-Nie, nie - odrzekłam - standardowy będzie dobry." No więc mam - tyle, że z trudem przyszło mi się przyzwyczaić do tego standardu, po dużym monitorze dawnego komputera. Czcionkę powiększyłam do 125 procent i nieustannie walczyłam w nowym laptopie z ustawianiem ostrości i nasycenia ekranu kolorami. Jakiś taki ciągle rozmazany obraz przed sobą widziałam. Zdjęcia też blade były, nieostre. Myślę sobie, "oj bardzo kiepściuni jest mój aparat fotograficzny, a laptop miał mieć takie świetne parametry i co - nie mogę sensownie ustawić monitora". Żeby było ciekawiej w pracy na dużym monitorze np. zdjęcia umieszczone na blogu miały dobre nasycenie, a na moim laptopie ciągle wyglądały nie tak...
Dziś włożyłam na nos nowe okulary i te do bliży, i te do dali. I wiecie co, świat nagle odzyskał kolory, zobaczyłam wyraźnie rysy twarzy koleżanek z pracy (jejku, też mają zmarszczki!), niedomyte kafelki w kuchni, wyraźniejsze znaki drogowe... Te do tej pory zamglone i niewyraźne obrazy - zyskały nasycone barwy, ostre kontury. A i obraz na monitorze laptopa zrobił się normalny - nic już nie trzeba regulować... Faktem jest, że już od dawna, nawet przez okulary nie widzę za bardzo czcionki szóstki i niektóre ulotki towarzyszące lekarstwom czytam przez szkło powiększajace; jeżeli kupuję coś z ubrania, żeby zobaczyć teksturę materiału, skład i cenę - patrzę przez okulary do czytania.
Muszę przyznać, że mam za sobą różne wpadki związane z przynoszeniem do domu towarów zakupionych na tzw. oko, to znaczy wybieranych z półki na wyczucie, a nie oglądanych przez okulary. Na moim koncie zakupowym są produkty kupowane po okresie ważności (nie ze względu na oszczędność, a z powodu niedowidzenia daty przydatności do spożycia), które w domu, lądowały od razu w koszu na śmieci, nadpsute owoce, czy obowiązkowo kolekcja żeli pod prysznic przynoszonych zamiast szamponu do włosów. Dopiero w domu okazywało się, że przytragałam kolejny żel, a szamponu nadal nie ma...
W każdym razie świat dzisiaj zyskał nowe oblicze. Jutro zaczynam sprzątać, żeby chociaż częściowo domyć, to czego nie widziałam gołym okiem, ani okiem w poprzednich okularach.
* * *
Nasz mały piesek jest już po sterylizacji (wczoraj). Mała jest bardzo dzielna, wieczorem jeszcze smętnie popiskiwała przy próbach zmiany pozycji na legowisku. Dzisiaj już radośnie, na własnych łapkach witała mnie, kiedy przyjechałam z pracy.
Bandaż zdjęłam, ubrałam "gustowną" obciętą skarpetę mężowską, coby chronić podbrzusze i ranę. Apetyt powoli wraca. Musimy tylko pilnować, by Ifa zbyt mocno psinki nosem nie potrącała.
Wczoraj mąż położył legowisko z Tolą na wersalkę. Kiedy Ifunia wróciła ze spaceru zobaczyła puste miejsce po posłaniu Toli - zaczęło się rozpaczliwe poszukiwanie i wąchanie - co stało się z malym pieskiem? Czy był to objaw zaniepokojenia, symaptii? W każdym razie psica błyskawicznie zauważyła, że piesek zniknął ze swego miejsca. Ifunia nie darzy małej jakąś specjalną estymą, raczej toleruje, a w pewnych sytuacjach strofuje i przywołuje do porządku. Jednak zniknięciem małej była wyraźnie podekscytowana - uspokoiła się, kiedy w końcu ją zobaczyła.
oj oj... biedne maleństwo ...
OdpowiedzUsuńAle najgorsze za nią :)
Dzielna psinka, za kilka dni wróci do formy i odzyska apetyt, nawet się nie spostrzeżesz a już wszystko będzie w porządku.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą co kraj to obyczaj, żadne z moich zwierząt nie było bandażowane, czy to przy sterylce czy innej operacji. Jedynym zabezpieczeniem na zaszytą ranę byłą pasta podobna do srebrzanki i w razie konieczności kołnierz na szyję.
Biedna psinka. :( Kobiety zawsze muszą być poszkodowane. Mój kot już kilka godzin po kastracji poszedł na spacer ale u niego było inaczej. ;)Dużo zdrówka dla niej. :) Co do wzroku, mam silne szkła a do szydełkowania ściągam je. Jestem krótkowzroczna. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńbiedulka.. oby szybko doszła do siebie !
OdpowiedzUsuńProblemy ze wzrokiem znam ten problem bardzo dobrze,najgorsze to noszenie okularów i ciągła zmiana do jazdy samochodem no i do czytania.Okulary dwuogniskowe są bardzo drogie.Ifka napewno darzy małego uczuciem .
OdpowiedzUsuńMój wzrok, na szczęście, wciąż jest sokoli, choć bywają sytuacje, gdy pewnych rzeczy wolałabym jednak nie dostrzegać;) A Toli życzę szybkiego powrotu do formy!
OdpowiedzUsuńWiem, że to nieładni,e ale uśmiałam się z tych zmarszczek koleżanek i z kolekcji żeli pod prysznic. Ja jestem krótkowzroczna więc pewnie też mnie czekają tego typu problemy. Zawsze zaś z chęcią pomagam paniom w marketach czytać ulotki na produktach. Biedna suńcia. Pamiętam Kastusię po sterylizacji. Taka kupka nieszczęścia to była. Na szczęście wszystko minęło, już nawet zapomnieliśmy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż muszę odwiedzić okulistę, bo moje +3,5 już jakby zamglone:)))))
OdpowiedzUsuńZdrówka dla suni:) Pozdrawiam:)
Mój mąż też przejrzał na oczy zakładając pierwsze w życiu okulary :)
OdpowiedzUsuńJa mam koty i każda kastracja czy sterylizacja to dla mnie męka chyba większa niż dla zwierzątka :( Wiem, że to dla dobra obopólnego ale nie potrafię nawet spojrzeć w smutne oczka mojego Sierściucha. Szczególnie gdy dotyczy to kociczek (suczek) bo muszą dłużej nosić ubranko.
Na pewno wszystko będzie dobrze :)i oby szybko Psinka doszła do siebie.
Cieplutko pozdrawiam :)
mój psiak po sterylizacji dwa dni leżał grzecznie i nie jadł, potem już było lepiej, zaczął jesc i w ciągu tygodnia wrócił do formy :)
OdpowiedzUsuńWiem o czym Pani pisze - sama mam wadę wzroku, ale że nie lubię okularów, to zakładam tylko wtedy, gdy muszę (np. w pracy, do kina etc.), a po ulicach chodzę bez i ... nie poznaję ludzi ;-) A świat w okularach wygląda duuużo lepiej :-)
OdpowiedzUsuńGłaski dla obu suniek, maleństwo bardzo dzielne a Ifa, kto wie, może nawet sama nie zauważyła kiedy przywiązała się do Toli :-)
Pozdrawiam
Witaj Antonino, zaglądam na Twój blog nawet często, a dopiero teraz się ujawniam. Chcę powiedzieć że bardzo przyjemnie czyta się Twoje wpisy, robótkowe- to oczywiste, a i te poza robótkowe są też bardzo ciekawie pisane.A zdjęcia....cóż bardzo lubię Twoje strony i zwierzęta i przyrodę więc z wielką przyjemnością odwiedzam Cię Antonino.Pozdrowienia. Jadzia
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że psinka szybko dojdzie do siebie:))A te daty ważności ,te żele zamiast szamponów ,to wszystko brzmi bardzo znajomo:))Ja do tego zapominalska jestem i ciągle okazywało się,że okulary zostały w innej torbie,szczególnie uciążliwe na obczyznie gdy trzeba było sie doczytać co to w ogóle jest:))W końcu męska decyzja-będę nosić okulary na stałe i teraz wreszcie mam spokój:))
OdpowiedzUsuńAntonino, już dawno odkryłam, że sprzątać muszę najlepiej w okularach do bliży. Tylko wtedy nie przegapię jakiegoś zabrudzenia. Powinnam sobie wymienić szkła do dali na nowe, ale ponieważ na odległość wciąż dobrze widzę, jakoś się nie spieszę z tym. Chce się przymierzyć do szkieł progresywnych, choć mnie nieco powala z nóg ich cena, bo muszę mieć szkła fotochromowe. A małapsinka jest naprawdę przesłodka- wygląda tak rozczulająco. Myślę,że Ifa już ją polubiła, uznała "za swoją" i dlatego jej szukała. Pomerdaj, proszę, obie "panienki" ode mnie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ha ha ha, też mam psiaka i wiem, że one bacznie obserwują otoczenie i wszelkie zmiany wyłapują od razu. Moja, kiedy sprzątam i odstawiam jej legowisko w inny kąt, jest tak niespokojna i dosłownie waruje, by wskoczyć do łóżka, jak tylko to będzie możliwe :-) Zdrówka dla psiny i radochy z nowych oczu :-)
OdpowiedzUsuńMoja sunia 3 dni cierpiała, a 4 -go dnia biegała po domku i machała radośnie ogonkiem.
OdpowiedzUsuńAle mnie było bardzo źle jak ona cierpiała, bo bardzo ja kocham -
Przekonałaś mnie. Mam okulary 3 lata. I od wczoraj zaczelam je nosic.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem-noszę bryle od dziecka.I wystarczy,że je przeczyszczę kiedy są zamazane-i od razu wszystko widzę:)))Wtedy mówię teraz to cały świat widzę:)))Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńTo dobrze że sliczna psinka, szybko wraca do zdrowia,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;-)
Piękna psinka
OdpowiedzUsuń