Zimno. Wypadało coś nowego zrobić na drutach. Powstały dwie czapki z bardzo kolorowych włóczek:
Ta przeznaczona została dla córki:
Sobie zrobiłam z takiej melanżowej kolorowej wełenki:
Zostało mi jeszcze jakieś 120g - nie wiem czy zrobię jakiś komin (za mało), czy szaliczek - dodam jakąś drugą nitkę.
Rano pojechaliśmy do Zagórza, do chałupy. Zdjęcia czapek dość ciemne, bo słońce jeszcze nie wyszło i cała posesja była mocno zacieniona. Śniegu dużo, biało, zimno.
Wróciliśmy szybko po spacerze z psami i ruszyłam do robienia uszek z grzybami oraz pierogów z kapustą i ziemniaczanych. Uszek wyszło jakieś 150, pierogów nie mniej. Teraz systematycznie je zamrażam układając luzem na tackach. Czekam aż zamarzną, a potem wkładam do woreczków. Będzie zapas na kolację wigilijną i święta.
Jak zwykle cudowne,ale u was śniegu,tego mi na święta brakuje,
OdpowiedzUsuńSuper czapki.
OdpowiedzUsuńJa teraz też czapki robię, choć u nas śniegu nie ma.
Pierogi i uszka będę jutro robić.
Czapki śliczne.Śniegu zazdroszczę bo u mnie pogoda okropna,deszcz pada ,wiatr wieje i błoto dookoła.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzapki fajne, a to ziemniaczane, to pierogi?
OdpowiedzUsuńZiemniaki + ser - ruskie znaczy się pierogi. Zastosowałam skrót myślowy.
OdpowiedzUsuńŚwietne czapki
OdpowiedzUsuńPiekne czapy. A ja tesknie za sniegiem.
OdpowiedzUsuńU mnie bigos wczoraj pachniał rewelacyjnie i w związku z tym został zjedzony :-) Bigos smakuje najlepiej w okresie świątecznym i w grudniu :-)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te kolorowe czapki.
OdpowiedzUsuńA ja niczego nie szykuję, zrobię tylko dwa bezglutenowe wypieki - makowiec bez grama mąki i sernik wiedeński. Jeśli dostąpię przypływu pracowitości to makowiec dostanie polewę czekoladową, a sernik galaretkę.
I może zrobię bliny z mąki gryczanej, właśnie z "ruskim nadzieniem".
Poza tym odkryłam placuszki z mąki arachidowej- pycha. Zamiast cukru daję 3 krople stewii.
Miłego;)
Bardzo mi się podobają te czapeczki:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnych czapek nigdy za wiele :) Co roku mówię, że nie mam czapki, więc dziergam kolejną. Efekt - szuflada się nie domyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Czapy są fajne.
OdpowiedzUsuńNie lubię robić pierogów :( Wyręcz mnie Pani Marysia :)
Bardzo fajne czapy:-)
OdpowiedzUsuńO lepieniu uszek już nie raz myślałam, żeby je zrobić tak z wyprzedzeniem... Ale w końcu zawsze robimy jak zwykle, w Wigilię.
Czapki są super. Też chciałabym taką zrobić,ale jestem nowicjuszką w robótkach na drutach i musiałabym mieć instrukcję. Włóczkę już mam i to odblaskową. Wnuki byłyby szczęśliwe, gdyby mogły paradować w "świecących czapkach", ale babcia póki co, nie wie jak się zabrać za robotę. Pozdrawiam. Teresa
OdpowiedzUsuń