się za malowanie. Odświeżyłam łazienkę, pomalowałam kaloryfer i drzwi. Zostało mi jeszcze uzupełnienie wykruszonych fug. Jutro planuję malowanie przedpokoju. W związku z pracami remontowymi mam mało czasu i jestem zmęczona, bo włażenie i złażenie z drabinki kilkadziesiąt razy, po prostu wyczerpuje. Czekałam z tym malowaniem i czekałam, aż w końcu zamiast cieplej zrobiło się zimno.
Jestem też nieco zła, bo w tym roku ptaki zżarły aronię, która nawet nie zdążyła dojrzeć. Jeszcze wczoraj było tej aronii dość dużo - dzisiaj krzaki zostały ogołocone - dosłownie. Również orzechy laskowe w ciągu kilku dni zniknęły z leszczyny. Parę dni temu głośno obwieściłam: "dużo jest orzechów w tym roku" - wczoraj zerwałam kilkanaście. Jakoś nie mam szczęścia do orzechów. Najpierw czekaliśmy, żeby leszczyna urosła, potem na pierwsze owoce, a teraz już kolejny rok wiewiórki okazują się szybsze. Ot sąsiedztwo lasu...
Zdjęcie na dzisiaj:
Nasze orzechy zjadły sójki, fasolkę sarny a do ziemniaków dobrały się dziki. Tak, zgadzam się, mieszkanie pod lasem ma swoją cenę :)
OdpowiedzUsuńŁączę się w remontowym bólu!
Zmęczona, ale zadowolona. Ja walczyłam dzisiaj w ogródku. Ścięłam miętę do suszenia i nastawiłam miętową nalewkę. Też jestem zadowolona z dzisiejszego dnia :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz wiem dlaczego mi aronia zniknęła ... te kilka kisteczek, które zostało jutro zrywam!
OdpowiedzUsuńA remontów nieee cieeerpię (mam powody) ... remont kuchni mi się ślimaczy a gdzie reszta?! Za zimno, za powoli wszystko schnie .....
Powodzenia w malowaniu ... no i ocieplenia!!!
malowanie malowaniem, ale jak efekt cieszy !!!!
OdpowiedzUsuńu mnie wiewiór nie ma , są sarny i hordy ślimaków (sałaty nie uprawiam... )
świetne zdjęcie na początku bloga, takie ciepłe
mnie udało się złapać tyle, aby nastawić naleweczkę aroniową , resztę zeżarły,a co do malowania, właśnie skończyłyśmy malowanie u teściowej(masakra, "biały nie biały")...pozdrawiam i powodzenia
OdpowiedzUsuńFajnie tak sobie robić wszystko własnymi rękami !!!Taka satysfakcja potem :)Śliczna foteczka!!!
OdpowiedzUsuńWiewiórki to straszne szkodniki - my też mamy z nimi kłopoty. Dodatkowo mi podpadły kiedy przeorały mi grządki kiedy dopiero co wysiałam marchewkę i buraki. Grrr...
OdpowiedzUsuńMotylek
Kompozycja w czerwieniach urocza po prostu.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcie, śliczne są te kapciuszki. Oj remonty jak tego nie lubię, ale jak już jest po to jest miło. Mnie świnki morskie obżerają moje plony jak biegają po balkonie. Zastawiam co się da. Doniczki daje wyżej, a i tak się zawsze do czegoś dorwą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń