Medzilaborce – miasto powiatowe we wschodniej Słowacji, leżą na wysokości
i galeria sztuki nowoczesnej, w której prezentowane miały być m.in. prace Andy Warhola oraz jego braci Paula i Jamesa. Rodzina Warholów przed emigracją do USA mieszkała we wsi Miková (
Przed muzeum fontanna (nieczynna) - i rzeźba przedstawiająca Andy` ego Warhola (Pierwotnie Andy trzymał parasol, po którym zostało tylko wspomnienie na starych zdjęciach)
Czego się tknął zamieniał to w sztukę. Z jednakową łatwością wyszukiwał wspaniałe talenty, co je niszczył. Był dziwakiem w srebrnej peruce, gejem, ostatnim artystą o międzynarodowej sile oddziaływania.
Jego obrazy i filmy do dzisiaj wzbudzają kontrowersje. W niedawnym wywiadzie kolekcjoner sztuki Wojciech Fibak przyznał, że "Warhol jest przereklamowany". Warhol to jednak taki sam symbol jak przedmioty, które malował. Na jednym ze swoich ostatnich autoportretów wygląda jak zupa wylana ze słynnej puszki Campbella. Jego pociągła, surowa twarz oraz nastroszone włosy są tak rażąco czerwone, iż nie ma wątpliwości, że Warhol sam w sobie był dziełem sztuki. Portret został sprzedany za ponad 30 milionów dolarów. Jego obrazy należą do najdroższych na rynku – „Ośmiu Elvisów” znalazło nabywcę za 100 milionów dolarów. Oryginały może nie są na każdą kieszeń, ale każdy albo ma w domu repliki prac amerykańskiego wizjonera na ścianie, kołderce czy koszulce, albo doskonale je kojarzy. Warhol może tylko żałować, że z tego nie korzysta – jego życie było bezustannym biegiem ku bogactwu i sławie.
Źródło: Bartosz Sadulski: "Ostatni taki geniusz"
Artysta twierdził, że każdy będzie sławny przez 15 minut
Niestety nie dane nam było, by obejrzeć prace Andy` ego. A to dlatego, że najpierw przyjechaliśmy za wcześnie (okazało się, że galeria jest czynna w sobotę, nie jak podawano na stronach internetowych od godz. 10.00, a od 12.00). Pocałowawszy tzw. klamkę, zdecydowaliśmy, że jedziemy dalej, by powrócić tu przed zamknięciem tzn. przed godziną 17.00. Mój sceptycyzm (czy aby w ogóle uda nam się zobaczyć wystawę), okazał się w pełni uzasadniony. Miasteczko wyglądało niezwykle sennie, przechodniów prawie nie było, turystów także, po ulicach snuły się wyłącznie grupy Cyganów. Kiedy zjechaliśmy ponownie pod muzeum około 17.00 zastaliśmy przylepioną kartkę na drzwiach z informacją, że muzeum jest nieczynne z przyczyn technicznych do 11 października.
Budynek muzeum
Brat mój wymyślił tym razem wyprawę na Sninský kameň (szczyt górski w paśmie górskim Wyhorlat w Łańcuchu Wyhorlacko-Gutyńskim) - góra powstała z law wulkanicznych. Wikipedia podaje jego wysokość: 1006 m n.p.m., a drogowskazy 1005 m n.p.m.
Wyruszyliśmy żółtym szlakiem, który okazał się źle oznakowanym. Znaki gubiły się, nie wskazywały prawidłowo, gdzie należy skręcić. Trochę intuicyjnie parliśmy w górę. Po drodze spotkaliśmy salamandrę:
Po nocnym deszczu pogoda zaskakująco się poprawiła, wyszło słońce, widoczność była doskonała. Niżej zimno nie dokuczało, chociaż na trawie leżał jeszcze śnieg:
Po prawej stronie zdjęcia widać resztki mokrego śniegu
Na krzyżówce szlaków - rzeźba
W końcu dotarliśmy tu:
ostatni odcinek na szczyt platformy pokonując po bardzo stromych schodkach (po których schodziło się tyłem).
Szczyt jest zbudowany z andezytów. Stanowi go pozostałość potoku lawowego, który pierwotnie wylał się z dawnego wulkanu do starej doliny, a następnie został wypreparowany spośród mniej odpornych, pokrywających go skał, głównie tufów. Wierzchołek tworzą dwie płaskie powierzchnie skalne, wyniesione 15 - 20 m nad otaczający grunt i oddzielone siodełkiem: mniejszy i wyższy Malý Sninský kameň (1006 m n.p.m.) oraz większy i niższy Veľký Sninský kameň (998 m n.p.m.). Prowadzą na nie drabinki. Ze szczytu roztacza się rozległa panorama Wyhorlatu, Bieszczadów, Gór Tokajsko-Slańskich i Niziny Wschodniosłowackiej.
Taki widok roztacza się z góry:
W dole miasteczko Snina
Widok na Morskie Oko - jezioro, które prawdopodobnie jest kraterem wulkanu
Skały kojarzyły się z murami starego zamczyska, a z dołu wyglądały, jak jakieś wyciosane z kamienia "głowy".
Samotny ostaniec
Też kilka lat temu pojechaliśmy zwiedzić muzeum Warhola i nam też niestety to się nie udało. Bylo zamknięte na głucho, bez kartki, bez wyjaśnienia.
OdpowiedzUsuńPiękną wycieczkę miałaś i sporo się nadreptaliście.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
Tak z ręka na sercu- jakoś mnie Andy Warchol nigdy nie porywał swą twórczością.
No właśnie zastanawiałam się gdzie Andy ma parasol ostatnio jak tam byliśmy jeszcze go miał ;0)
OdpowiedzUsuńNam też nie udało się wejść do środka.
No i mam nieodparte wrażenie ,że w Medzilaborce mieszkają sami Cyganie ;0)
Jak czytam to nic się nie zmieniło,jakbym tam wczoraj była ;0)
Niezła wycieczka,wspaniałe widoki roztaczają się z tej góry :)
OdpowiedzUsuńNo, tam już nie dojechałam. jak widzę szkoda. Góra bardzo mi się podoba, cudne widoki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka, piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Słowacja (czy jak kto woli Górne Węgry :D) jest niesamowita! Zazdrościmy wycieczki (zwłaszcza pieszej).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne
Wspaniały trop dla nas, jeszcze tam nie byliśmy, chodzi mi o góry, nie chodziliśmy po Słowacji, a widzę , że warto, wszędzie jest pięknie. W sklepie, w Palocie usłyszeliśmy takie zdanie, że Cyganów zasiedlono tuż przy granicy, bo jak wejdzie sąsiedni agresor, to oni pójdą na pierwszy ogień. ale teoria, nie?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Andy się nie popisał, natura nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, wspaniała wycieczka! Dzięki za podzielenie się tym pięknem!
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka i piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń