raz upał, to znów codzienne ulewne deszcze. Dzisiejszy ranek zapowiadał się optymistycznie, jednak, kiedy po południu w końcu znalazłam czas spacer z psami (ja także chciałam zażyć dawkę ruchu, gdyż postanowiłam zbić nieco wagę), rozpętała się burza. Ale skoro wystartowałam - desperacko przemierzyłam zaplanowaną trasę w ulewnym deszczu. Nie pomogły kalosze, ani kurtka, która z założenia jest nieprzemakalna - przemoczyło mnie na wskroś. Czekanie pod drzewami też nic nie dawało - kapało i tam, więc lepiej iść, niż stać. Swoją godzinę marszu zaliczyłam. Psom jakoś tak ulewny deszcz nie przeszkadzał i biegały normalnie, Ifka nawet urządzała kąpiele w stawie. Tyle, że zanim wpakowałam je do samochodu, musiałam powycierać ręcznikami.
A przyroda taka w tym deszczu:
Deszcz mi nie przeszkadza, zwłaszcza podczas spacerów z psem. Jako "sobek" cenię sobie pustki w parku miejskim podczas niepogody. Bluza przeciwdeszczowa i kaloszki mi wystarczą. Za to urzekają mnie tereny, po których spacerujesz z psami. Zapewnie nie ma tam ludzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak widać na załączonym przez Ciebie obrazku, deszcz także może być piękny :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Pierwsze zdjecie bardzo mi sie podoba!
OdpowiedzUsuńFajne te zdjęcia. Lubię takie...
OdpowiedzUsuń