nie, nikomu nie czapkuję (zgodnie ze słownikowym znaczeniem tego słowa) - nadałam mu na swój użytek nowe znaczenie: namiętnie robię czapki. Dzisiaj dwie kolejne (ten sam wzór) - przeznaczone zostały dla męża.
Ma chłopina jakieś cieniutkie czapki w paseczki; z grubszych jedną zgubił, a drugą - identyczną jak ta grafitowa prezentowana dzisiaj - sama "załatwiłam". Wyprałam wełnianą czapkę w pralce i się sfilcowała. Nie chciało mi się prać jednej czapki w misce. Ręka mi zadrżała, kiedy wkładałam ją do pralki i zgodnie z przewidywaniami - wyjęłam "kocyk" nienadający się już do włożenia. Miałam ją wyrzucić, jednak zdecydowałam się na prucie. Sprułam, odświeżyłam włóczkę i wydziergałam drugi raz taką samą czapkę, jak wcześniej.
Z rozpędu zrobiłam też mężowi czerwono-czarno czapkę z pomponem do kurtki w tych samych kolorach.
Grafitowa pompona nie ma, gdyż włóczki nie wystarczyło, a futerkowy nie pasuje do czapki dla mężczyzny.
No to będzie mężuś wystrojony.
OdpowiedzUsuńSuper czapy
Czapek nigdy za mało,a te są bardzo fajne, szczęściarz z Twojego męża.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
I to jest niech "Chłopina" nie marznie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czapek nigdy dość, są super:)
OdpowiedzUsuńWczoraj dowiedziałam się, że moja jedna blaszka została wyceniona na 1,00 PLN
Myślę, że to trochę po starej znajomości. Mam jednak dla Ciebie adres: http://www.dagro.pl/
Zajrzyj tam, pozdrawiam:)
Fajnych czapek nigdy dość :) Ja właśnie dzisiaj skończyłam czapkę pasującą mi do nowej kurtki a tu pogoda zrobiła mi psikusa, bo +7 stopni to troszkę za ciepło na czapkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Obie podobają mi się bardzo i chciałabym mieć taką:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObie czapki są świetne, ale ta czerwona jakoś bardziej przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mąż zadowolony :)
Pozdrawiam-Maria
Czapki sa bardzo ladne,ale pewnie poczekaja na nastepna zime.Ja co prawda tez czapkuje,ale azurowe i dla siebie,poniewaz JA chodze jeszcze w czapkach mimo,ze caly Krakow juz z gola glowa
OdpowiedzUsuńDzisiaj na termometrze bylo 10 stopni i sloneczko,a przeciez to polowa lutego.Co sie z ta pogoda porobilo ???
Pozdrawiam wiosennie
Ewa
Fajne czapki, zwłaszcza ta czerwona mi przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie chciało się ręcznie prać to się dziergalo od nowa. Skorzystał małżonek bo teraz ma dwie nowe i śliczne czapki. Szkoda że obdarowany tymi łyżeczkami nie zaprezentował się bo pewnie uroczo wygląda szczególnie w tej czerwonej. Pozdrawiam serdecznie Panią i Pana małżonka.
OdpowiedzUsuńKryska - bardzo dziękuję za informację. Zastanowię się.
OdpowiedzUsuńCzapki bardzo fajne, też lubię je robić, są miłym i szybkim odstresowaczem, nawet , gdy trzeba spruć, bo coś nie tak wychodzi, to jest niewielka szkoda.
OdpowiedzUsuńO super. Lubię małe formy - są praktyczne i szybko satysfakcjonują ;) Podziwiam, ze udało ci się odzyskać sfilcowaną włóczkę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.wloczkiwarmii.pl
Super. Ja skurczyłam mężowi sweter (sklepowy) i zastanawiam się czy może go nie spruć... Wrzuciłam do pralki na program do wełny i masz.. Wygląda jak na dziesięciolatka. Nie mam pojęcia co z nim zrobić.
OdpowiedzUsuńWitam, witam. W poniedziałkowy poranek, na przywitanie widzę piękne czapki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne czapki. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńszara bez pompona wygląda jakby jej nic nie brakowało, brawo za to że zechciałaś ją uratować
OdpowiedzUsuńpiękne są, cudownie będzie wyglądać w czpusiach dzierganych.
OdpowiedzUsuńŚwietne czapki :-) A najważniejsze, że mąż zadowolony :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.