Wojna dała nam się zauważyć w taki oto sposób: na wjeździe i wyjeździe z większych miasteczek zostały ustawione posterunki policyjne. Z reguły była to niewielka rampa ze znakiem stopu, samochód policyjny i dwóch, trzech funkcjonariuszy.
Fotka zrobiona z samochodu
A to chyba raczej posterunek policji drogowej
Przy pierwszym takim posterunku zatrzymaliśmy się i dopiero zachęceni gestem policjanta, ruszyliśmy dalej. Później już normalnie przejeżdżaliśmy. Starałam się zrobić zdjęcie - jednak nie było to łatwe (auto w ruchu), a i obawiałam się, żeby stróże porządku tego nie zauważyli.
Nasze kolejne "spotkania z wojną" miały miejsce we Lwowie. Tam dało się zauważyć grupy żołnierzy przybyłych z frontu:
Młodzi, spaleni słońcem, w mundurach moro zwracali powszechną uwagę tłumu. Przechodnie zagadywali, ściskali dłonie, niektórzy wołali za młodymi żołnierzami: "bohaterowie!"
Również na rynku lwowskim natknęliśmy się na specyficzną wystawę: dwa samochody zniszczone na wojnie: straszyły śladami po kulach i oknami pozbawionymi szyb. I znów te auta i kilku żołnierzy otaczał tłumek gapiów - rozmawiano, robiono zdjęcia.
W wielu miasteczkach można zobaczyć też ślady wydarzeń na Majdanie. Z reguły w centrum miasteczka na rynku stawia się tablice ze zdjęciami ofiar, które tam zginęły - są to tzw. Bohaterowie Niebiańskiej Sotni.
Na koniec fotka nietypowa: oto "zadnyj" papier z wizerunkiem Putnia - można taki kupić na targu folklorystycznym w centrum Lwowa:
No więc, gdzie Ukraincy mają Putina?
Wybieramy się właśnie na Ukrainę-przez Lwów do Odessy.Przed aneksją Krymu jeździliśmy autem właśnie tam.Teraz wybieramy się pociągiem do pięknej Odessy.Uwielbiamy te ukraińskie klimaty.W drodze powrotnej zatrzymamy się znowu na parę dni w Kijowie.Zgadzam się ,że kiedyś Lwów tętnił polskim językiem i szkoda ,że coraz mniej naszych turystów bo to piękne miasto.Jestem z Rzeszowa i na Ukrainę mam "rzut beretem" a do Odessy bliżej niż do Świnoujścia :) Pozdrawiam figosia
OdpowiedzUsuńodważni jesteście,papier toaletowy rewelacyjny, życzę tym ludziom pokoju i spokoju,
OdpowiedzUsuńFigosiu - jestem ciekawa Waszych wrażeń i trochę zazdroszczę przedsięwzięcia podróżnego (jedziecie prywatnie czy z biurem?). Zawsze marzyłam o wyjeździe na Krym i do Odessy - może kiedyś się uda.
OdpowiedzUsuńMój brat planuje jeszcze w sierpniu trzydniową wyprawę do Kijowa - mam nadzieję, że dojdzie do skutku.
Z wielkim sentymentem wspominam wyprawę do Lwowa. Byłam tam kilka lat temu i nie wiem dlaczego, od razu pokochałam to miasto. Mój dziadek pochodził z Kresów, może dlatego. Chciałabym jeszcze kiedyś tam wrócić. A papier bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDziekuję za oddech Wschodu. Ukraina sąsiedzko z nami i taka ciekawa. Odessa to takie inne miasto, gdzie od wieków mieszały się kultury. Ludzie bardzo przyjaźni, sami z siebie pytali, czy czegoś nie trzeba, czy wiemy jak dojść. Tylko kierowcy strach wzbudzali, jeździli jak chcieli i gdzie chcieli po torowiskach także.Busiki zatrzymuja się na machnięcie ręki, nie ma znaczenia czy to przystanek. Pieniądze na bilety podawane z ręki do ręki, przez kilkanascie osób.Tego im zazdrościłam i przeczy to obiegowej opinii o ludziach wschodu. Oj, warto.. o targowisku nie wspomnę, tak piękny folklor, że trudno nie kupić... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW dooooopie :D
OdpowiedzUsuńJaki dobry pomysł z tym papierem kolorowym ;-)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej na co dzień mogą sobie poużywać na Putinie ;-)
Ciekawa wycieczka :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że życie na Ukrainie wraca do normalności. Tablice pamiątkowe - choć lepiej żeby nie musiały powstawać w ogóle - to dobra sprawa. Ludzie potrzebują takich bodźców.
Papier wymiata ;)
Zawsze organizujemy sobie sami wyjazdy :) Język rosyjski to podstawa bo w innych ciężko się dogadać.Po angielsku to młodzież stara się rozmawiać ,ale różnie z tym bywa.Po powrocie zdam relację :)
OdpowiedzUsuńZnajomy przewodnik, który często bywał na Ukrainie opowiadał niedawno, że teraz na granicy sporo zmian. Nie ma mowy o bakszyszu dla celników, gdyby podróżny doniósł o tym procederze (podobno są informacje gdzie należy to zgłaszać), celnik ląduje w Doniecku.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń