Strony

niedziela, 22 stycznia 2017

Miniony tydzień

był dla mnie trochę zwariowany. Gościliśmy wnuczkę, która przyjechała z pieskiem Hirkiem. Miałam trochę urwania głowy, bo w dzień byłam sama z całym towarzystwem (mąż miał inne pilne zajęcia). Zajmowałam się Wandzią, chodziłyśmy na spacery i sanki (śniegu u nas dostatek).

 Nasze psy:
Ifa

 Hirek
 
Tola
 
Po raz pierwszy w życiu zjeżdżałam na sankach mając w jednej ręce smycz z psem. No bo Hirek po utracie swej pani (mojej córki), która została w Krakowie, wybrał sobie mnie i nie chciał zostawać w domu z naszymi psami, więc go brałam. Pochód wyglądał tak: najpierw szedł Hirek na smyczy, potem ja, potem za mną jechały sanki z wnuczką. Piesek zostawiony w domu skakał po drzwiach i piszczał za mną (on raczej niewiele daje głosu). W domu spał w swym legowisku umieszczonym przy moim łóżku - wolałam go mieć na oku (ciągle nie ufam Ifie). Mam jednak wrażenie, że Ifa  już pieska zaakceptowała, jedynie trzeba uważać, żeby jej nie zaczepiał, a zaczepliwy jest strasznie. Wiem, wiem zaczepia, żeby się bawić, ale cóż trafił na dwie stare panny, które już bawić się nie chcą. Ifa odgryza się kłapiąc paszczą, Tolka z kolei jeży się i warczy wściekle. Oczywiście Tola nie jest żadnym zagrożeniem, jednak Ifa może go uszkodzić (już dwa razy go dziabła podczas poprzednich wizyt). Ifa miała postawę - "chcę mieć święty spokój i mnie nie zaczepiaj".Tym razem cały tydzień udało się spędzić bezkrwawo. Zgodnie całą trójką czekali na miski: Ifa dostawała w kuchni, Hirek w łazience, Tola w małym pokoju. Po zjedzeniu sprawdzali na przemian miski innych, czy przypadkiem nie uchowało się ziarenko ryżu... Kiedy szłam z nimi na spacer - wzbudzałam raczej sensację: trzy psy o różnych gabarytach i wyglądzie - to raczej rzadkość. Jedni ludzie reagowali z sympatią, inni wielkim zdziwieniem, jeszcze niektórzy ze strachem przy mijaniu, chociaż skracałam smycze i pilnowałam psy.

W ciągu tego tygodnia udało mi się zrobić dla wnuczki nowy pulowerek (ze starych wyrosła, a ja zaniedbałam się i nie zrobiłam wcześniej nowego).

Włóczka: Red Heart Soft Baby Steps; 100 % akryl; 164 m/100g;
zużycie ok. 150 g; druty 5 mm
 
A tak wygląda na Wandzi:
 


 
 

9 komentarzy:

  1. Oj babcia ,trzy psy to spore wyzwanie ale poradziłaś sobie,pulowerek śliczny ,Wandzia bardzo urosła,

    OdpowiedzUsuń
  2. Wandzie rzeczywiście rośnie jak na drożdżach. Prawdziwa z niej już panna.
    Moje psiska też niekoniecznie kochają obce psiaki (konkurencję?).
    Szczególnie Merlin, nie znosi zaczepiania przez szczeniaki i musimy go mocno pilnować.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wandzia jest z pewnością bardzo zadowolona z nowego pięknego pulowerka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyprowadzić trzy psy razem, to jest wyzwanie! Ja bym się obawiała, miałam problemy z jednym...
    Pulowerek dla Wandzi jest słodki dokładnie tak, jak Ona sama:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, użyłaś, użyłaś!Wandzia już duża dziewczyneczka i ładnie w tym bezrękawniku wygląda.
    Na naszym osiedlu mieszkały dwie panie, które nazywałyśmy "panie wielopsowe". Jedna miała pięć chartów afgańskich, a druga ponad dziesięć różnych znajd, przeważnie niewielkich gabarytowo. Pani z chartami w jednej ręce dzierżyła trzy smycze z psami, w drugiej jedną, jeden pis biegał luzem.
    Pani od znajd była postrachem całego osiedla-jej znajdy biegały wokół niej luzem, często rzucając się na inne, prowadzone na smyczach psy. W końcu panią od znajd wyeksmitowano z zajmowanego mieszkania do wolno stojącego domku, z ogródkiem, bo mieszkańcy jej bloku mieli dość ciągłego jazgotu i często zabrudzonej klatki schodowej.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O super atrakcje z pieskami, hehe. Bardzo Wandzi ładnie w kamizelce. Na pewno dała moc buziaków za taki prezent :-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wandzia rośnie jak na drożdżach!!! Ślicznie wygląda w nowym pulowerku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiałam się z tego pochodu 😊pulower B ładny.

    OdpowiedzUsuń