"Myboshi" wymyśliło dwóch młodych Niemców - instruktorów narciarstwa. Kiedy przebywali na obozie w Japonii zaczęli robić kolorowe szydełkowe czapki. Mieli świadomość, że czapka, która spodoba się młodym, powinna być ładna i wygodna. Panowie Thomas Jaenisch i Felix Rohland z Górnej Frankonii:
Zdjęcie ze strony:http://www.myboshi.net/Story/
Czapki wykonuje się szydełkiem nr 6 z włóczki o składzie: 70% akrylu i 30% wełny merino, z reguły o dość intensywnych kolorach i często niekonwencjonalnych zestawieniach.
Panowie wydali również dwie książki ze wzorami czapek i w ciągu prawie czterech lat od wylansowania swego pomysłu z powodzeniem rozpowszechniają modę na "myboshi" w kolejnych krajach.
Wszystkie zdjęcia ze strony: http://www.myboshi.net/
Oryginalną włóczkę "Myboshi" można kupić i w polskich pasmanteriach internetowych, widziałam w Akademii Rękodzieła "Bocian" i pasmanterii "To i owo". Fakt polska dziewiarka poradzi sobie i bez oryginału, jednak nie oznaczy swej czapki firmową metką.
Kiedy przyjdzie jesień, zaczniemy dziergać czapki "myboshi".
Fajny pomysł, a już najlepsze jest to, że to faceci!! :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity post. Nie miałam pojęcia o takich czapkach.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację :) Myboshi znam bardzo dobrze, jednak pomimo tego, że od lat mieszkam w Niemczech nie miałam pojęcia o tej szydełkowej historii :)
OdpowiedzUsuńCiekawe zjawisko socjologiczne z robótkami w tle :), też o tym nie słyszałam wcześniej.
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tym zjawisku, byłam pod ogromnym wrażenie, bo nie dość, że kryją się za nim mężczyźni, to jeszcze udało im się z rękodzieła zrobić świetnie prosperujący, radosny i pełen pasji, biznes. Pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńO tych czapkach słyszałam od brata - wielkiego entuzjasty sportów ekstremalnych. Za każdym razem, kiedy zachwycał się tym, że robię na drutach opowiadał mi o tych dwóch chłopakach. I w końcu się dowiaduję, że to jednak szydełko :D.
OdpowiedzUsuńChyba prezent na Gwiazdkę rozważę dla niego.
Pomysl fajny ale czapki nie rpzypadly mi do gustu. Przez te 70% akrylu wygladaja jak z plastiku....
OdpowiedzUsuńjestem jak najbardziej za dzierganiem
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Czapeczki są rewelacyjne.......a to chłopcy wpadli na pomysł, kto by się spodziewał, że akurat taki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsuper sprawa te czapki,czekam na jesien,chociaz juz by sie podlubalo,ale najlepsze ze to faceci,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny post, sporo się dowiedziałam, dziękuję ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne,bardzo twarzowe czapeczki!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCałkiem fajne te czapki :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie dowiedziałam się o co chodzi z tymi czapkami. Moja córka po kilku latach wróciła z Japonii, a tam o tych czapkach nikt nie wie, choć są fenomenalni rękodzielniczo.
OdpowiedzUsuńJa na początku widziałam je głównie u skoczków narciarskich.
Nie powiem, że za nimi przepadam. Jednak i tak nie mogę ich używać, bo przepuszczają zimno a przede wszystkim wiatr.
Fajnie to opisałaś.
Pozdrawiam.