Napisałam wcześniej, że sukcesem w zwalczaniu cukrzycy typu 2 jest utrzymanie następujących proporcji: 30% leki, 30% dieta, 30% wysiłek fizyczny, 10% samokontrola. Leki wszystkiego nie załatwią, pacjent musi zachować samodyscyplinę zarówno w jedzeniu, jak i dawkowaniu sobie ruchu. Być może zabrzmi to paradoksalnie, ale pomimo zdiagnozowanej i leczonej cukrzycy generalnie czuję się znacznie zdrowiej. Straciłam na wadze 14 kg i nie odczuwam, żadnego dyskomfortu wynikającego ze zmiany w trybie odżywiania się. Owszem musiałam się uczyć przez ostatnie kilka miesięcy, co jeść należy, a czego nie, jakie produkty ograniczać czy też rezygnować z nich całkowicie, a jakie nowe wprowadzić do diety. Przyzwyczaiłam się już do nowego modelu odżywiania, bez zbytniego poczucia wyrzeczenia odmawiam w towarzystwie zjedzenia kawałka smacznego ciasta...
Dziś chciałabym napisać o tym co jadam, czyli przedstawić przykładowy jadłospis. Przyznać muszę, że nie ograniczam się specjalnie z jedzeniem i jem 5-6 razy dziennie. Staram się pilnować stałych godzin posiłków, jednak życie nie zawsze to umożliwia.
Śniadanie: owsianka na mleku (składniki: 1 szkl. mleka, 2 łyżki otrąb owsianych, 2 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki ziaren słonecznika, 2 łyżki jabłek ze słoika - starte, zawekowane, 1 łyżeczka pigwy, 1/2 łyżeczka cynamonu).
II śniadanie: koktaj "zielony"; mieszam co mam, ale obowiązkowo zawsze 1-1,5 łodygi selera naciowego, 1/4 avocado, 2 łyżki oleju lnianego i teraz różnie: czasem 1/4 gruszki lub jabłka, ostatnio kawałek cukinii, nać zielonej pietruszki, albo selera, liście rucoli, 1 łyżeczka pigwy. Zalewam te składniki szklanką przestudzonej zielonej herbaty lub wody mineralnej, blenduję i spożywam na drugie śniadanie.
Obiad: mięso (indyk, pierś z kurczaka, wołowina, schab itp.) lub ryba; brokuł, fasolka szparagowa, brukselka (zamiennie) - gotowane na parze, czasem 2 łyżki brązowego ryżu lub kaszy jaglanej, lub w to miejsce zgotowana fasola, ciecierzyca lub soczewica; surówka z sałaty lub kapusty pekińskiej, mix sałat wzbogacone pomidorem, ogórkiem kiszonym itp. lub surówka z kiszonej kapusty z marchewką i kawałkiem jabłka (lub bez). Surówki zawsze polane olejem rzepakowym, albo oliwą z oliwek, lub olejem słonecznikowym.
Podwieczorek: kubek (250 g) jogurtu naturalnego. Niekiedy ten podwieczorek zamienia się z obiadem i kiedy wiem, że do domu wracam później, jem najpierw podwieczorek, a obiad wskakuje w jego miejsce.
Kolacja: zamiennie: miseczka białego sera z jogurtem; pasta z białego sera z wędzoną rybą i oliwkami; jajecznica z 2 jaj (bez tłuszczu); czasem kanapki z 2 kromek chleba "ProBody" z wędliną - do tego surowe warzywa: papryka, pomidor, cukinia, ogórek, sałata, cykoria itp.
Ze śniadania w postaci owsianki nie jestem w stanie zrezygnować, gdyż stanowi jedyną namiastkę słodkości spożywaną przeze mnie. Wręcz zawsze czekam na takie śniadanie.
Zwykle "zielony" koktajl zabieram ze sobą do pracy w kubku termicznym.
Mięso obiadowe zawsze przyrządzam bez tłuszczu. Gulasz, pierś podsmażam na patelni ceramicznej, potem przekładam do rondelka i podgotowuję z przyprawami i warzywami. Często robię mięso w rękawie, albo w naczyniu żaroodpornym w piekarniku (bez tłuszczu); plastry schabu piekę bez tłuszczu na patelni lub grillu elektrycznym, następnie podgotowuję w wodzie z przyprawami).
Nie opracowałam jeszcze dla siebie dobrego podwieczorka - bo nie zawsze zachwyca mnie jogurt - jest po prostu wygodny do zabrania ze sobą, kiedy muszę przestawić kolejność posiłków.
Jeżeli dopada mnie głód lub chęć na przekąszenie czegoś - jem kilka migdałów.
Przyświeca mi zasada, by spożywać potrawy o niskim lub średnim indeksie glikemicznym. Ostatnio, by poprawić wyniki, prawie nie jem owoców (ćwiartka, jabłka lub gruszki do koktajlu - to maksimum). Odkryłam natomiast nowe nieużywane dotąd przeze mnie ziarna: soczewicy i ciecierzycy. Ta ostatnia zachwyciła mnie smakiem i uważam, że świetnie nadaje się do wielu potraw m.in. do sałatek. Dobrze sprawdza się kiszona kapusta, zarówno jako surówka jak i przekąska.
Jako, że należę do osób, które jakoś niespecjalnie realizowały się w kuchni, teraz też się nie wysilam z gotowaniem (nie chce mi się). To co jem i w takiej formie zupełnie mnie satysfakcjonuje.
Kolejnym razem napiszę czym jeszcze wspomagam swoją dietę poza olejami i oliwą z oliwek.
Antonino!
OdpowiedzUsuńDieta ,jak dieta jak potrzebna to mozna sie przyzwyczaic do wszystkiego,ale ja najwiecej mialabym problemu ze slodkosciami.
Pozdrawiam deszczowo
Ewa
Wszystkie zaproponowane posilki moglabym wprowadzic na stale do swojego menu, za wyjatkiem tego zielonego koktajlu ,ale nie dlatego ,ze nie lubie tylko dlatego ,ze jeszcze nie znam tego smaku .Chyba wolalabym rukole w postaci salatki . Jako slodycz raz na jakis czas mozna czekolade o zawartosci kakao min 70%
OdpowiedzUsuńMasz to super rozplanowane i podziwiam .Acha i jeszcze jakodeser moznasobie robic serniki na zimno i na goraco . Na zimno jako galaretki mozna uzyc herbaty owocowej dowolnej z zelatyna .Nie polecamserow chudych i light ,bo sa chemicznie spreparowane .Lepiej raz na jakis czas normalny poltlusty .Pozdrawiam i sprubuje twoje zasady wcielic w moje zycie .
Śledzę z uwagą i mam pytanie odnośnie pigwy, tzn. W jakiej postaci ją używasz, u mnie psuje się bardzo , czy można ze słoiczka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Maria
Współczuję Ci bardzo, ale rozumiem ile wyrzeczeń ponosisz, choroba zwłaszcza przewlekła odbiera nam częściowo radość życia. wiem cos o tym. ale tłumacze to sobie, że taka karma i może lepiej rozumiemy świat i ludzi. Zycie bez problemów i bez bólu jest płytkie. Nie oddałabym swojego bólu i doświadczeń nikomu,co najwyżej mogłam i moge je ofiarować. Dużo wytrzymałosci i dobrej formy w chorobie:))
OdpowiedzUsuńJejciu, to na drzewie na zdjęciu.... to sowa? Ale świetna!!! ;-)
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że wojownik w Tobie zamieszkał,czuję się mega zainspirowana Twoją dietą, rozumiem,że jest ona w celach leczniczych, ale ta samodyscplina... wow jesteś moją idolką!
a może jednak kotecek... sama nie wiem... ;-(
OdpowiedzUsuńGratuluję samodyscypliny. Rozumiem Cię jeśli chodzi o samopoczucie i wagę, bo odkąd okazało się, że mój Połówek ma stan przedcukrzycowy, również musiałam zrewolucjonizować naszą kuchnię. Ja nie muszę stosować diety, ale robię to z rozpędu :) I czujemy się dużo lepiej :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam bez bicia, cofnęłam się do tego posta, po przeczytaniu nowszego, no i jako cukrzyk typu 2 chętnie bym sobie z Tobą podyskutowała, ponieważ mój lekarz nie dał mi żadnych wytycznych dotyczących diety, sama eksperymentuję. Zażywane leki p.cukrzycowe, zaczęły przynosić uboczne skutki. Widzę, że masz duże pozytywne wyniki, więc chętnie bym skorzystała z Twoich doświadczeń, skąd ta dieta, kto ją komponował, czy wszystkie posiłki są wymagane w takiej formie itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)