Strony

sobota, 25 grudnia 2021

Święta




                              Spokojnych, rodzinnych 

             Świąt Bożego Narodzenia 

                         oraz zdrowia 

            życzę Wszystkim Czytelnikom 

             i odwiedzającym mego bloga

sobota, 3 kwietnia 2021

Święta

 

 
Życzę Wszystkim 
spokojnych, zdrowych i radosnych 
Świąt Wielkanocnych

niedziela, 21 marca 2021

Na Luboń Wielki

Na Luboń Wielki (1022  m n.p.m.), zwany przez miejscowych "Biernatką", wybrałyśmy się z córką i wnuczką. Należało przywitać pierwszy dzień wiosny.😁
Wyruszyłyśmy szlakiem żółtym z Rabki  Zaryte. Jak się okazało był jednym z trudniejszych, ale co tam...
Dziwiłyśmy się  tylko, że tak mało ludzi idzie na tę niewielka przecież górę. Minęło nas jakieś młode  towarzystwo i jeden pan. Szlak jest jednak atrakcyjny, chociaż w zimie inaczej postrzega się jego uroki. 
 

 

Już na początku okazało się, że nasze pierwsze wiosenne wejście będzie zupełnie zimowe. W nocy było blisko -8 st. C, rano jeszcze trzymał mróz.

 
No i kiedy odeszłyśmy nieco z Zaryte, stało się widoczne, że w miarę drogi - śniegu przybywa.


 Najbardziej atrakcyjną częścią podejścia było przedarcie się przez tzw. gołoborze, które w porach bezśnieżnych musi wyglądać bardzo interesująco. Teraz jednak przysypane śniegiem i wyślizgane kamienie, zupełnie nie prezentowały się się przyjaźnie.



 
Gołoborze zwane „Dziurawe Turnie” znajduje się na terenie rezerwatu przyrody nieożywionej „Luboń Wielki”. A przejście prowadzi przez  rumowisko skał  i powalonych starych drzew. Ponoć jest tam 13 jaskiń. 

 
Na szczycie przywitało nas okazałe schronisko PTTK (teraz nie wpuszczające ludzi do środka). Jego budowę rozpoczęto w 1929 r., a ukończono w 1931 r.


Pod koniec okupacji pojawiła się realna groźba spalenia budynku przez Niemców, którzy niszczyli obiekty turystyczne, jako potencjale bazy partyzantów. Na szczęście nie doszło do tego, zapobiegła mu ówczesna gospodyni schroniska Karolina Kaleciakowa. Wg opowieści, kiedy na początku 1945 r. na Luboniu pojawił się oddział hitlerowców, Karolina Kaleciakowa stanęła przed komendantem jednostki likwidacyjnej z niemowlęciem i flaszką wódki. Niemcy odstąpili od realizacji planu. Próbowali jeszcze później zniszczyć schronisko pociskami, ale bezskutecznie. (źródło: https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/lubon-wielki-polane-surowki/).

Na szczycie schroniska widnieje wieża przekaźnikowa
wybudowana w 1961 r., w celu poprowadzenia transmisji mistrzostw świata FIS w Zakopanem w 1962 r. Obecnie jest przekaźnikiem dla telewizji oraz telefonii komórkowej.

Niestety na szczycie okazało się, że aura jest zupełnie nieprzyjazna. Sypał drobny śnieg, niesamowicie wiał mroźny wiatr, mróz mroził palce w rękawiczkach. Wydawało mi się, że za chwilę zupełnie odmrozi mi twarz. Okazało się jednak, że jest tam sporo ludzi, którzy weszli łatwymi szlakami: głównie niebieskim, albo zielonym. Tradycji nie stało się zadość, zrezygnowałyśmy z jedzenia kanapek - było tak zimno, że kawa która polała się po termosie - zamarzła na nim. A więc zrobiłyśmy błyskawiczne zdjęcia i hajda w dół niebieskim szlakiem.

 
Im niżej, to cieplej i mniej śniegu. Jednak popadywał drobny śnieżek, a przez chmury próbowało się przedrzeć słońce. Aczkolwiek zupełnie mu się to nie udało.



piątek, 15 stycznia 2021

Swetry moherowe - nr 4

Kontynuuję temat swetrów moherowych. Czas pokazać następny wykonany z moheru z odzysku. Sprułam starą moherową kamizelkę i jak się okazało można było zrobić kolejny sweter. Ten także powędruje do koleżanki, której takie futrzaste, grube, nic, a nic nie gryzą.

Druty 7 mm; moher z odzysku + niteczka cieniutkiego akrylu;
waga 460 g



 
 

 
 

Prezentuję swetrzysko na sobie, wyszło grube i obszerne - przyda się na nadchodzące wielkie mrozy.

Kolor głęboki granatowy. Nie wystarczyło już na podwójny golf - oczywiście włóczkę wyrobiłam do końca - zostało jakieś 40 cm
.