Strony

niedziela, 28 października 2012

Zima

dolazła dzisiaj do nas. W ciągu dnia artystycznie pruszył śnieżek (nie, nie leży go zbyt wiele), ot tak pocukrzył nieco świat, który w polach ładnie wyglądał (zimy raczej nie lubię), jednak aparatu ze sobą nie zabrałam, toteż fotek nie ma. Psy natomiast wybiegały się jak należy. Nawet Tola nie odpuściła i z wielkim samozaparciem "kicała" po wysokiej trawie. Wróciła do domu mokra po sam czubek ogonka.
Jednak chciałam o czymś innym napisać, a właściwie to sie pochwalić. Od Olqi przyszła do mnie świetna, śliczna torebka - odebrałam ją z poczty w czwartek wieczór, jednak dopiero dzisiaj zrobiłam fotki.

I zbliżenie na ozdóbkę:


Torebeczka jest nagrodą - zostałam nagrodzona za komentarz z radą - dodam jednak, że rada nie była moja, tylko Yust Me. Tyle, że ja koleżance z bloga Przytulisko pod wiązami poradziłam  to, co i mnie  poradzono - czyli przekazałam radyYust Me. No i Olqa uznała, że mnie nagrodzi - co jak  widać okazało się bardzo miłą niespodzianką. Na razie torebeczkę powiesiłam sobie w sypialni naprzeciwko łóżka i "pasę" nią oczy. A Olce serdecznie dziękuję za wyróżnienie.

A taki "łup" wpadł w moje ręce w szmateksie.


No po co mnie tam poniosło?! Poszłam tylko zarejestrować się do lekarza i co? Szmateks z włóczkami jest nieopodal przychodni. A, tak tylko sobie zajrzałam... i w efekcie przekopałam dwa wielkie kosze z włóczkami, by kupić jej około kilograma. Na zdjęciu nie ma 50 dkg granatowego akrylu (nie wiem po co go kupiłam), pokazuję tylko wełnę: skarpetkową i piękną brązową oraz zgniłozieloną z pasmami beżu (te dwie ostatnie wiązane były w pasma po 10 g - dziwne no nie?) - zrobię z niej chustę. Kupiłam też po jednym motku brązowej bawełny i czerwonego kordonka. A najciekawsze jest to, że potrzeby rzeczywistej, by kupić włóczkę - nie miałam. Ot nałóg się odezwał...

sobota, 27 października 2012

W Polsce zima,

a u nas  jeszcze dzisiaj była ciepła, chociaż wietrzna jesień. Zdecydowałam jednak o wymianie opon na zimowe. Niestety nie okazało się to takie łatwe, wszędzie czekania w granicach 2,5 godzin, a tu trzeba i na cmentarze pojechać, i do ogrodu.

Hmm... zmierzamy do samochodu...
 
Kiedy już niemal zrezygnowałam, mąż podsunął pomysł, by zajrzeć do jeszcze jednego  warsztatu (po drodze do Zagórza). I o dziwo - opony wymienilismy niemal od ręki.
Dziś w ogrodzie zaplanowaliśmy palenie wyciętych gałęzi i krzaków.




Rozniecone ognisko zachęciło do pieczenia kiełbasek. Tak oto zamknęliśmy sezon ogrodowy. Już prawie zapadał zmrok, kiedy w końcu wyruszyłam z psami na szybki spacer. A to dzisiejsze, bardzo późno-popołudniowe pejzaże:





Dużo liści:

piątek, 26 października 2012

Żakiet jesienny "Koral"

Sweter ten miał być zrobiony tak, żeby w nim pochodzić w czasie ciepłej jesieni (miał pełnić funkcję żakietu). Koralowy kolor powinien był wpasować się w jesienną kolorystykę przebarwiajacych się liści. No ciepła jesień była do tej pory, tyle że swetra jeszcze nie było. A jak go już w końcu zrobiłam, to ciepła i złota zniknęła w niebycie. Zdjęcia balkonowe, bo nie było okazji wyjazdu w plener w tym odzieniu.

Druty 5,5 mm; włoczka "Alpina" 20% wełna, 80% akryl, 147m/100 g; zużycie 600 g
 
"Alpina", z której go wydziergałam przeleżała ze dwa lata (zaczynałam z niej projekt ze trzy razy i albo byłam niezadowolona z tego co wychodziło, albo okazywało się, że włóczki jest za mało). W każdym razie włóczka zrobiła się cieńsza w wyniku kolejnych pruć ,a wyrobiłam ją do końca.
 
Bez paska
 
Na płasko
 
Sweter jest wykonany całkowicie metodą bezszwową,  dziany od góry, taliowany zaszewkami.  Wzór zupełnie nieskomplikowany: kombinacja  francuskiego i "pończoszniczego".  W przyszłości wprowadziłabym jedynie modyfikację stójki (zrobiłabym ją węższą - co dałoby efekt, że byłaby wyższa). Po wczorajszej inaguracji - jestem zadowolona, dziś już zrobiło się trochę za zimno na taki cardigan.
Karczek początkowo miał być dziany na okrągło, jednak nie podobały mi się miejsca, gdzie gubiłam oczka, toteż spuściłam je tradycyjne - wyrabiając raglan na wzorze francuskim.
Więcej szczegółow w jednym z kolejnych postów.

sobota, 20 października 2012

Jesienne prace ogrodowe

trwają. Korzystamy ze wspaniałej pogody i porządkujemy ogród. Wczoraj zakończyłam wysadzanie cebulowych. Zajęło mi to kilka popołudni, bo wszystkie rośliny sadzę w kratownicach ze względu na nornice. W jednym roku pięknie zakwitły mi hiacynty, nagle zaczęły padać. Kiedy rozgrzebałam ziemię okazało się, że cebule zostały wyjedzone, zostały same kwiatki, które oczywiście nie mogły przetrwać.

Świat wyjątkowo piękny. Takie mam widoki po drodze do pracy:

Świeżo zaorane pola
 
Przebarwiające się drzewa liściaste
 
Interesujący architektonicznie stary domek
 
Widoki z ogrodu i jego okolicy:




Słońce wędruje  niskim łukiem po niebie - prędko chowa się za lasem - są w ogrodzie miejsca, które będą już zacienione prawie do wiosny.
Dziś wygrabiłam liście spod jabłoni przed domem, pewnie czeka mnie jeszcze jedno grabienie, bo nie wszystkie spadły z drzewa. Robimy też higieniczne cięcia drzewek i krzewów:



Mąż pracuje w zagajniku sosnowym - wycina krzewy, szarą olchę i inne chwaściory. Zagajnik też pewnie pójdzie do wycięcia, ale wówczas, kiedy uzyskam zgodę z urzędu gminy, gdyż nie można bez niej wycinać drzew majacych powyżej 10 lat. Kiedy zagajnik był młodnikiem - wyglądał uroczo, teraz niestety skutecznie zaczął zacieniać posesję. Jakoś te drzewa urosły nie wiadomo kiedy. Jedno pokolenie i przyroda zagrabi wszystko - pamiętam przecież, jak na tej górze, gdzie wyrosły sosny samosiejki, koszono i grabiono siano. Zachowały się zdjęcia rodziny pomagającej babci w grabieniu i zwózce siana. Kiedy my objęliśmy posesję już tam nie kosiliśmy, nie byliśmy w stanie obrobić całego areału ziemi.



A tak pieski wygrzewają się na słońcu i czekają, kiedy pańcia zdecyduje się na spacer po lesie:



Mała Tola jest już zupełnie nasza. W końcu przestała tęsknić, zaczęła normalnie jeść i pić, boczki się jej zaokrągliły. Pięknie pilnuje posesji szczekając nieustannie na każdego obcego. Mało tego podejmuje, na własną łapę, wycieczki poza ogrodzenie. Dla niej to drobiazg, gdyż z łatwością przeciska się pod bramą, albo przechodzi niewielką dziurą.
O taka ładna jestem:


piątek, 19 października 2012

Chusty w liście 2 i 3

Kolejne chusty wykonane wzorem liści:

 Druty 3,5 mm, włóczka 100% akryl, zużycie około 90 g;
 

Ta miodowa włóczka to jakiś cieniutki akrylowy moherek zalegający w zapasach już kilka lat; chusta w sam raz na wczesnojesienne poranki (jest raczej cieniutka).
W kolorze czarnym:


Druty 3,5 mm; włóczka "Kocurek", 100% akryl; 100 g/520 m; zużycie 100 g


wtorek, 16 października 2012

Włóczka i nie tylko

Kiedy we wrześniu nasza koleżanka blogowa Magda, zaproponowała  na swym blogu, że może dla nas (swych koleżanek blogowych i czytelniczek) kupić po okazyjnej cenie wełnę 100% merino superwash w kolorze naturalnym, skorzystałam z uprzejmości. Przesyłka do mnie dotarła. Magdzie dziękuję za bezinteresowną uprzejmość.
Wełenka jest śliczniusia, rasowa, pachnie wełną, ma ładny skręt, w 100 g mieści się 240 m.



Naturalny kolor jest piękny, ale kusi też farbowanie. Z włóczki tej z powodzeniem można wykonać i chusty, i sweterek. Myślę, że jak już nastaną długie jesienne wieczory (będę mieć więcej czasu - mam nadzieję), to  może i ja coś tam pofarbuję. Na razie włóczkę sobie wydotykałam i obwąchałam.
Z przesyłką przyszła też urocza pocztówka:
 
 
Przepraszam za kiepską jakość zdjęć, ale dzisiejsze późne popołudnie nie sprzyjało fotogtafowaniu - było już zbyt ciemno i ponuro, a ja mimo tego chciałam się bardzo pochwalić nowym nabytkiem.
 
*   *   *
Drugi temat dzisiejszeg wpisu dotyczy akcji sterylizacji zwierząt. YarnAndArt na swym blogu zamieściła poruszajacy plakat; zaproponowała, by go kopiować i umieszczać na innych blogach i w taki sposób propagować akcję sterylizacji zwierzat domowych i tych bezpańskich, co niniejszym czynię:
 
 

sobota, 13 października 2012

A tak pogadać sobie chciałam

Doczekawszy się wreszcie soboty, zaplanowałam wysadzanie cebulowych w ogrodzie. Wczoraj w końcu przygotowałam sobie rabaty (usunęłam korzenie, nawiozłam ziemi, nawet kratownice wyjęłam). Niestety ranek obudził mnie ulewnym deszczem - plany ulegly weryfikacji. Pozałatwiałam więc zaległe sprawy m.in. z kołem samochodowym, z którego uchodziło powietrze. Okazało się, że nie było przebite, puszaczał wentyl. Kupiłam też wapno ogrodnicze (dla mnie i dla mamy), jutę ogrodniczą i łopatki do węgla. Wapnem upaprałam się, jak nieboskie stworzenie, bo jeden worek, jak się później okazało, miał niewielką dziurkę. Wyjechałam tylko na chwilę z domu (z tym kołem), a skończyłam w sklepie ogrodniczym, a ponieważ nie wzięłam ze soba męża, to to wapno sama tachać musiałam.
Ostatecznie, kiedy dobiliśmy do ogrodu - już nie padało. Tej nocy przymroziło dalie i aksamitki, ale nie wszędzie, Te  kwiaty, które rosły blizej domu - przetrwały. Roboty jednak nijak nie dało się zacząć, bo mokro niesamowicie i nic nie dałoby się posadzić w tej mokrej, gliniastej glebie. Wzięłam więc psy i poszłam do lasu. Małej Toli tak spodobały się wędrówki, że dzielnie dotrzymuje kroku. Udało mi się nawet nazbierać rydzy.
Popołudnie chciałam poświecić, by odpowiedzieć na zaległe maile. I tu naszła mnie refleksja. A jaka - to za chwilę. Piszą do mnie rozmaici ludzie. Jedni chcą by przesłać im wzór czegoś tam - chociaż wzór jest np. dostępny na blogu. Inni pragną wzorów na różne rzeczy robótkowe (tak jakby wyszukiwarki nie były dostępne i nie mogli sobie poszukać - nie rozumiem dlaczego ja mam tym osobom wyszukiwać wzory). Jeszcze inni chcą zamówić u mnie wykonanie: czapki, szala, kapci, swetra itd. Tym zamawiajacym odpowiadam, że nie wykonuję prac na zamówienie (nie mam czasu). A dziękuję Bogu, że nie muszę, przynajmniej na razie, tak sobie dorabiać, bo gdy czytam, z jakimi klientami borykają się koleżanki blogowiczki, to robi mi się ich żal. Najbardziej zdumiewają mnie jednak te osoby proszące o wzory. Nie chce się komuś  kliknąć w link, lub w schemat, by sobie wzór pobrać, tylko mi pisze w mailu, żeby wysłać. A więc mnie nie chce się wysyłać, bo wzór na blogu jest dostępny. Czasem zdarza się osoba prosząca o jakieś dodatkowe wyjaśnienia - jeżeli mam czas - wyjaśniam. I tu już zmierzam do konkluzji: na 100% proszących o coś tam, może 2% osób odpisuje i dziękuje. W rezultacie mam takie odczucia, że po prostu nie warto odpowiadać na większość maili. To co tu piszę - to nie jest tam jakieś użalanie się, raczej tylko refleksja.
A na froncie robótkowym kiepsko - chciałam na drutach zrobić sobie jesienny żakiet i niestety zamierzenie rozminęło się z rzeczywistością: na zaplanowany projekt braknie włóczki. Niby dokupić można, ale obawiam się, że włóczka z nowej partii może sie różnić odcieniem - ta, którą mam kupowana była ze  dwa lata temu -  (miałam tak, jak domawiałam np. "Sonatę", czy "Virginię"), więc chyba spruję to co udziergałam do tej pory i zrobię swetro-żakiet bez zakładanych poł (chyba dobrze odmieniłam?). Tak więc,  zamiast finalizować projekt - zaczynam od zera. A czy warto? Ponoć mają przyjść jeszcze zimniejsze dni - na taki sweter będzie pewnie za zimno.

