo nie przyszło: dieta (zero cukru, zero tłuszczu - poza roślinnym), dużo ruchu. Tak brzmi bardzo, bardzo skrócona recepta. Jestem żywym dowodem, że można, jeżeli się tylko chce. No i dodam jeszcze, że jest mnie mniej o 15 kg.
piątek, 5 grudnia 2014
Fantazyjne kominy
zostały zrobione na drutach, zwykłym ściągaczem (nie było tu co wymyślać). Bazą była fantazyjna włóczka: bo nie dość, że miała moherowy włosek, to jeszcze metaliczną nitkę i w to wszystko wplecione, co ileś tam centymetrów, kulki wełny w kolorze niebieskim.
Kupiłam takiego cudaka (właśnie jako cudaka), kiedyś tam w szmateksie z włóczkami. Leżała ta włóczka i pomysłu na nią nie było.
A teraz, kiedy tej jesieni okazało się, że modne stały się cekiny i złoto-srebrne nitki - wymyśliłam, że zrobię kominy (na prezenty gwiazdkowe). Do jednego dodałam cieniutką niebiesko-turkusową niteczkę, do drugiego czarną. I wyszły niby podobne, a jednak nieco inne. Długość - tak do zamotania dwa razy, gdyż robiłam te kominy, jako długi szalik, potem zeszyłam. Ponadto ta duga nitka - akryl, niby taka sama, a jednak "dała" w rezultacie komin z niebieską - nieco grubszy, a czarny - nieco cieńszy i szerszy (jednakowe druty i liczba oczek).
Druty 7 mm; włóczka fantazyjna "CasaC San Remo"; 75 m/50 g; skład: 44% moher, 28% wełna, 11% poliamid, 5% wiskoza, 9% akryl, 3% poliester; zużycie na oba kominy 350 g
środa, 3 grudnia 2014
Znani w dzianinie. Camilla Belle
Zainteresował mnie komplet dzianinowy, w którym wystąpiła amerykańska aktorka Camilla Belle. Pochodzi z kolekcji, również mieszkającej za oceanem, Tory Burch.
Całość stanowi dość ciekawą stylizację, jednak nieodparcie kojarzy mi się z dzianiną z recyklingu. To w czasach PRL-u chadzało się w takich melanżowych, składanych z kilku różnych nitek, dzianinach.
Włóczki pochodziły najczęściej ze sprutych swetrów. Czasem dokładało się jedną nową nitkę, by dzianinę wzmocnić. Często lewa strona nie była zbyt ciekawa z powodu guzków. Sama nosiłam takie dzianiny i oczywiście robiłam w podobnym stylu swetry dla męża. Dziś, kiedy mamy dostatek włóczek różnorodnych gatunkowo i kolorystycznie, kiedy świadomie farbowane są w przechodzące kolory - dzianiny melanżowe zyskały nową jakość. Przyznam się, że dość długo opierałam się włóczkom melanżowym, właśnie ze względu na wspomnienia. Dziś chyba uprzedzenia mam za sobą i ponownie zaczęły mi się podobać takie "składanki".
Ponoć, jak napisano w artykule prezentującym komplet, góra - to sweterek dzianinowy, dół - spódnica to już materiał z nadrukiem dzianiny.
A czy moje Czytelniczki mają podobne do moich - spostrzeżenia?
Całość stanowi dość ciekawą stylizację, jednak nieodparcie kojarzy mi się z dzianiną z recyklingu. To w czasach PRL-u chadzało się w takich melanżowych, składanych z kilku różnych nitek, dzianinach.
Włóczki pochodziły najczęściej ze sprutych swetrów. Czasem dokładało się jedną nową nitkę, by dzianinę wzmocnić. Często lewa strona nie była zbyt ciekawa z powodu guzków. Sama nosiłam takie dzianiny i oczywiście robiłam w podobnym stylu swetry dla męża. Dziś, kiedy mamy dostatek włóczek różnorodnych gatunkowo i kolorystycznie, kiedy świadomie farbowane są w przechodzące kolory - dzianiny melanżowe zyskały nową jakość. Przyznam się, że dość długo opierałam się włóczkom melanżowym, właśnie ze względu na wspomnienia. Dziś chyba uprzedzenia mam za sobą i ponownie zaczęły mi się podobać takie "składanki".
Ponoć, jak napisano w artykule prezentującym komplet, góra - to sweterek dzianinowy, dół - spódnica to już materiał z nadrukiem dzianiny.
Zdjęcia stąd
niedziela, 30 listopada 2014
Pulowerek dla dziewczynki
i mały, ciepły baktus - to moje ostatnie prace. Pulower na dziecko w wieku 1 rok+ wykonany na maszynie dziewiarskiej - niegruby (taki miał być). Baktus puchaty: z dwóch nitek: akryl + 50 g jakiejś fantazyjnej włóczki. Wyszedł grubawy, ale miły, delikatny i niegryzący.
Dzianina maszynowa; wykończenie: ściagacze przy szyi i pachach: druty 2,25 mm;
zużycie niewiadome; akryl 100%
Aplikacja wykonana szydełkiem i naszyta na pulowerek
Wzór sowy odrobiony ze zdjęcia (fotka nie wiadomo skąd).
Tu pulower w towarzystwie baktusa: