Strony

środa, 30 listopada 2011

Ciepły szal

Od końca września chyba "chodziła" za mną chęć posiadania ciepłego, czarnego szala. Takiego, który można sobie omotać na  kurtce wokół pleców i szyi. Wszyscy noszą kominy, szalokominy, a mnie się zachciało ciepłego szala... Pogodna jesień nie sprzyjała szybkiej realizacji,  potem doszedł jeszcze brak czasu i realizacja projektu wyraźnie przesunęła się w czasie. Nie udało mi się kupić sensownej włóczki w kolorze czarnym w pasmanterii w miasteczku (na zamówienie internetowe jakoś nie chciało mi się czekać). Kupiłam więc "MerinoTweed" YarnArtu - nie ma głębokiej czerni, jest takie bardzie grafitowe, no i ma jakieś beżowe nopki. Czy taka włóczka  była właściwa na projekt ażurowy? Nie byłam do końca przekonana. Jednak zrobiłam  ten szal:

Druty 5 mm; włóczka "Merino Tweed" YarnArt,  46% wełna, 46% akryl, 8% wiskoza; 280 m/100g; zużycie 300 g


Bezpośrednią inspiracja był  Haven . Właściwie nie zrobiłam szalika, tylko szal 56 x 180 cm.



Wzór ażurowy

Jeszcze go nie nosiłam, bo wydaje mi się, że jest zbyt ciepło. Z pozostałych100 g włóczki zrobię jeszcze czapkę i mitenki.

niedziela, 27 listopada 2011

Cerkiew w Końskich



Końskie – wieś na wschodnim krańcu Pogórza Dynowskiego, 10 km na północ od Sanoka. Dawna cerkiew greckokatolicka, obecnie kościół pw. Przemienienia Pańskiego i Matki Bożej Bolesnej  znajduje się przy drodze do Witryłowa. Została wybudowana w  1927 r.na miejscu wcześniejszej cerkwi z 1832 r., która spłonęła w 1912 r.




Budowla orientowana, o konstrukcji zrębowej, na planie krzyża, z trójbocznie zamkniętym prezbiterium. Od zachodu dostawiony przedsionek. Ściany szalowane deskami, szczyt nad przedsionkiem wycinany w ozdobny wzór.



W przedsionku krucyfiks z XIX w. Główny ołtarz późnobarokowy (1736 r.) ze spiralnie skręconymi kolumnami i bogatą dekoracją rzeźbiarską z liśćmi akantu. Po obu jego stronach rzeźby św. Piotra i Pawła z kościoła w Dydni. Na antepedium  malowane sceny z życia tych apostołów  i data 1736 r. Po lewej stronie ołtarza obraz św. Andrzeja Boboli, po prawej stronie wizerunek św.Barbary. Dwa późnobarokowe ołtarze boczne pochodzą z I połowy XVII w. Na ścianach Droga Krzyżowa autorstwa artysty ludowego Henryka Cipory.

Dzwonnica cerkiewna jest murowanym obiektem wolnostojącym;  jeden  z dzwonów pochodzi z 1712 r.




Kiedy zwiedzałam to miejsce wczesną wiosną - padał śnieg, dlatego zdjęcia wyszły dość kiepskie. A płatki  śniegu są widoczne na fotografiach. Nie udało mi się też ująć obiektywem całego obiektu, toteż  podaję linki , gdzie można zobaczyć cerkiewkę  w całej okazałości: tu i tu.


Literatura
Magdalena, Artur Michniewscy, Marta Duda: "Cerkwie drewniane Karpat. Polska i Słowacja”. Pruszków 2003.


sobota, 26 listopada 2011

Jakoś w ostatnim tygodniu

dopada mnie brutalnie ludzka nieżyczliwość, nielojalność, zawiść i nie wiadomo co jeszcze (jakbym mało miała problemów).  Z życia blogowego ludzka podłość, złośliwość, brak tolerancji; a wszystko to związane z blogiem Kuby. Przeraża mnie to i zastanawiam się w jakim świecie żyjemy? Dlaczego ludzie takie rzeczy robią?!
Z mojego własnego podwórka też jakieś niejasne sprawy, pomówienia - jakby osoby gadające na mnie, nie mogły  wyjaśnić sprawy ze mną? Tym bardziej, że wcześniejsza umowa wszystkie te niejasności wyjaśniała i osoby czerpiące z niej korzyści były zadowolone...
I jeszcze jedna sprawa z podwórka podstawowej opieki zdrowotnej. Ojciec mój leciwy już bardzo, potrzebuje pampersów. Do tej pory  lekarka rodzinna wystawiała wniosek i mogliśmy kupować te pieluchomajtki  korzystając z dofinansowania. W tym miesiącu uprała się, że ojcu  nie przysługują. Odczytała mojej mamie stosowne rozporządzenie usiłując nieznającej się staruszce "wytłumaczyć", dlaczego już się nie należy. Stwierdziła, że potrzebne jest skierowanie od specjalisty. Ostatecznie pielęgniarka przychodząca do ojca wzięła na siebie  załatwienie zaświadczenia. Okazało, się, że pan doktor urolog  zaświadczenie wypisał nie tak, jak powinno brzmieć! Zlecenie na pieluchomajtki nie zostało w tym miesiącu wystawione.
W końcu - myślę sobie - poczytam sobie akty prawne na ten temat. Tak się składa, że od grudnia 2004 r. rozporządzenie na ten temat się nie zmieniło (przynajmniej nowego nie znalazłam) i jakoś wcześniej ojciec "łapał" się  na jeden z zapisów, gdzie te pieluchomajtki mógł zapisywać  "lekarz podstawowej opieki zdrowotnej", a od  tego listopada już nie! Oczywiście według lekarza rodzinnego rodziców. Co się wobec tego zmieniło, jeżeli rozporządzenie się nie zmieniło? Lekarka rodziców jest, szczerze mówiąc szalenie nieżyczliwa, chociaż leczą się u niej już ze 30 lat. Kiedy ojciec leżał zakuty w gips po pachy już prawie rok i chciałam, żeby go przebadała - musiałam ją przywozic swoim samochodem, bo odmówiła wizyty domowej. Innym razem (ojciec  już wtedy  powrócił do względnego zdrowia, tzn. poruszał się z trudem po domu o dwóch kulach), kazała mi go przywieźć do siebie na wizytę (trzeba mu było zrobić EKG), co było niemożliwe w tamtym czasie, bo staruszek ma sztywna nogę i po prostu nie potrafiłam go włożyć do auta, a potem "wydrzeć" z siedzenia, gdyż sama chodziłam w gorsecie ortopedycznym po złamaniu kręgosłupa. Pani doktor nie chciała wystawić zlecenia na karetkę, żeby przetransportować ojca. Skończyło się na interwencji u kierownika przychodni. Zlecenie załatwiłam. Lekarka odpłaciła bardzo nieprzyjemnym traktowaniem pacjenta (dziwili się nawet temu sanitariusze). W przyszłym tygodniu wybieram się ponownie  do kierownika przychodni, by popytać co się zmieniło w kwestii pieluchomajtek. Przecież rozporządzenie jest takie samo, wcześniej ojciec miał dofinansowanie, a teraz mu się już ponoć nie należy...  Czy ja czegoś nie wiem? Przecież jego stan zdrowia się nie poprawia, tylko pogarsza, lepiej już nie będzie. Jeżeli mu się teraz nie należy, to nie należało się i wcześniej chyba... Mamy do czynienia z niekompetencja lekarza czy z jego złośliwością? Mam wrażenie, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chyba wiadomo, że chodzi o...
Ulało mi się dzisiaj. Zwykle unikam takich tematów na blogu.

wtorek, 22 listopada 2011

Czapka w warkocze i mitenki do kompletu

To znowu powtórka. Kolejna czapka zrobiona wzorem w warkocze i mitenki do kompletu:

Druty 3,5 i 4 mm; włoczka "Oliwia"100 g/250 m, 25% wełna, 745 % akryl; 
zużycie na czapkę i mitenki - 100 g

Kolor bordowy. Widzę jednak, że na zdjęciu mitenki różnią się odcieniem od czapki. Jednak na pewno jest to sama włóczka.
Któraś z pań wpisując  komentarze pod postem z czapką ekri, prosiła o przybliżenie rozliczenia oczek takiej czapy. Proszę bardzo.

Czapka "Krasnal" - wzór warkoczowy
Druty 3,5, 4 mm. Czapka robiona na okrągło. Należy markerem zaznaczyć sobie początek robótki.Układ wzoru to 8 warkoczy 4/4, przekładanych co 10 rzędów; dzielonych 3 oczkami lewymi (9 powtórzeń)
Na druty 3,5 mm narzucam  72 oczka i robię  ściągacz, jaki mi fantazja dyktuje np. 2/2, lub 3/1.
Przerabiam ściągaczem 12-14 rz., zmieniam druty na 4 mm.W kolejnym rzędzie, nad ściągaczem, dodaję 19 oczek; mam na drucie - 91 oczek. Wyrabiam wzór - warto pierwsze przełożenie warkoczy zrobić po 5 rzędach - tak robiłam w czapce ekri. W bordowej sobie zapomniałam. Przed czwartym przełożeniem warkocza gubię po 1 oczku lewym w każdej sekwencji 3 oczek lewych, a po 4 przełożeniu warkocza  (5 rz.) gubię po 2 oczka z każdej strony warkocza i dalej robię warkocz z 6 oczek (3/3). Po kilku rzędach ( tu już należy sobie regulować głębokość czapki - zależy jak wysoki chcemy mieć  "czub"), gubię po raz kolejny po1 oczku w każdej sekwencji teraz już 2 oczek lewych.  Po osiągnięciu pożądanej głębokości czapki pozostałe oczka ściągam nitką , zszywam . Dorabiam pompon.


Oczywiście powyższy opis jest niepotrzebnym wytrawnym robótkowiczkom. Może jednak przyda się niektórym  Paniom zaczynającym swą przygodę z drutami.
Mitenki do kompletu  mają jeden warkocz, dodałam też paski z włóczki popielatej z obawy, by nie brakło mi bordowej. I faktycznie - bordową wyrobiłam niemal do końca. Dodam jeszcze, ze czapka zrobiona ze 100% wełny ekri prezentuje się znacznie ładniej. W bordowej widać, że ta "Oliwia" jest taka jakaś "przaśna".

niedziela, 20 listopada 2011

Cerkiew w Wielopolu

Cerkiew  pw. św. Archanioła Michała w Wielopolu znajduje się niedaleko Sanoka w kierunku na Tarnawę Górną.
To pierwsze zdjęcie zostało zrobione wczesną wiosną; pozostałe w lecie





Świątynia murowana postawiona w 1939 roku na planie krzyża greckiego, zwieńczona kopułą w części centralnej.





Pierwsza wzmianka o cerkwi na Wielopolu pochodzi z roku 1482, kolejno wzmiankowana w 1761 roku. W 1865 roku drewnianą cerkiew rozebrano z powodu starości, nie wiadomo jednak czy była to ta sama z XV stulecia. Co najmniej od 1784 r. cerkiew wielopolska podlegała parafii greckokatolickiej w Tarnawie Górnej w ramach dekanatu leskiego. Moja mama wspomina, że przed II wojną światową  w tym miejscu stała jeszcze drewniana cerkiew.




Nowa murowana cerkiew, której budowę ukończono w 1939 roku, powstała z datków miejscowej społeczności obu obrządków. Wybuch II wojny światowej i jej następstwa spowodowały, że cerkiew nie została ukończona i urządzona. Ostatnim proboszczem przed wysiedleniami był ks. Emil Perweneć. Po 1947 roku świątynia nie była użytkowana. W latach sześćdziesiątych XX wieku znalazła się w rękach nielicznych tu wyznawców prawosławia. W 1991 roku została oddana grekokatolikom i wyremontowana przez ks. Jana Łajkosza. W 1993 roku z datków miejscowej społeczności pokryta została nowym dachem, otynkowana i ostatecznie ukończona po przeszło pięćdziesięcioletniej przerwie. 



We wnętrzu do lat osiemdziesiątych XX wieku znajdowały się m.in. fragmenty ołtarzy z końca XVIII wieku, przenośny ołtarzyk z rzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XX wieku, rokokowy obraz Zwiastowania NMP z XVIII w., a także namalowany w 1900 roku przez sanockiego malarza Kazimierza Lisowskiego obraz Michała Archanioła. W 1988 roku wszystkie ikony zostały skradzione przez nieznanych sprawców. W cerkwi nigdy nie było i nie ma obecnie - ikonostasu.

Na terenie przycerkiewnym pozostałości dawnego cmentarza - stoi stary krzyż drewniany oraz znajduje się grób  Porębskich  


A tak ze wzgórza cerkiewnego widać klasztor w Zagórzu:


sobota, 19 listopada 2011

Stare i nowe

Kiedyś podczas jakiejś wycieczki zrobiłam zdjęcie tej oto chałupy:

 Chałupa w  Hłomczy

Czas był wczesnowiosenny, stąd widać wyschnięte trawy i badyle. Jednak uwagę zwraca kontrast, jaki tworzy ta stara chałupa z umocowanym na jej froncie  talerzem TV satelitarnej, a przed którą stoi krzyż przydrożny. Chałupa bardzo przypomina mi moją, w Zagórzu.

czwartek, 17 listopada 2011

Powtórka

Rok temu zrobiłam dla Matyldy sweter , który stał się jej ulubionym. Dziecię jednak od zeszłego roku schudło i praktycznie sweter stał się za duży i nie nadawał się do noszenia. Córka zapragnęła, by go przerobić. Nie chciało mi się okrutnie. Pruć i robić drugi raz to samo... Wolałabym zrobić następny z nowej włóczki. Córka jednak uparcie trwała na swym stanowisku. Chodziło właśnie o ten kolor włóczki. Nie było wyjścia, sprułam, wyprałam włóczkę i zrobiłam drugi raz:

Druty 7 mm; włóczka "Gipsy" Kartopu, 50% akryl, 50% wełna; 100 m/100 g;  zużycie  800g


Sweter jest mniejszy, dzięki temu mogłam zrobić  zapinany kołnierz tworzący golf. Zmieniłam też plisę, zrobiłam ją wzorem francuskim i od razu ze swetrem, żeby  swobodnie regulować długość. Przyszywana plisa to ogranicza. I chociaż jest to rozbieżność (jeżeli chodzi o oryginał, gdzie plisa robiona jest ściągaczem 2/2) - nie stanowi to żadnego problemu.

Tak wyglądała zeszłoroczna "Frida":


A tak wygląda obecnie:

wtorek, 15 listopada 2011

Kapliczki przydrożne. Kapliczka w Sanoczku

Mijam ją codziennie, kiedy jadę do pracy i jakoś nigdy nie miałam czasu, by zatrzymać się i zrobić zdjęcia. Kiedysiejsze ranne, niskojesienne słońce zmusiło mnie wreszcie do zatrzymania samochodu. Zrobiłam szybkie fotki z drugiej strony szosy:


Kapliczka dość stara, zbudowana z kamienia, ukrytego pod wapnem, którym budowlę pobielono. Widać, że  ktoś po swojemu o nią dba . Upływający czas spowodował, że kapliczka  jakoś tak dziwnie zawisła na niewielkiej skarpie usypanej nad asfaltową drogą.


I zbliżenie:

Stary, nadszarpnięty zębem czasu, daszek blaszany

niedziela, 13 listopada 2011

Córka była

Przyjechała dosłownie na dobę, bo pracowała nawet w święto 11 listopada. Zabrała  berety (pokazywałam je wcześniej), dwie pary rękawiczek i czapkę, którą "gorącą" jeszcze zdjęłam drutów dosłownie ze dwie godziny przed wyjazdem:

Czapka w warkocze z pomponem została zrobiona ze 100% wełny. Fason miał być właśnie taki .W przyszłości zostanie zrobiony do kompletu komin i rękawiczki. Zdjęcia robione na chybcika na balkonie - pogoda dzisiaj kiepska: pochmurno  i ciemnawo; nie sprzyjała robieniu zdjęć.


Rękawiczki także zupełnie zwykłe:


Mają tworzyć komplet kolorystyczny z czarnym i  popielatym beretem.


Żeby mi się nie nudziło, w popielatych kciuk zrobiłam sposobem klinowym, a w czarnych - tradycyjnym.
Córka wyjechała  także w przerobionym beżowym swetrze - ale o tym innym razem.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Szalona, złota

Prawdziwie szalona w tym roku, bo ciepła i sucha niezwykle. Daje się obserwować spokojne przebarwianie się kolorów  listowia, no i jeszcze  rozpaczliwe próby kwitnięcia niektórych kwiatków. Popołudniowe słońce ślizga się, rażąc oczy, a słoneczne refleksy kładą po łąkach i lasach. Kiedy więc przyjeżdżam z pracy, nie ma czasu na jakieś tam spożywanie  posiłku. Szybko się przebieram i jedziemy z Ifą "na pobieganie". Generalnie nie lubię listopada i grudnia, kiedy dzień skraca się tak znacząco, że czasu po pracy na normalny spacer w świetle dziennym  już nie starcza. Toteż korzystamy z tej ciepłej jesieni. Dziś jedna z wypraw.
Samochód zostawiam na parkingu policyjnym (tak policyjnym), bo duży i chyba daje gwarancję bezpieczeństwa. Przekładam do kieszeni aparat fotograficzny, telefon, kluczyk; krótką smycz  przywiązuję do paska spodni (psa trzeba  wziąć na smycz, kiedy niespodziewanie pojawi się inny spacerowicz). I hajda....
Wychodzimy nad stawy:


Kiedy maszerujemy wzdłuż brzegów daje się zauważyć zniszczenia dokonane przez bobry:


Potem wychodzimy na dróżkę z widokiem na łąki:



Po drodze mijamy sztuczne jeziorko, w którym woda tej jesieni zrobiła się szmaragdowa:


Z góry zakole Sanu:


Wracamy buczynowym zagajnikiem:


Ponoć to już ostatnie tak piękne dni...

sobota, 5 listopada 2011

Chusta Prism Shawl

Z włóczek melanżowych (chodzi mi o zdecydowany melanż, a nie łagodne przechodzenie kolorów) nie lubię chust robionych wzorem ażurowym - uważam, że wysiłek jest zbędny, gdyż ażur ginie w pstrokaciźnie kolorów. Kiedy więc przyszło mi zrobić chustę melanżową, wybrałam prosty wzór, w mej opinii dobrze nadający się do realizacji takiego projektu:

Druty 5 mm; włóczka "Limbo color", 100% wełny, 50 g/125 m; zużycie 200 g

Ten projekt to: Prism Shawl  - kombinacja  ściegu prawego, lewego i  najprostszego ażuru - rzędu  dziurek powtarzanych co jakiś czas. I dość zwykła ażurowa bordiura. Nie ukrywam, że bezpośrednia inspiracją była chusta, którą widziałam na blogu Knitted Bliss.



Chusta wyszła duża i ciepła. Faktycznie ma szalony kolor szafirowy - jednak nie aż tak jaskrawy, jak na zdjęciach. Szafir beretu też jest łagodniejszy.


Chusta jest łatwa i szybka  w wykonaniu, wzór darmowy na Ravelry. Polecam szczególnie, kiedy mamy do wyrobienia resztki włoczek, nie tylko melanżowych (można je bowiem  zestawiać  robiąc pasy z różnych zestawów kolorystycznych).

czwartek, 3 listopada 2011

Kapliczki przydrożne. Kapliczka w Jędruszkowcach

Ta kapliczka zwróciła moją uwagę, kiedy przejeżdżałam przez wieś Jędruszkowce. Stoi sobie jakby na skrzyżowaniu dróg, niemal w środku wioski, nieopodal szkoły, między dwoma lipami:



Kapliczka jest zadbana i odnowiona - widać, że jest ważna dla mieszkańców wioski.

środa, 2 listopada 2011

Beret szydełkowy wykonany wzorem jodełkowym - opis wykonania

Dzisiaj opis wykonania beretu szydełkowego - wzór jodełkowy:


Link - tu można pobrać opis wykonania 

Beret jest raczej typowo jesiennym nakryciem głowy, świadomie nie chciałam robić  grubaśnego, jakimś   wzorem dodającym objętości. To nakrycie głowy ma być miękkie i dość podatne. Stąd i włóczka raczej cienka i szydełko niegrube. Używałam szydełka Tulip 2,1 mm  oraz włóczek mających około 500 - 400 m/100 g. Dlatego opis jest sporządzony tak, aby wykonywać beret taką właśnie przędzą (wełna, akryl, mieszanki z wełną). Oczywiście jeżeli użyje się grubszej, należy go odpowiednio skorygować.

Tak wygląda początek robótki: