już przestało tęsknić, zaakceptowało chyba swoją nową sytuację i nas. Szczególnie przepada za mężem. Zaczęło nieco więcej jeść, spodobała mu się jazda samochodem i pobyt w ogrodzie. Pięknie reaguje na swoje imię i przybiega na wołanie. Je już z miski, chociaż tęsknie patrzy na jedzących ludzi, którzy nie podtykają mu kąsków pod nos.Pracujemy nad załatwianiem się na zewnątrz i chodzeniem na smyczy. Jedno i drugie idzie kiepsko. Piesk wędruje po polu pół godziny i nie ma ochoty się załatwiać, a po powrocie oczywiście - tak.
Kupiłam szelki - najmniejsze jakie były i jeszcze je musiałam zmniejszać. Tola ubrana w uprząż zachowuje się jakby była w jarzmie. Na smyczy nie chce iść, siada i koniec. Musimy ją uczyć chodzenia na smyczy, bo podbiega do każdego przechodnia, może też nam nagle wybiec na ulicę.
W ogóle jest bardzo sympatycznym i wdzięcznym pieskiem, taka maskotka do przytulania.
Opracowała sobie też metodę koegzystencji z Ifką, która przestała ją atakować, jednak np. kiedy biegnie nie zwraca uwagi, że coś (czyli Tola) znajduje się na trasie i taranuje. Piesiątko korzysta też ze swych małych gabarytów i wita mnie przełażąc pod spodem bramy, kiedy Ifunia musi czekać na jej otwarcie. Dzisiaj na własną łapę ruszyło za mężem w las i absolutnie nie chciało wrócić. Dzielnie też towarzyszyło mnie i Ifce w czasie szybkiej wędrówki po lesie. Potem było bardzo zmęczone.
No już jest nasze, pilnujemy, bo boimy się, by nam nie zginęło - gdyż swą maleńką posturą wzrusza niejedno serce.
* * *
Ostatnie dni ciepła:
Dzisiejszy zbiór
Zakwitły "marcinki"
"Czerwone korale"
śliczna psinka, fajnie, że już przyzwyczaiła się do Was i ufa Wam :) śliczne zdjęcia , pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUrocza psinka:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i cierpliwości w dalszych naukach;)
Po prostu piesek potrzebuje trochę więcej czasu, aby wszystko ogarnąć:) chcoiaż pamiętam jak suczka mojej mamy kładła się na wznak na podłodze jak tylko smycz się jej założyło.....i niestety nigdy na smyczy nie chodziła bo pies "udawał że zdechł":) wyglądało to bardzo komicznie i też była taka mała i taka rudzieńka, była z nami prawie 19 lat pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńPiesunia słodka, z pewnością się wszystkiego nauczy. W końcu żaden psiak nie rodzi się z umiejętnością chodzenia na smyczy ani nie od razu pojmuje gdzie należy kupki robić.Z czasem pojmie również, że jest malutka i należy się tak ustawiać, by duża jej nie taranowała.Marcinki= jesień już tuz za progiem.Oby długa, ciepła i cicha.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ale wzruszająca historia :-)
OdpowiedzUsuńA co do adaptacji, to tak jak Pani pisze - trzeba trochę czasu i psinka wszystkiego się nauczy, z naszą Rysią też tak było :-) Pozdrowienia i głaski
Wcale się nie dziwię, że wzrusza... mordkę ma taką kochaną:) Ale ja mało miarodajna jestem w tej kwestii, bo mnie zawsze zwierzaki wprawiają w stan rozczulenia...
OdpowiedzUsuńCzasem oglądam taki program "Zaklinacz psów" - niesamowite, jak facet sobie radzi ze zwierzętami! Ale najważniejsze, czego się dowiedziałam to, że nigdy nie jest za późno, żeby psa czegoś nauczyć. Więc życzę powodzenia! (oraz cierpliwości i konsekwencji, bo też się przydają:))
słodziutka i zdjecia sliczne:)
OdpowiedzUsuńCudowna kruszynka. Takie pieski- znajdy, lub te ze schroniska, kochają jeszcze mocniej. Szacun za wielkie serce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrocza!!! Cierpliwości w nauce czystości,niektóre psiaki potrzebują więcej czasu,pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńcałkiem ładny zbiór grzybów jak na jeden dzień pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńPsiunia słodka i dobrze, że już jest zadomowiona. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńOj, nasza Nutka nie miała traumatycznych przejść a również ciężko ją przyzwyczaić do chodzenia na smyczy.Tylko ona jest zdecydowanie większa od tego słodkiego maleństwa.
OdpowiedzUsuńPatrząc na nią, nie dziwię się ,że tak bardzo zaskarbiła sobie Wasze serca:)))
Piękne te dary natury.
Pozdrawiam serdecznie