Strony

środa, 30 maja 2012

W Warszawie byłam,

szybki bieg po mieście uczyniłam. Zwiedziłam, a jakże - Muzeum Powstania Warszawskiego, zobaczyłam co się tam jeszcze udało zobaczyć. Dziś tylko migawki obyczajowe:



Restauracja Magdy Gessler na Rynku Starego Miasta

Pani handlująca samoprzyczepnymi figurkami wspinaczy


Da, czy nie da? 

Wysupłał i dał ...

Nocny Pałac Kultury

Akcent dziewiarski:

Knit grafitti na  trasie do Placu Zamkowego

Handel kapciami wykonanymi na drutach - Rynek Starego Miasta

sobota, 26 maja 2012

"Zpagetti" w praktyce (3). Niezbędnik

Kolejny rezultat testowania "Zpagetti". Tym razem projekt wykonany na drutach. Chciałam wypróbować, jak robi się ze "Zpagetti" właśnie na drutach. Dzisiaj prezentuję niezbędnik - kieszeń na różności. Można go powiesić w łazience, pracowni, przypiąć do łóżeczka dziecięcego. Zrobiłam niezbędnik celowo zapinany na guziki, by można go było łatwo zawiesić w różnym miejscu:

Druty 12 mm; "Hoooked Zpagetti" ; 120m/motek; 92% bawełna, 8% elastik; 
zużycie 1 motek

Sposoby zastosowania:


Jak zrobić kieszeń niezbędnik opisuję niżej.
Wykorzystałam też nitkę "Zpagetti" jak bazę do zawieszenia szydełkowych korali, tych które widać na pierwszym zdjęciu. Tutaj zbliżenie naszyjnika:


Kule ze styropianu zostały obrobione półsłupkami i nanizane na nitkę "Zpagetti", korale szydełkowe przedzieliłam koralikami modułowymi. Obok bransoletka ze "Zpagetti" - ta z pomarańczowym jabłuszkiem.
Jak się okazuje nitka "Zpagetti" świetnie nadaje się na wyroby  makramowe, bo właśnie najprostszym splotem makramowym została wypleciona. Wzór i sposób wykonania takiej bransoletki podpatrzyłam tu.
No proszę uplotłam jeszcze czarną  (też ze "Zpagetti") i pomarańczową:


.

A kto chce wypróbować jak się robi ze "Zpagetti" może wziąć jeszcze udział w rozdawajce ogłoszonej przez akademię Rękodzieła "Bocian" - zapisy jeszcze do 31 maja.

Kieszeń - niezbędnik
opis wykonania

"Hoooked Zpagetti"; druty 12 mm, szydełko 10 mm; 2 duże guziki.
Kieszeń została wykonana na drutach z żyłka, jest dziana na okrągło, gdyż nić jest dość gruba i należy unikać zszywania dzianiny.
Wykonałam szydełkiem łańcuszek - 24 oczka. Nabrałam na drut z jednej strony łańcuszka 24 oczka, następnie  też 24 oczka z drugiej strony łańcuszka:








Rozpoczęłam dzianie na okrągło wzorem pończoszniczym. 



Przerobiwszy 15 cm przeszłam na wzór ryżowy: powstała pliska brzegowa (4 cm); ryżem robiłam również  tył niezbędnika - zakończyłam dzianie na okrągło zamykając z przodu 22 oczka. Po wykonaniu 34 cm zamknęłam na środku 14 oczek i dalej wykonałam wzorem ryżowym klapki na guziki (16 cm). Dziurek nie wyrabiałam, bo ta właśnie nitka "Hoooked Zpagetti" jest dość elastyczna i wielkie guziki swobodnie dało się przełożyć. Zamaskowałam  nitki, przyszyłam guziki - niezbędnik gotowy:


piątek, 25 maja 2012

Cerkiew W Rzepedzi

Na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów leży osada Rzepedź.  Cerkiew na Szlaku Architektury Drewnianej pw. św. Mikołaja została wybudowana w 1824 r. nad potokiem Rzepedka w części miejscowości zwanej Rzepedź-wieś.


Cerkiew przebudowano w 1896 r. i ozdobiono polichromią autorstwa Josipa Bukowczyka. Budowla jest zaliczana do typu łemkowskiego północno-wschodniego; orientowana, trójdzielna o kwadratowej nawie z prezbiterium, babińcem i nawą. Nad wejściem został wyryty napis fundacyjny.


Ikonostas pochodzi z czasów budowy cerkwi i jest częściowo uzupełniony nowymi ikonami. W rzędzie ikon namiestnych umieszczone zostały owalne ikony Matki Bożej i Chrystusa. W nawie barokowe ołtarze. Podobny ołtarz umieszczony jest w prezbiterium przy ścianie północnej.





Cerkiew jest posadowiona na niewielkim wzgórzu, obok znajduje się cmentarz, gdzie pochowany jest Stanisław Niezabitowski - oficer wojska z Powstania Listopadowego, a także właściciel Rzepedzi.


Otoczona jest  murem kamiennym. Przed wejściem drewniana, zadaszona brama. Na osi cerkwi od zachodu wolnostojąca dzwonnica konstrukcji szkieletowej, oszalowana deskami.




Po II wojnie światowej cerkiew została przekazana parafii rzymskokatolickiej w Komańczy i służyła do 1960 r.  jako kaplica pogrzebowa. W tymże samym roku odnaleziono zakopany przy cerkwi dzwon- niestety został skonfiskowany. W 1987 r. cerkiew przekazano parafii greckokatolickiej.


Źródło:
1.Magdalena i Artur Michniewscy, Marta Duda-Gryc; "Cerkwie drewniane Karpat. Polska i Słowacja. Przewodnik" . Oficyna Wydawnicza REWAS. Pruszków 2011.
2.http://www.twojebieszczady.pl/st_cerkwie/cerkiew_hoszow.php

środa, 23 maja 2012

Taki sobie wpis

Odcięta od internetu byłam ponad  dobę, nie było ponoć w całym Sanoku (jeżeli wierzyć dostawcy). Dlatego dopiero dziś mogłam pozałatwiać zaległe sprawy, czasu mi jednak nie wystarczyło na przygotowanie sensownego wpisu. Czas dzielę między pracę zawodową, a harówkę w ogrodzie (rośliny nie chcą czekać), więc na działalność robótkową zostaje go marginalnie. A przecież  mam jeszcze wiele innych obowiązków...
Zauważyłam, że po wprowadzeniu nowego interfejsu Bloggera (którego używam od dawna) zmieniło się coś z funkcją obserwowania blogów.
1.Nie ma już na górnym pasku narzędzia "Obserwuj", blogi dodaje na pulpicie nawigacyjnym do tzw. listy czytelniczej i chyba nie ma już ograniczeń ilościowych. Do niedawna, nie mogłam już dodawać nowych blogów, gdyż lista  była pełna. Z bólem serca musiałam  rezygnować z obserwacji niektórych  blogów, albo przenosiłam je do czytnika Google, gdzie zaglądam rzadziej.
2.Nie ma też funkcji "Przestań obserwować".  Nie można  zrezygnować z obserwowania jakieś witryny, jeżeli się ją dodało do swej listy.
3.Raz dodany blog "wisi" na naszej liście. Nie jest to problemem, jeżeli się faktycznie odwiedza te blogi, ale mam na liście blogi, które przestały istnieć i nijak ich nie można usunąć. I to mnie denerwuje najbardziej. Bywa że autor usunął bloga  i pod tym adresem, ktoś utworzył  sobie nową witrynę, która mnie nie interesuje, a pozbyć się tego nie można. Czy macie podobny problem? Jak sobie  z nim radzicie - może ja czegoś nie zrozumiałam, albo nie doczytałam?

niedziela, 20 maja 2012

"Zpagetti" w praktyce (2). Dywanik

Tym razem wykorzystałam "Zpagetti" kolorowe. Bardzo kusiło mnie by wyszydełkować dywanik. Wahałam się między białym (do łazienki), a zielonym (rustykalnym do chałupy w Zagórzu). W końcu sięgnęłam po kolorowe i powstał dywanik oparty na wzorze podkładki. Wyszła mega podkładka:

Szydełko 15 mm; materiał: "Zpagetti"; zużycie  1 motek

A w sumie bardzo zgrabny dywanik, który nie jest zbyt  duży, ale w sam raz nadaje się rozmiarowo np. pod stopy, kiedy np. wychodzi się spod  prysznica...


Zdjęcia robiłam oczywiście już w chałupie, skąd po bardzo upalnej pierwszej połowie dnia, przegoniła nas burza (taka z gradem i hektolitrami wody). Bohatersko wytrwaliśmy pod daszkiem budynku gospodarczego, bo właśnie rozpaliliśmy grilla i trzeba było dopiec te skrzydełka i karczek, które miały być naszym obiadem. Pomimo tego, że burzę przeczekaliśmy, nie było już aury, by zostawać w ogrodzie (zrobiło się zbyt mokro).
Oczekując na pieczone mięsiowo zajęłam ręce i  uszyłam z kawałka pozostałej nitki zielonego "Zpagetti" korale i bransoletkę - takie nadające się na lato. Wypełnieniem są styropianowe i drewniane kulki. 


Robótka prosta: zeszyłam na lewej stronie tasiemkę "Zpagetti" ściegiem za igłą, przewróciłam uzyskany tunel na prawa stronę, włożyłam do środka kulki zawiązując je na guzek. No i ozdoba na lato gotowa. Muszę się przyznać, że uwielbiam korale różnego rodzaju i mam ich bardzo dużo, naprawdę dużo i tych ze szlachetniejszych kamieni, i takich zwykłych z drewna, plastiku, szkła.


Na koniec pokażę jak łączyć "Zpagetti". Odradzam wiązanie  guzków, bo będą bardzo grube. Po prostu rozprostowuję tasiemkę, zszywam na lewej stronie oba końce na okrętkę nitką w dobranym kolorze, zeszywam razem brzegi tasiemki w miejscu łączenia - już na prawej stronie... i można robić dalej, bo nie wyczuwa się niemal żadnego zgrubienia:



Irmelin - nie da się ukryć, że im grubsze "Zpagetti", to ciężej się robi, bo robótka jest dość masywna, no i trzeba umiejętności, by uzyskać dzianinę, taką jaką sobie życzymy. Np. kosze trzeba robić dość ciasno, a dywaniki można wykonać nieco luźniej. Poza tym robótki przybywa szybko, co daje niewątpliwą satysfakcję.
Joanno - sznurek i "Zpagetti" to dwie różne bajki i nie szukałabym tu porównań.
Urszulo97 - mam wrażenie, że na odzież należy dobierać "nitkę" "Zpagetti" cieńszą, niż na akcesoria. Mam do testowania jeszcze białe i czarne, nieco rozciągliwe, bo z domieszką poliamidu. Białe jest dość grube, a czarne cieńsze. Jednak obawiam się, że jeden motek czarnego nie wystarczy mi na jakąkolwiek część garderoby (w motku jest tylko 120 m), chyba, że tunika/bluzka będzie na chuda nastolatkę i ogólnie na szczupłą osobę, bo dla siebie bym nic nie robiła, w obawie, że taka odzież dodałaby mi kilogramów. Chociaż  doświadczenie wykonania  czegoś do ubrania z tak grubej nitki, może być interesujące. Ponadto chciałabym teraz spróbować, jak dzianina wychodzi  na drutach. 

sobota, 19 maja 2012

„Zpagetti” w praktyce (1). Kosz z uchami


Z Akademii Rękodzieła „Bocian” zwrócono się do mnie z propozycją przetestowania „Zpagetti”. O „Zpagetti” pisałam tu. 
Zastanowiwszy się – wyraziłam zgodę. Miałam otrzymać  „nić” i wykonać z niej jakieś przedmioty. Szczególnie ciekawiło mnie tworzywo, to oryginalnie produkowane, a nie otrzymane z pociętych podkoszulków. Paczka przyszła szybko – dołączono też szydełko15 mm. Na początek pooglądałam otrzymane motki. Rozpoczęłam od próbek: i szydełkowych, i na drutach – różnej grubości, by potem pomyśleć, co z którego motka można by wykonać. Niestety pierwsze testowanie zbiegło się z awarią aparatu i zdjęć próbek nie ma.



Okazało się, że każdy motek „Zpagetti” jest inny gatunkowo:
1.Pierwsze, z którego otrzymuje się najgrubszą dzianinę – pasek cieniutkiej bawełny szerokości  ok. 3,5; właściwie była to cienka bawełniana wstążka, która w trakcie roboty  zwijała się w rulon; raczej nieelastyczna i nierozciągliwa (z dziurkami). Zdecydowanie nie nadawała się na wykonanie odzieży. Wydała mi się znakomita, do tego by wykonywać z niej dywaniki, chodniczki, pufy, kosze. Chociaż bardzo kusił mnie łazienkowy dywanik, ostatecznie zrobiłam szydłem najprostszy kosz na różnego rodzaju „przydasie”. Można go z powodzeniem postawić przy robótkowym fotelu i przechowywać w nim włóczki i robótki; wykorzystać, jako kosz na łazienkowe akcesoria, ostatecznie nawet jako gazetnik. Z pozostałej resztki wyszydełkowałam mały koszyczek na różności. Na obydwa kosze  zużyłam jeden motek „Zpagetti”.


2.”Zpagetti” z dzianiny bawełnianej, nierozciągliwe, rulon o mniejszej średnicy; tu kolorowe: zielone w czerwone kwiatuszki. Jakoś nie mam pomysłu co z niego zrobić. Przymierzałam się do  tego i owego, i chyba wykonam chodniczek lub dywanik.

3 i 4.”Zpagetti  Hoooked” białe i czarne, jako jedyne posiadało metkę, z której dowiedziałam się, że zawiera 92% bawełny i 8 % elasticu,  a motek ma 120 m. Tu dało się zauważyć tendencję do rozciągania wykonanej dzianiny (chyba, że robiłoby się bardzo ciasno). Narobiłam się próbek na drutach i szydełkiem. To „Zpagetti” może być wykorzystanie do zrobienia wszystkiego, a więc  torebek, koszy, dywaników, osłonek itd, itd. Testowałam białe, ale kiedy sięgnęłam po czarne, okazało się, że jest nieco cieńsze i mniej twarde. Robiłam próbki na grubych drutach (12 mm, takie najgrubsze kupiłam w „biferno” – grubszych nie spotkałam w żadnej innej pasmanterii). Zastanawiam się czy nie dałby się wykonać z niego czegoś do ubrania? Bo  do tej pory z moich testów wynika raczej, że „Zpagetti” zdecydowanie nadaje się na realizację projektów typu kosze, dywaniki, torebki, pufy. Na Ravelry widziałam  czapkę - ale była  bardzo gruba i wyglądała, jak hełm, podobnie kapelusz -  był taki zbyt ciężki;  ktoś tam zrobił coś w rodzaju szyjogrzeja. Ale np. na naszyjniki „makaronowe” nadaje się świetnie.

Koszyk wykonany z pierwszego typu "Zpagetti":



Kosz z uchami
opis wykonania
„Zpagetti”, szydełko 15 mm. Kosz wykonujemy półsłupkami.

Denko
Na pętelce z  nici robimy:
1 rz.: 8 półsłupków;
2 rz.:16 półsłupków /po 2 w każdy z poprzedniego rzędu/;
3 rz.: 24 półsłupki; w co drugim po 2 półsłupki;
4 rz.: 32 półsłupki; w co trzecim po 2 półsłupki;
5 rz.: 40 półsłupków; w co trzecim po 2 półsłupki;
6 rz: 48 półsłupków; w co 4 po 2 półsłupki.

Następnie  wykonujemy kolejnych 9 rzędów bez dodawania kolejnych półsłupków.
W rzędzie 16 rozpoczęłam formowanie uchwytów: 7 półsłupków, 15 oczek łańcuszka, (opuszczam wówczas 10 słupków), 14 półsłupków, 15 oczek łańcuszka (opuszczam 10 słupków), 7 półsłupków.
Rz. 17 – zrobiłam szydełkiem  10 mm, żeby brzeg kosza był ściślejszy; uchwyty obrobiłam 20 półsłupkami – utworzyły się zgrabne ucha. Ot i powstał kosz do zagospodarowania. Świadomie robiłam dość ciasno, by otrzymać dzianinę zwartą i nierozciągliwą. Chodziło mi o to, by kosz po obciążeniu nie rozciągnął się  dwukrotnie.



Mały koszyk z „okienkami”
opis wykonania
„Zpagetti”, szydełko 15 mm. Kosz wykonujemy słupkami.


Z nici pozostałej mi po zrobieniu dużego kosza  wykonałam mały koszyczek, który może mieć  różne przeznaczenie: może posłużyć jako pojemnik na drobiazgi, osłonka na doniczkę, czy słoik udający flakon, a odwrócony może nawet pełnić  rolę abażuru.
Tu ograniczała mnie ilość tworzywa (nieokreślona  w metrach resztka).
Denko  tym razem robiłam słupkami wykorzystując model dodawania słupków, jak przy  dużym koszu.
Rz.1 – 8 półsłupków,
Rz.2 – 16 słupków,
Rz. 3 – 24 słupki.
Rz. 4  nadal 24 słupki, ale wykonane reliefowo; otrzymałam denko z „łańcuszkiem” na brzegu.
Rz. 5 – 24 słupki
Rz. 6  -  1 słupek, 1 ocz. łańcuszka itd. (brakowało już nici), dlatego zrobiłam wzór „okienek”
Rz.7 – oczka rakowe jako wykończenie.
Koszyk jest mniej sztywny, niż ten zrobiony półsłupkami, jednak trzyma formę i może  być wykorzystywany do różnych celów w domu.

czwartek, 17 maja 2012

Cerkiew w Hoszowie

Hoszów to wieś leżąca przy drodze z Ustrzyk Dolnych do Czarnej. Budowę cerkwi rozpoczęto tu  przed wybuchem  II wojny światowej na miejscu świątyni  istniejącej wcześniej, a zakończono w roku 1948.


Budowali ją wspólnie mieszkańcy  wioski wyznania grecko- i rzymskokaltolickiego. Ponoć w czasie wojny Niemcy zgromadzili tu amunicję, która wybuchła i  nadwyrężyła konstrukcję. W czasach Polski Ludowej  jakiś czas była tu owczarnia.




Ostatecznie w roku 1970 świątynia  została przejęta przez parafię rzymskokatolicką w Jasieniu. W latach siedemdziesiątych  wyremontowano dach: zmieniono pokrycie z gontu na blachę, osuszono piwnice, oczyszczono sklepienie i ściany.


Na terenie przycerkiewym można zauważyć pozostałości dawnego cmentarza (zachowały się tylko cztery nagrobki).


Cerkiew pod wezwaniem  św.Mikołaja, a obecnie kościół pw. bł. Bronisławy to budowla orientowana,  trójdzielna, konstrukcji zrębowej, oszalowana. Została zbudowana w tzw. ukraińskim stylu narodowym (nawiązującym do cerkwi huculskich), na planie krzyża  greckiego z centralnie posadowioną kopułą na ośmiobocznym tamburze. Prezbiterium trójboczne z dwiema zakrystiami. W szczycie od strony zachodniej  obraz przedstawiający bł. Barbarę.
Legenda głosi, że dawno, dawno temu na tym miejscu stał zamek, o którym mowa w przekazie zanotowanym przez Wincentego Pola z około 1836 r.  Starzec mieszkający w miejscowości Rabe opowiadł Polowi o najeździe tatarskim na te tereny (prawdopodobnie w 1672 r.). Twierdził, że zamek nie został zdobyty przez Tatarów, a spalił się w czasach konfederacji.
Jak wyglądała cerkiew w latach sześćdziesiątych, można zobaczyć na filmie "Wilcze echa".

Źródło:
1.Magdalena i Artur Michniewscy, Marta Duda-Gryc; "Cerkwie drewniane Karpat. Polska i Słowacja. Przewodnik" . Oficyna Wydawnicza REWAS. Pruszków 2011.
2.http://www.twojebieszczady.pl/st_cerkwie/cerkiew_hoszow.php

wtorek, 15 maja 2012

Ukraina 2012 r. Ukraińskie rustykalne wyroby z wełny owczej

Historia dziewiarstwa
Nie byłabym sobą, gdybym podczas wycieczki na Ukrainę nie zwróciła uwagi na to co samo pchało się przed oczy, czyli wyroby ręczne z wełny wystawione na straganach. Jak wiele osób dziergających, zawsze wyostrza mi się uwaga (jak u psa gończego), gdy na horyzoncie pojawi się pasmanteria, albo sklepik z dzianinami. Gdziekolwiek jestem, moje ścieżki zawsze doprowadzają mnie do miejscowej pasmanterii. Nawet nie muszę nic kupować, wystarczy mi  tylko popatrzeć na zgromadzone zasoby włóczek, nici i ozdób pasmanteryjnych...  Na Ukrainie czasu nie było na wizyty w sklepach, jednak w Pilipcach zwróciłam uwagę na wytwory z wełny. Stragany z pamiątkami były  podobne do polskich w miejscowościach wypoczynkowych: jakieś drewniane rzeźby, użytkowe przedmioty przeznaczone do gospodarstwa domowego (też z drewna), koszmarne pamiątki różnego autoramentu, no i wyroby z owczej wełny. Nie wiem czy były to wzory charakterystyczne dla tego regionu, czy też takie pozaczasowe i pozamiejscowe. Zwracały uwagę skarpety i rękawiczki z wrabianymi wzorami żakardowymi. Było też pasterskie ponczo z grubej, chyba filcowanej wełny:



Sweter z bąblami i warkoczami z wełny owczej:


Zbliżenie swetra

oraz kilimy, koce, narzuty:


Szczególna i charakterystyczna  jest narzuta z grubej wełny owczej z włosem we wzory geometryczne wyglądająca tak, jakby była nieco podfilcowana . Tu kompozycja kolorystyczna z popielatej czarnej i białej wełny. Podobną narzutę mam w domu, dostałam ją od mojej mamy, która  kupiła  ją kiedyś od Ukraińców na rynku. Inny zestaw kompozycyjny i kolorystyczny  takich narzut: tło w kolorze ekri (naturalnej wełny), a wzory geometryczne w kolorze zielonym i czerwonym.
Czy jest to oryginalny, ludowy, charakterystyczny produkt dla Ukrainy - nie wiem. To tak, jak zawsze intryguje mnie pochodzenie naszych wzorów na swetrach  zakopiańskich. Czy góralki robiące te swetry zapatrzyły się na modne swetry turystów przyjeżdżających dawnej na narty w tzw. swetrach norweskich z wzorem gwiazd i zaczęły robić podobne, czy też same wymyśliły takie swetry. Nie wiem czy zdoła się to ustalić. Dziś swetry tzw. zakopiańskie są tradycyjnymi ludowymi wyrobami, które można właśnie kupić w górach, ale co było najpierw?