czwartek, 11 października 2012

Ginkgo 3 i chusta w liście

Co tu dużo pisać: następne chusty dziesięciodekówki, tym razem "poszłam w liście". Powstała chusta z mieszanki wełny i akrylu w kolorze koralowym - wzór Ginkgo.Wzór liści zrobiłam szerzej, niż w oryginale:




Zdjęcia nie oddają rzeczywistego koloru, który w naturze jest zdecydowanie  ładniejszy.
Druga chustę zrobiłam już w całości wzorem w liście, a więc nie jest to typowe Ginkgo:

 



Robiłam do wykończenia nitki. Ta chusta nie jest duża, gdyż wyszło na  nią 100 g akrylu "Elian Nicky", czyli około 300 m - co było zdecydowanie za mało.
Zauważyłam, że wzór w liście ładniej się prezentuje na chuście wykonanej grubszą nitką. Ciekawy efekt daje, kiedy wykona się szerszy pas motywu liściowego.

poniedziałek, 8 października 2012

Nazbierało się zaległości

ale zanim o sprawach zaległych, spieszę donieść, że małe psiątko już się chyba przyzwyczaiło. Wreszcie zaczęło normalnie jeść (tzn. ogólnie je bardzo niewiele, ale w końcu je jako tako i miseczka bywa wyczyszczana do dna). Martwię się, że jada bardzo mało i jest takie chudziutkie, a przecież to jeszcze szczeniaczek i powinien mieć większy apetyt. Ładnie już rozumie hasło: "zrób siku" i załatwia się na trwaniku. Lubi jeździć samochodem - ma  pozytywne skojarzenia, bo jedzie do ogrodu. Pięknie broni domu i posesji w Zagórzu aktywnym szczekaniem "na wroga".



Samo penetruje okolice ogrodu. A co najciekawsze: uwielbia ze mną i Ifą chodzić do lasu. Wygląda to komicznie, bo z przodu biegnie Ifka, która co jakiś czas wraca (pilnuje czy na pewno idę) i wówczas maleństwo musi uskakiwać z trasy, bo duża raczej nie wyhamowuje i zapewne by ją rozdeptała; potem idę ja z kijami, a Tola za mną - wędruje dokładnie za stopami. Oglądać się muszę nieustannie, czy to  małe jest jeszcze z tyłu. Po takiej wycieczce psiaczek jest tak zmęczony, że zjada michę i idzie spać. Jest bardzo wdzięcznym i uroczym pieskiem, zupełnie niekłopotliwym. A mojego męża zawojowała zupełnie. Cały czas się zastanawiam dlaczego ją ktoś wyrzucił?

Zrobiłam Toli legowisko ze Zpagetti

Tu bawi się myszką (zrobiłam także dla niej myszkę, ale nie została sfotografowana; Ifa systematycznie kradnie zabawkę i jeszcze moment mysz trafi do śmieci, bo jest już dosyć sfatygowana)
 
Duża w biegu
 
*   *   *
 
Otrzymałam miły list od Czytelniczki mojego bloga - Pani Lidki, która według instrukcji zamieszczonej na moim blogu,  zrobiła przękręcony komin. Pani Lidka zgodziła się na publikację zdjęć swej pracy. Komin, jak widać jest bardzo ładny i udany oraz piękny kolorystycznie:
 
Foto: pani Lidka
 
Foto: pani Lidka
 
Pani Lidia nie ma na razie swego bloga, być może założy go kiedyś i będzie się z nami dzielić swymi pomysłami robótkowymi.
 
*   *   *
 
Wyróżnienie
otrzymałam od romantyczki - dziękuję, jest mi szalenie miło.
 
 
Zasada przekazania dalej tego wyróżnienia jest następująca:
1. Podziękuj za przyznanie wyróżnienia.
2. Zamieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Zamieść u siebie na blogu logo wyróżnienia.
4. Przekaż nagrodę co najmniej 7 bloggerkom.
5. Zamieść linki do tych blogów.
6. Powiadom o tym nominowane osoby.
Wyróżnienie to wysyłam dalej i nominuję do niego następujace blogi:
Serdecznie gratuluję wyróżnionym.

*   *   *
 
Elusiek, Hanko - chusty to łatwa dzianina, na początek warto wybrać jakiś nieskomplikowany wzór, a potem  już pójdzie. Na pewno potraficie je zrobić.
Ulko - podejrzewam, że przyczyną powstania wybrzuszenia w chuście jest zbyt luźna dzianina, albo dzianie nierównomierne: raz luźno, raz ciaśniej. Musiałabym widzieć pracę, by się bardziej jasno wypowiedzieć.