z komputerem spowodowały, że przez dobrych kilka dni nie dało się z niego korzystać. Nie było więc możliwości, by napisać posta czy cokolwiek umieścić w sieci. Klawiatura wariowała i sama pisała mi różne znaki. Przeinstalowałam sterowniki i nic. W końcu córka rzekła, żeby klawiaturę wyczyścić mechanicznie i jak się okazało była to złota rada. Pędzelek powymiatał kurze, paprochy i psią sierść i wróciło do normalności. Wczorajszego posta zamieściłam, dzięki temu, że miałam go w archiwum i mogłam skorzystać z wcześniej opracowanych materiałów.
A tu w kolejce czeka relacja z wyprawy w góry, czterodniowej z córką i wnuczkami. No i inne zaległe wpisy. Teraz już myślę, że będę mogła systematycznie opracowywać posty.
To się cieszę, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki Antonino za cenną informację. Zaraz się biorę za czyszczenie swojej klawiatury. Gołym okiem widać, że zakurzona. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuń