Całość stanowi dość ciekawą stylizację, jednak nieodparcie kojarzy mi się z dzianiną z recyklingu. To w czasach PRL-u chadzało się w takich melanżowych, składanych z kilku różnych nitek, dzianinach.
Włóczki pochodziły najczęściej ze sprutych swetrów. Czasem dokładało się jedną nową nitkę, by dzianinę wzmocnić. Często lewa strona nie była zbyt ciekawa z powodu guzków. Sama nosiłam takie dzianiny i oczywiście robiłam w podobnym stylu swetry dla męża. Dziś, kiedy mamy dostatek włóczek różnorodnych gatunkowo i kolorystycznie, kiedy świadomie farbowane są w przechodzące kolory - dzianiny melanżowe zyskały nową jakość. Przyznam się, że dość długo opierałam się włóczkom melanżowym, właśnie ze względu na wspomnienia. Dziś chyba uprzedzenia mam za sobą i ponownie zaczęły mi się podobać takie "składanki".
Ponoć, jak napisano w artykule prezentującym komplet, góra - to sweterek dzianinowy, dół - spódnica to już materiał z nadrukiem dzianiny.
Zdjęcia stąd
Takie melanżowe sweterki były cudne, niepowtarzalne. Nie dało się za nic w świecie zrobić dwóch takich samych. I to było genialne.
OdpowiedzUsuńOj, pamiętam te czasy melanżowych robótek:)Miały swój urok ale .... "przejadły się".
OdpowiedzUsuńPo odpoczynku wracają do łask tylko już w postaci wiele łatwiejszej do robienia, bo fabryczne nitki są kolorowe i nie trzeba łączyć.
Pozdrawiam.
Ach,tamtych melanży czas...Jasne ,ze się pamięta:))I prute włóczki i kowarskie ścinki,które się pracowicie wiązało i powstawały niepowtarzalne dzianiny.Sporo ich swojego czasu zrobiłam,szkoda że nie zachowały się choćby na zdjęciach.A ten komplet rzeczywiście nieodparcie się z tamtym stylem kojarzy:)).
OdpowiedzUsuńMasz rację, taki sweterek tez miałam zrobiony przez moją babcię, teraz jak widać wracają do łask:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, jak swetry robione przez moją babcię zyskiwały co jakiś czas "nowe życie". Ja byłam oczywiście od prucia ;) Ale melanżowe swetry nigdy nie należały do moich ulubionych... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwoje wspomnienia i przemyślenia są identyczne z moimi! Się pruło, się starą włóczkę prało i suszyło, się produkowało melanż po melanżu. Też dłuuugo miałam "odrzut":) Obecne włóczki układają się inaczej i takie mi się podobają - te "nasze" melanże to były dwie - trzy nitki razem. Takich do dziś nie lubię:)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą myślę, że my, stare dziergaczki mamy mnóstwo umiejętności, które kiedyś były czymś normalnym, a dziś stawia się je na piedestał.
Tonka pisze o kowarskich ścinkach - to dopiero była jazda! Też mnóstwo z tych ścinków robiłam, do dziś pamiętam te drapaki (bo to ostre ścinki z wełny dywanowej były). Nosiłam z radością, bo nic innego nie można było kupić. A jaka dumna byłam:)
Wspomnień czar. Moja mama kupiła skarpety, które nadawały się do prucia. I z tych skarpet robiłyśmy swetry. Ja zrobiłam podobny melanż jak ten na zdjęciu modelki tylko kolory granatowo- popielate użyłam i tato był bardzo dumny i długo chodził w tym swetrze. Barbara
OdpowiedzUsuńPamiętam te "kombinowane" melanże.
OdpowiedzUsuńCzasami nieźle trzeba było się nagimnastykować z różnymi resztkami żeby coś sensownego wydziergać.
Do dziś lubię melanże, tyle że teraz jest dużo prościej dziergać z tych gotowych farbowanych włóczek.
Cieplutko pozdrawiam Dorota
też nie jestem zwolenniczką takich swetrów, a komplet tego typu hmmm no co za dużo to nie zdrowo! ;) to można nazwać takim odpowiednikiem szydełkowych granny square - granny pulower? :D
OdpowiedzUsuńNa takich swetrach uczyłam się robienia na drutach :-)
OdpowiedzUsuńMelanżowe włóczki zawsze mi się podobały, może dlatego, że nie mam we wspomnieniach melanżowych sweterków...ten komplecik taki nie za bardzo, ale cieszę się, że pokazujesz dzianinę "ze świata" :)
OdpowiedzUsuńMnie sie one nie kojarzyly z PRL-em bardziej zmoja mama , ktora robila na zamowienie swetry maszynowe i dla mnie robilatakie kolorowe z resztak.
OdpowiedzUsuńlubie kolory i melanze roznorakie . Ten podziwiam za dobor kolorow . Trzeba miec oko .
A ja mam sentyment do takich melanży:-) A ten komplet jest znakomity. Gdzie ty wyszukujesz te cudeńka? Pozdarwiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńa mnie się to podobało,miałam zdolne ciocie które robiły nam sweterki w rózne wzory, serduszka,paski ale melanż raczej nie,patrząc na stare zdjęcia to brat miał chyba sweter z 8 róznych włóczek i ładnie to wyglądało, mnie z PRL-em kojarzą się te ściany, mieliśmy też pomalowane a potem wzór,duży wzór wałkiem nakładany(to mi sie nie podobało) ale taka moda była,
OdpowiedzUsuńMnie melanże nigdy się nie znudziły, a najbardziej zawsze lubię swetry z resztek. Żałuję tylko, że nie mam lepszego wyczucia w łączeniu włóczek i kolorów... Gdyby nie to, pewnie robiłabym tylko takie swetry...
OdpowiedzUsuńpierwsze odczucie takie samo, zaraz przypomniał mi się sweterek kolegi z podstawówki, robiony przez jego mamę, w brązowych odcieniach
OdpowiedzUsuń,a że spódnica z materiału to nie widać, dopiero jak na podwinięcie się przypatrzeć to widać
Lubię dziergać takie melanże, zazwyczaj wykorzystuję w ten sposób duże ilości starych włóczek nieznanego pochodzenia dziergając na bardzo grubych drutach (teraz robię w takim klimacie potężną kapę na łóżko w sypialni), ale na litość boską przecież ta dziewczyna wygląda jakby zabrała to żebrakowi na ulicy i piękny krój (zwłaszcza spódnicy) wcale nie zmienia tego wrażenia. Na dodatek zestaw kosztował pewnie fortunę, czego też wcale po nim nie widać. Jednak pozostanę przy bardziej przemyślanych połączeniach kolorystycznych i wykorzystywaniu tego typu melanży raczej w domu niż w stroju :)
OdpowiedzUsuńPodobne kolory były na mojej spódnicy zrobionej przez ojca - pełny worek różnych kolorów włóczek przekształcił na spódnicę, którą lubiłam, chodziłam, i byłam z niej dumna!
OdpowiedzUsuńZrobiłam ileś lat wstecz chyba w czasach kryzysu kiedy to nic nie było takie sweterki z różnych resztek dla wnuków. Jeden jeszcze któreś z dzieci nosi. Mnie nie przeszkadzają, a dla podlotków to akurat, ciekawe i kol0orowe. Pozdrowienia - Joana
OdpowiedzUsuńMnie też się przypominają te czasy melanżowe.Nawet wtedy,gdy dziecko urosło i rękaw był za krótki,to koleżanki podpowiedziały,jak "wydłużyć" ów rękawek,oczywiście melanżowo,bo i sweterek był melanżowy.Zawsze kojarzę je z niedostatkiem włóczek i kolorów.
OdpowiedzUsuńAż pewnego razu się przemogłam i kupiłam taką właśnie włóczkę niby śliczną melanżową.Sweterek zrobiony z niej jest niby ładny,ale jednak nie jest to gustowne.Nawet biała bluzeczka szarzeje przy takim melanżu.Powiedziałam sobie "nigdy więcej".Jednak został mi niesmak i jak widzę kogoś w tych "paseczkach"to mam takie nieodparte wrażenie,że włóczki zabrakło i trzeba było jakoś to pokombinować.
Pozdrawiam Małgorzata