Już w piątek przyjechali pierwsi uczestnicy. Powstało w dolinie małe miasteczko namiotowe:
Właściwa impreza przewidziana została na sobotę. Odbył się rajd trasą: Zagórz-Lesko-Polańczyk-Solina-Załuż-Sanok-Zagórz. Popołudnie i wieczór upłynęły na rozgrywaniu różnorodnych konkurencji sportowo-sprawnościowych, a wieczór przy muzyce Oczywiście byłam i obfotografowałam.
Samochodów było niewiele, jednak przyciągały wzrok urodą i pieczołowitym odtworzeniem wszystkich szczegółów. Zwracał uwagę oczywiście najstarszy model - Fiat
SIMCA, czyli Societe Industrielle de Mecanique et de Carrosserie Automobile, to fabryka samochodów założona we Francji w 1934 roku przez importera samochodów FIAT, T.H.Pigozziego. Pigozzi rozpoczął produkcję od licencyjnego Fiata 500 Toppolino sprzedawanego jako Simca 5. Po kilku latach asortyment rozszerzono o model 8, będący licencyjną kopią Fiata 1100 Balilla (typ 508 C ). Zarówno FIAT jak SIMCA produkowały ten drugi samochód do początku lat pięćdziesiątych.
Można było obejrzeć zabytkowe motocykle:
Filmik z postoju na Rynku sanockim:
A to już zdjęcia retrospektywne, wykonane równo rok temu 7 sierpnia. W roli głównej oczywiście Simka 8 pana Adama, którym to samochodem powiózł moją córkę do ślubu:
Ponoć ten samochód należał do gestapowców stacjonujących w Sanoku
w czasie II wojny światowej
Taka oto historia związana z tym autkiem nam się przytrafiła. Przed ślubem byliśmy ściśle godzinowo umówieni, że pan Adam najpierw pojedzie po pana młodego, którego przywiezie do nas. Nagle telefon (widać komórki się przydają). Dzwoni przyszły zięć, że już grubo po czasie, a samochodu nie ma... Z kolei ja dzwonię do pana Adama - nie odbiera. Znów. Dalej milczenie... Panika w głowie - co się stało? W końcu pan Stawarczyk odebrał komórkę i powiedział, że po prostu auto nie chciało mu odpalić - stąd to opóźnienie. Następnie wszystko potoczyło się już zgodnie z planem. Szczęśliwie korowód samochodów dotarł do kościoła, gdzie usłyszałam, że w autku wysiadł akumulator. "Ale już zadzwoniłem do syna i wiezie mi następny" - oświadczył pan Adam. Gdzieś tak w połowie mszy usłyszeliśmy pyrrr, pyrrr, pyrrrrrrrr... Odetchnęłam - samochodzik odpalił... Ot uroki podróżowania zabytkowymi autkami.
W tle kościół z Bączala Dolnego
Oto pan Adam Stawarczyk - pomysłodawca organizowania zjazdów starych pojazdów, pasjonat motoryzacji, który własnymi rękami doprowadził samochód po gestapowcach do tak znakomitego stanu wykonując szczegółową jego renowację - w stroju kierowcy z epoki:
fajne zdjęcia a przygoda ślubna... nie ma jak trochę stresu :D
OdpowiedzUsuńTo musi być fajne... takie fury i tacy! kierowcy ;)
OdpowiedzUsuńTen drewniany kościółek mnie zachwycił.Ciekawa impreza a tym fajnym autkiem do ślubu jechać to musiała być frajda :)
OdpowiedzUsuńalecudowne sa te stare samochody super,u nas co jakis czas jedzie jakis po ulicy. niedaleko gdzie mieszkam tez sa zjady 2 razy do roku starych automobili.
OdpowiedzUsuńAntonino, świetnie, że nie możesz usiedzieć w domu, bo dzięki temu i my COŚ mamy z Twoich wycieczek.
OdpowiedzUsuńO, jakie przystojne spodnie ma ten pan kierowca - Kuba w takich jeździ konno :D. Sama bym chętnie w takich chodziła, ale dla kobiet jeszcze nie znalazłam w tym kroju...
OdpowiedzUsuńTen kościół drewniany robi wrażenie. A Fiat zupełnie nie do poznania. I jak zobaczyłam te namioty, to mi się zatęskniło...
Ja nie na temat - dzisiaj odebrałam
OdpowiedzUsuńzimowity- bardzo , bardzo serdecznie dziękuję - Anonim
Zawsze podróżuję po pokazywanych szlakach i uczestniczę w przygodach.
Pan Kierowca ma spodnie pumpki chyba, włożone do cholewek oficerek, bardzo stylowe, i do tego czapka pilotka, proponowałabym jeszcze biały, jedwabny szalik z frędzlami i okularki, takie skośne. Spotkaliśmy podobnego gościa w Czechach, samochodzik malutki, jak cygaro albo łódź podwodna, odkryty, powiewająca pilotka i głośny ryk silnika, nawet nie potrafiliśmy z mężem określić, co to za marka, pasowałby tutaj, że hej! serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajna impreza. Dzięki Tobie i my możemy trochę w niej uczestniczyć.
OdpowiedzUsuń