Strony

niedziela, 20 października 2013

Na Tokarnię

wybrałam się po raz drugi.  Pierwszy raz było to wejście zimowe. (Dzisiaj też zobaczyłam, że przepadły zdjęcia na blogu z tamtej wycieczki - muszę poszukać archiwalnych i uzupełnić).
Wybór trasy poniekąd jednoznaczny: wycieczka miała być taka, by można było zabrać psy,



które do Bieszczadzkiego Parku Narodowego wstępu nie mają. I chociaż marzyły mi się dzisiaj Bieszczady - skończyło się na paśmie Bukowicy.







 Trasa raczej spacerowa, jednak pozwoliła naładować akumulatory po trudnym tygodniu. Podjechaliśmy do Karlikowa od strony Bukowska, by wrócić przez Kulaszne, Czaszyn, Tarnawę i Zagórz. Wybierając trasę powrotną zapomniałam o prowadzonych od czerwca remontach dróg, co znacznie wydłużyło powrót (staliśmy kilkakrotnie na światłach po kilkanaście minut).

Jadąc z Karlikowa natknęliśmy się na starą kuźnię
 
A takie dziwolągi rosną na trasie



Z góry można podziwiać "farmę" wiatraków
 
Pogoda wymarzona - cudowne słońce od rana, tyle że niemożliwie wiało. Szkoda tylko, że w większości spadły już liście z drzew i kolorów jesieni było zdecydowanie mniej. Jednak błękitne niebo, rozszczepiające się w jesiennym słońcu powietrze i oczywiście widoki - wynagrodziły trudy.

 

Przeżyliśmy też chwile grozy. Właśnie zajmowałam się fotografowaniem (zmieniałam okulary, by lepiej widzieć instrukcje na aparacie - chciałam zrobić filmik), kiedy na szczycie Tokarni pojawiły się nagle cienie dwóch jastrzębi. Kołowały niebezpiecznie nad Tolką, która nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa ruszyła biegiem w kierunku ptaków. Moje rozpaczliwe wołanie i krzyki spowodowały, że psina przybiegła do nas (złapaliśmy ją na ręce), a jastrzębie odleciały. Poniższy filmik przypadkowo zarejestrował zdarzenie  - chciałam sfilmować pejzaż, a wyszło to co widać (nie zdążyłam wyłączyć aparatu, kiedy łapaliśmy Tolkę na ręce:
 

9 komentarzy:

  1. Tola miała szczęście, że byliście w pobliżu.
    Piękne fotki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jastrzębie mogłyby porwać pieska??? U nas czasem latają nad działką, czy powinnam się niepokoić o koty?
    Oprócz tych groźnych chwil wycieczka wygląda na udaną, wspaniałe widoki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham swoją mieścinkę w której mieszkam ,ale góry zawsze były i pozostaną bliskie mojemu sercu.Bez względu na ich wysokość.Zarówno te bardzo wysokie jak i te niziutkie.
    Tola zapewne nawet nie była świadoma zagrożenia jakie nad nią zaistniało.
    Dobrze,że się wspaniale skończyło.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widoki zapierają dech w piersiach. Właśnie w górach mogłaby być jesienią. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne widoki i spacer w takich klimatach to prawdziwa frajda.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę pięknych widoków, ale nie zazdroszczę przygody z jastrzębiami! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry wieczór. Podczytuję bloga regularnie od ponad roku. Piękne zdjęcia, piękne widoki i cudne pieseczki. Szkoda byłoby tej małej Iskierki - dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń