Zacznę od ciapary. Agnieszko to jest kot. Wracałam z "dziewczętami", znaczy się z psicami już niemal o zmroku, kiedy wypatrzyły kota. Kocisko ewakuowało się na wysokie drzewo, one szczekały pod. Cyknęłam fotkę - nie wiedziałam co wyjdzie. A po zrzuceniu zdjęć na komputer okazało się, że oczyska kocie wyszły niesamowicie...
Ula - jak sama potwierdzasz, zmiany w kuchni wpływają dobrze na wszystkich domowników.
Utkane z pasji - ja nie cierpię i nie przeżywam żadnego dyskomfortu z powodu zmiany trybu odżywiania, po prostu tak postanowiłam i już. Przecież jak setki osób w podobnej sytuacji, jeśli zechcę, mogę złamać swoje postanowienia. Życiem cieszę się bardziej, niż poprzednio: mogę w końcu kupować mniejsze rozmiary ciuchów i ubierać się modniej, zaczęłam ponownie robić bardziej staranny makijaż (jak byłam gruba - to jakoś mi się nie chciało), mam zdecydowanie lepszą kondycję fizyczną, nie dokucza mi ból stóp (bolały mnie przez ostatnie 10 lat - okresowo tak, że kiedy pomyślałam, że mam wstać z fotela i iść - to mnie to przerażało), nawet kręgosłup już tak nie dokucza jak dawniej. Jedyny minus - to niestety zmarszczki, przydałby się botoks (żart).
Mario - pigwowca mam w ogrodzie. Dawniej z owoców robiłam soki i nalewki. W tym roku wykorzystałam dla siebie. Owoce wyczyszczone z gniazd nasiennych zostały starte (przepuściłam pigwę przez przystawkę do maszynki do mięsa - grube oczka) i włożyłam do słoików, mocno ubiłam, zakręciłam i zagotowałam słoiki. Po otwarciu trzymam w lodówce i dodaję do czego mi tam pasuje. Pigwa ma mnóstwo witaminy C. Kiedy mogłam, piłam sok (z cukrem) do herbaty.
3nereida - na razie świadomie jeszcze nie sięgam po czekoladę (w szafce jest), wiem, że można od czasu do czasu zjeść gorzką 70-80%, ale jeszcze nie.
Zielone koktajle są wspaniałe - te moje to wersja uboga. Jednak jeżeli nie cierpi się na cukrzycę, można je robić na bazie soku jabłkowego, jogurtu, różnego mleka (kokosowe, owsiane itp.), z bananem, który zupełnie zabija smak np. selera naciowego. Tu znajdziesz różne przepisy - niektóre kompozycje są bardzo smaczne. Potem już nie trzeba przepisów - człowiek sam komponuje różne napoje. Jest to niewątpliwie bomba minerałów i pierwiastków potrzebnych organizmowi.
Ewo - już bez zbytniego dyskomfortu nie jem ciast i słodkiego; teraz np. zauważam, że owoce są bardzo słodkie. Czasem mąż ma ochotę na coś słodkiego i biegnie do cukierni - zawsze pyta czy mi coś kupić. Po prostu nie jem i już.
Ogólnie drogie Panie - proponuję, by tego sposobu odżywiania nie nazywać dietą, a określić mianem zdrowego odżywiania. Generalnie to takie jedzenie i ćwiczenia fizyczne - to nic innego jak prowadzenie zdrowego trybu życia.
Droga Antonino podziwam Ciebie,chcialaby sama miec taka samodyscypline.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowało to co napisałaś. Warto się zastanowić,bo mój mąż zaczyna mieć kłopoty z cukrem, zatem czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam:)
Ciekawa strona .Dzięki .
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o botoksie i postanowilam dodac swoje 3 grosze .Otoz mam w pracy dwie stale botoksujace sie dziewczyny .Jak nie ostrzykna sie na czasowa zakladke to wygladaja dramatycznie . Botoks chyba oslabia skore i przyspiesza powstawanie zmarszczek .Te botoksujace sie samocniej pomarszczone niz te ktore nie uzywaja a sa niejednokrotnie sporo starsze . Moim zdaniem nie da sie robic a pozniej z tego wycofac . Trzeba brnac sukcesywnie coraz czesciej .
Zgadzam się z Tobą, to nie dieta tylko zmiana sposobu odżywiania na zdrowy :)
OdpowiedzUsuńJa od wiosny w ten sposób schudłam już 19 kg i czuję się jak młoda bogini ;)))
Pozdrawiam gorąco! :)
chyba rezygnując ze słodyczy kubki smakowe lepiej wychwytują słodki smak z owoców
OdpowiedzUsuńNo to świetnie i tak trzymaj!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńKot-sowa oczy ma obłędne.
pozdrawiam Maria