Włóczka, to bawełna. Granatowy i biały z "Virginii", czerwony z "Sonaty" (obie włóczki już nie są produkowane). Każdy ozdobiony kokardką z wstążki. Zużycie niewielkie, jakaś granatowa resztka, może połowa motka "Sonaty".
Taki beret robi się od góry; wykończyłam każdy otokiem z półsłupków. Mnie najbardziej podoba się granatowy. I chociaż czapki zostały wykonane tak samo i w takim samym rozmiarze, różnią się nieznacznie wielkością.
Ależ ta Twoja wnusia ma dobrze!Robisz dla Niej takie śliczne rzeczy. Moi wnuczkowie zupełnie nie chcą chodzić w sweterkach, więc się nawet nie wysilam by coś im zrobić.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Berety sa bombowe,wszystkie trzy i wszystkie kolory mi sie podobaja.
OdpowiedzUsuńEwa
Śliczne! Mała na pewno wygląda w nich słodko :)
OdpowiedzUsuńŚwietne bereciki. Będzie Wandzia miała w co się przebierać.
OdpowiedzUsuńDzieci tak szybko rosną, ale dobrze, bo babcia znowu coś ładnego wydzierga.
A kokardki dodały finezji. Śliczne.
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Świetny pomysł z kokardkami. Ten niebieski sama chętnie bym założyła!
OdpowiedzUsuńśliczne bereciki!
OdpowiedzUsuńCZadowe są. Szkoda, że nie mam modelki blisko której mogłabym dziergać takie cuda.
OdpowiedzUsuńSama bym chetnie taki założyła, no może bez kokardek:))
OdpowiedzUsuńZnakomite i to subtelne wykończenie.
OdpowiedzUsuń...pozdrawiam...
a mnie najbardziej podoba sie każdy
OdpowiedzUsuńSama słodycz te czapeczki, aż mi się płakać chce, że taka duża jestem i na głowę mi żadna się nie zmieści ;-)
OdpowiedzUsuńSa sliczne te bereciki ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne bereciki :)
OdpowiedzUsuń