W oddali miasto
Zabrałam psy do lasu w celu wygonienia. Pokonałyśmy we trzy kilka razy pionowe wzniesienie (w celach kondycyjnych). Maszerowałyśmy trochę ścieżkami, trochę na dziko. Rezultat osiągnięty - psie panny z apetytem wciągnęły jedzonko, a teraz leżą do góry łapami.
Pogoda nadal nierewelacyjna: w południe pocieplało, potem jednak się zachmurzyło i ponownie zrobiło dość zimno. Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą rękawiczek.
Na koniec kępka piórek - widać, że jakaś ptaszyna padła łupem drapieżnika:
który nieopodal zgubił takie pióro:
Mamy za sobą 1,5 godziny bardzo intensywnego ruchu.
U nas przeciepluchno - 20+!
OdpowiedzUsuńZa to moja psia panna... no cóż, chyba słabnie.
Póki co nie cierpi.
Obserwuję, miziam, czochram.
Będzie, coma być...
Ne boisz sie puszczać psów w lesie? Ja się boję, bo nie wolno i myśliwi strzelają...
OdpowiedzUsuńW moim bukowym lesie też jeszcze wiosny mało.Psiny się wybiegały i to jest najważniejsze.Słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńU nas zdecydowanie cieplej,a dzisiaj ma byc goraco.
OdpowiedzUsuńTesknie nadal za zwierzakiema,ale proba z kotem nie powiodla sie i musialam kotke oddac.
Twoje futrzaki Antonino sa przeszczesliwe.
Pozdrawiam wiosennie
Ewa
Wspaniałe zdjęcia - cudowna wyprawa :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Antonino, wczoraj z mężem spaliliśmy sobie ramiona pracując na działce. Dziś trochę lepiej, choć nocki i tu są zimne. Piórka przecudne.
OdpowiedzUsuńLas urokliwy. Zdjecia bardzo ładne i pieski na pewno zadowolone były z takiego długiego spaceru. Z pogodą chyba wszędzie tak teraz w kratkę.
OdpowiedzUsuńMoże i teraz jeszcze trudno się dopatrzeć wiosny w tym bukowym lesie.Ale ja mam przed oczami jesień takiego bukowego lasu.I tych wszystkich możliwych barw w liściach tych drzew wtedy:)
OdpowiedzUsuńTego nie mogę zapomnieć.
Pozdrawiam serdecznie.