Stwierdziłam, że skoro już na chodnikach prawie nie ma lodu, że zostały przetarte i widać nawet kostkę chodnikową, to włożę sobie do spódniczki kozaczki. Nawet bezproblemowo opanowałam oblodzony parking samochodowy, schody do pracy, powrót do domu. Potem jednak nie zmieniłam butów, kiedy wybrałam się do mamy do szpitala. Kiedy wyszłam od mamy, planowałam wyjście na trening, chociaż wcześniej się nad tym zastanawiałam, bo jestem przeziębiona. No i jedno "fait" - trafiłam na skrawek lodu, nawet nie wiem, kiedy upadłam... Zobaczyłam, tylko, że moja prawa ręka powyżej nadgarstka jest nienaturalnie wygięta. Daleko do szpitala nie miałam, zawinęłam z powrotem i na SOR... Tam tłumy z urazami. Po prześwietleniu, pan doktor o wdzięcznym nazwisku Pietruszka zatrzymał mnie na oddziale urazowym - operacja. Rąsia nawet nie nadawała się do normalnego składania. Późnym wieczorem odbyła się ponad godzinna operacja. Muszę przyznać, że sen operacyjny był najszczęśliwszym snem dla mnie w ciągu ostatnich tygodni - było to wyjątkowo przyjemne uczucie szczęśliwości i zadowolenia. Rzeczywistość już nie okazała się taka radosna. U rodzicielki z ręką na temblaku pojawiłam się dopiero następnego dnia rano - oczywiście był to tylko powód do zrobienia mi wyrzutów (no bo jak ja mogę coś sobie zrobić, skoro mam być dyspozycyjna). Ze szpitala wypisali mnie przed południem (żeby nie zarazić innych pacjentów przeziębieniem). Pierwsza doba po operacji była trochę dokuczliwa - utrzymywała się wysoka temperatura i cały czas chciało mi się spać. Teraz uczę się samoobsługi jedną ręką. Już nawet pisanie na komputerze i praca myszką idą mi sprawniej, acz trochę wolno. Zdrutowana ręka na razie 30 dni w gipsie i tyleż zwolnienia lekarskiego.
Oczywiście nie dam się - ja zawsze muszę być dzielna i dawać sobie radę sama ze wszystkim. Szkoda tylko, że robótki wykluczone. W zasadzie robię wszystko, tylko sznurówek nie zawiążę i suwaka w kurtce nie zasunę, ale może z czasem i to opanuję. Człowiek może wszystko, jeżeli zechce - mimo ograniczeń. I ten tekst udało mi się chyba napisać bez dużej liczby literówek.
No, ale pech. Szybkiego powrotu do zdrowia zycze.
OdpowiedzUsuńO jak przykro. Zdrówka życzę. Trzymaj się, kuruj się i odpoczywać.
OdpowiedzUsuńWiem, że to trudne, ale może nie wszystko rób sama, może pozwól niech ktoś Ci pomaga.
Bardzo, bardzo współczuję. Życzę aby wszystko dobrze się zrastało, tak to już jest w Polsce, że kobiety zawsze muszą sobie radzić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKOCHANA,zycze.zdrowia.i.wszystkiego.najlepszego,trzymaj.sie.pozdrawiam.cieplo
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Oby wszystko się dobrze zrosło.
OdpowiedzUsuńOch, Antonino, wybrałam się wreszcie w odwiedziny do Ciebie, a tu taka historia... wciąż nas coś zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Jesteś bardzo dzielna, więc i tym razem dasz radę!!! Trzymaj się, nie daj się ❤❤❤
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia przesyłam
O rany... Niech się szybko i bezproblemowo zrasta ta rąsia! Uściski delikatne i cały pakiet dobrych wibracji oraz znaki uzdrawiające :-*
OdpowiedzUsuńO matko! Strasznie Ci współczuję! 30 dni zdrutowania i gipsu- oszaleć można!
OdpowiedzUsuńNo właśnie- jak mogłaś zrobić sobie krzywdę, skoro jesteś innym potrzebna;)))
Życzę Ci by wszystko dobrze się goiło. Jedz sporo galaretek, kości lepiej się wtedy zrastają.
Serdeczności posyłam;)
Szybkiego powrotu do pełnej sprawności i dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńMoże warto na zimę odstawić szpileczki, chyba, że stosować, jako obuwie zamienne po przebyciu trasy :)
Pozdrawiam ciepło.
Oj kochana jakże mi przykro to czytać. Dużo zdrówka dla Ciebie wysyłam, chociaż i ja jestem przeziębionia. Ostatnio biegam na plaskich butach i bardzo uwazam, bo faktycznie lodowisko wszędzie.
OdpowiedzUsuńUps, nie wiem co w tej sytuacji jest dla Ciebie najtrudniejsze do zniesienia. Tym bardziej, że nie chcę straszyć, ale taki uraz to unieruchamiają na 6 tyg. :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że będziesz mogła wychodzić na spacery. Twoje psy nie zrozumiałyby tego. Zawsze jest jakieś szczęście w nieszczęściu. Trzymaj się cieplutko. Pozdrawiam M
Wspolczuje, wracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńA co jest najtrudniejsze przy zlamaniu prawej reki? Moja kolezanka powiedziala mi po takim zlamaniu, ze najtrudniej bylo w wc - sciaganie i wciaganie majtek i spodni! :)
A na pocieszenie - neurolodzy twierdza, ze nalezy jak najczesciej wykonywac codzienne czynnosci druga reka niz normalnie, wtedy powstaja w mozgu nowe polaczenia i szybciej i skuteczniej sie mysli. Czyli jakis pozytyw jest!!! :))))
Zjadlo mi moj komentarz! Moderowanie komentarzy jest bleee :)
OdpowiedzUsuńPrzykro słyszeć... Antonino, dbaj o siebie i nie załamuj się. Jesteś dzielna osoba i na pewno sobie doskonale poradzisz. Zdrowiej i życzę szybkiej rekonwalescencji.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńPodobno dobrze wspomagają zrastanie, wszelkie galaretki.
Mimo wszystko, miłego odpoczynku życzę.
Serdecznie pozdrawiam.
Dużo zdrowia życzę !!
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa. Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
OdpowiedzUsuńJa również dołączam się do życzeń! Mam nadzieję, że ręka znośnie się szybko i dobrze! Przesyłam moc uścisków!
OdpowiedzUsuńAntonino,jak mi przykro i do tego prawa reka .Wyobrazam sobie ogrom bolu.Jestes naprawde bardzo dzielna,.Ja z pewnoscia bym sobie nie poradzila,a przynajmniej sobie tego nie wyobrazam.
OdpowiedzUsuńMysle,ze powinnas zadac odszkodowania od spoldzielni,bo to ewidentne niedopatrzenie sprzatajacych.
Zycze Ci duuuuzo zdrowia.Trzymaj sie !!!!!
Ewa
Bardzo niefajnie, że rąsia zdrutowana, ale może wykorzystaj ten czas na więcej byczenia się "do góry brzuszkiem i pępuszkiem"?
OdpowiedzUsuńA postawę Rodzicielki znam....jest dużo takich mam, które własne córki traktują jak osobiste pielęgniarki i służące:). Nie jesteś z tym sama.
Więc: wracaj do zdrowia, myśl o sobie, odpoczywaj, relaksuj się ile się da.
Jesteśmy z Tobą sercem:)
Współczuję i szybkiego zrośnięcia życzę! U nas temblaki są niepolecane. Jeśli tak długo musisz mieć gips, mimo operacji, to warto zastanowić się nad plastikowym . Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOj! Co za pech! Współczuję. Też byłam kiedyś w takiej sytuacji, tylko że lewa ręka"trachnęła" w nadgarstku. Było to przed Wielkanoca i właśnie "tworzyłam" szydełkowe koszyczki. Nie mogłam sie pogodzić z przerwą na robótki. To był koszmar. Po kilku dniach wymyśliłam: przypinałam robótki agrafką do oparcia fotela i jedną ręka jakoś z trudem udawało mi sie dokonczyć te koszyczki. Teraz sie śmieje z tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
- Wiki z bloga Robótkowe szaleństwa
Ale pech,mama w szpitalu i Ty z rozwaloną rozwaloną ręką,a w ogóle szybko Cię wypuścili,szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńCzęsto tu zaglądam i podziwiam :) Nieraz czerpię inspiracje :) Bardzo chętnie czytam posty - takie wywarzone i życiowe. Dzisiejszy poruszył mnie wyjątkowo. Chcę dodać otuchy i posłać choć trochę dobrej energii . Życie takie jest, że nie rozpieszcza. Najwięcej problemów daje właśnie tym, którzy sobie z nimi poradzą, nie załamią rąk i nie powiedzą "nie da się", a mimo niedyspozycji, wlaśnie są wiecznie do dyspozycji... i mimo, że nieraz ciężko - dają wszystkiemu radę. Takie osoby to Skarb - dzięki nim innych stać na beztroskę :) Dobro powraca, chociaż się nie spieszy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo siły, szybkiego powrotu do zdrowia i ... robótek :)
Serdeczne pozdrowienia z Alwerni
Agnieszka :)
Życzę Ci rychłego powrotu do zdrowia. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia jak najszybciej, serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNieszczęścia chodzą parami ale nie daj się:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Ciebie !!!
OdpowiedzUsuńponoć robienie więcej drugą ręką rozwija połączenia w mózgu, niemniej wygodniej dwoma
KonKata
Współczuję Ci bardzo Antonino, moment nieuwagi i jak mój Krzyś mówi, było bam. Buty na traktorach trzeba teraz nosić i to niewyślizgane. Nasze mamy bywają zaborcze,w innych czasach żyły i nie rozumieją wszechobecnego pośpiechu.Życzę Ci zdrówka.
OdpowiedzUsuńCo za pech.Zdròweczka zycze!!Oszczedzaj raczke :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO mamma mia! Co też pani zrobiła. Serdecznie współczuję i życzę rychłego powrotu do pełnej sprawności.
OdpowiedzUsuńOj, rzeczywiście nieszczęśliwie upadłaś i nieciekawe konsekwencje. Mam nadzieję, i życzę Ci tego z całego serca, że ręka została poskładana dobrze i że wygoi się szybko i porządnie a ten wpis pozostanie jedyną pamiątką po tym nieprzyjemnym wydarzeniu.
OdpowiedzUsuńRobótki muszą poczekać, ale z pewnością znajdziesz sobie coś innego i nudzić się nie będziesz - Ty nie należysz do osób, które by bezczynnie siedziały i czerpały radość z jęczenia i użalania się nad sobą. Przykro mi, że boli, ale mam też nadzieję, że da się nad tym bólem zapanować z pomocą odpowiednich środków przeciwbólowych.
Z dokonaniem wpisu lewą ręką poradziłaś sobie DOSKONALE!
POzdrawiam ciepło,
Motylek
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :) i powrotu do ulubionych robótek :)
OdpowiedzUsuńNauka na przyszłość elegancja niewskazana gdy na ziemi lód. Współczuję, bo nie tak dawno sama miałam rękę w gipsie, na szczęście to lewa, a ja praworęczna. Spokojnie, za chwile to i suwaki i sznurówki opanujesz. Zdrówka i cierpliwości w tym gipsem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję ogromnie, to na pewno ogromny kłopot i mimo Twojej dzielności musi dawać w kość. Oby się wszystko dobrze zrosło i po tych 30 dniach rehabilitacja przebiegła wzorowo i sprawność wróciła w 100%!
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam w listopadzie 2013 roku. Zachciało mi się kozaczków ....takich ładnych ..bez obcasa ale za to na skórzannej podeszwie...śliczne były...zamszowe..dziurkowane :-)
OdpowiedzUsuńno nóżka poszła. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę oraz do życia blogowego , bo jest Pani dla mnie inspiracją. dzięki Pani opanowałam etrelac.
Jeszcze raz dużo zdrowia.
Danuta Nowak
Oj, to przykra historia. Życzę Ci aby ręka się szybko i dobrze zrastała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
o masz ci los :-( Uściski na zdrowie Antoninko :-)
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia, a elegancja zawsze wskazana:) Hm, może to tez czas na to, na co go zawsze brakuje? Pozdrawiam i współczuję. A zima w obrazku do pozazdroszczenia:)
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze ,a swoja droga odpoczynek od pracy sie przyda ,tylko moglby byc bezkontuzyjny
OdpowiedzUsuńDzielna kobieto! Trzymaj się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Zdrówka i cierpliwości w pokonywaniu ograniczeń.
OdpowiedzUsuńAntoni nie dawaj się, wracaj do zdrowia- żółwik!
OdpowiedzUsuńOOO Biedna!!! Współczuję!!! Oby się szybko i pięknie zrosło!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Odpoczywaj.
OdpowiedzUsuńJak swego czasu złamałam sobie prawą rękę, w nadgarstku, żałowałam że to nie noga. Nogą się nie drutuje. A po jakichś trzech tygodniach już drutki były w robocie. Trochę przeszkadzała waga gipsu. Pozdrawiam.-
OdpowiedzUsuńRączka jeszcze boli? Na pocieszenie masz teraz więcej czasu na buszowanie po blogach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
witam pani Antonino, znalazłam ostatnio u Pani sweterek, w stylu norweskim, robiony od góry, jednak teraz nie mogę go odnaleźć. Liczę na podpowiedź, z góry dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż mnie tak kusiło,ale w zimie spódnice zrobiły się za ciasne i wskoczyłam w spodnie i stare traktory,zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuń