biegnie ostatnio dwutorowo. Przedpołudnia spędzamy na oglądaniu, dobieraniu, kupowaniu płytek; następnie zmywarki, okapu i zlewozmywaka. Okap, płytki podłogowe do odebrania w piątek.Tylko wkładam w czytnik kartę płatniczą i przelewam, przelewam... Nie ruszyliśmy jeszcze z kupowaniem innych materiałów. Na razie trwają konsultacje z hydraulikiem (jak ustawić zmywarkę w bloku zbudowanym z płyt, w które nie wbije się gwoździa, a więc trudno przekuć taką płytę, aby zmienić bieg rury kanalizacyjnej). Potem zmiany trzeba ustalić ze stolarzem. Ekipa wchodzi w poniedziałek i zaczyna od demolowania tego co jest, by potem zrobić nowe... Do poniedziałku muszę wyczyścić kuchnię z mebli i akcesoriów. W najbliższym czasie przejdziemy na dietę w większości bez gotowania posiłków, bo kuchnia gazowa zostanie na razie wyniesiona.
W małych doniczkach trawy kupione do posadzenia w ogródku trawiastym
Córka zrobiła mi w Excelu projekt notatek; zapisuję tam co jest do kupienia i załatwienia
i ile kosztuje; czy już zapłacone, czy nie, więc nie muszę robić notatek na papierze.
Po południu jedziemy do ogrodu, w którym rozpaczliwie staram się nadrabiać zaległości poczerwcowe (kiedy nie miałam czasu) i podeszczowe (ostatnie dnie). Muszę stwierdzić, że tego czasu już nie odrobię - może uda się tylko, jako tako odchwaścić to i owo. Ejże, życie już nie leci, ale galopuje.
A wieczorem próbuję cos tam kręcić na drutach. I tak wkoło Macieju. Dzisiaj zdjęcia roślin posadzonych w donicach przed chałupą. Pomimo tego, że wokół mam prawie hektar zieleni (tyle ma działka), lubię kwiaty przed wejściem do domu. Na ostatnim zdjęciu suszone liście: jabłoni, jeżyny, maliny, porzeczki, babki, mięty, melisy, oregano poziomki, truskawki - przygotowane do pakowania do pudełek po butach. Są to zimowe zapasy dla królika Czesia.
U mnie remont mieszkania trwał pełniutkie siedem tygodni i choć mieszkałam w tym czasie u sąsiadów piętro wyżej i tak niezle dostałam w kość. A przecież nie ruszaliśmy podłóg w pokojach i przedpokoju. Pieniądze wyciekały z konta jak oszalałe, choć wszystko było zaplanowane i właściwie tylko jedną miałam niespodziankę- zamówienie i sprowadzenie kontenera na to wszystko co zdewastowali. I wiesz, mam wrażenie,że dewastacja wszystkim idzie jak po maśle, ale tworzenie nowego już mniej lekko. Powodzenia Ci życzę i zadowolenia z efektu końcowego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dobrze znam ból remontu, od połowy lutego do końca września kilka lat temu. Trzymam kciuki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie zazdroszczę remontu, ale później będziesz zadowolona, a te liście to myślałam że na herbatke,
OdpowiedzUsuńŻYCZĘ CIERPLIWOŚCI A PÓŹNIEJ BĘDZIESZ SIĘ UPAJAŁA NOWYM WYSTROJEM MIESZKANIA.POZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńRemont kuchni przeżyłam rok temu, więc wrażenia jeszcze dość świeże. Rzeczywiście wymaga to przedsięwzięcie dużo cierpliwości oraz logistyki. remont przeżyłam zresztą niejeden, jak i wiele przeprowadzek.
OdpowiedzUsuńHektar ogrodu to brzmi dumnie, zresztą zawsze z przyjemnością oglądam zdjęcia z niego. Życzę dużo samozaparcia przy remoncie oraz radości z efektu.
Prawdziwe remontowe urwanie głowy :) ale po wszystkim będzie cudownie i tak jak wymarzyłaś. Królik już na zimę zabezpieczony :) Farciarz i smakosz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie czas tak galopuje? ;) Mam nadzieję,że już niebawem będziesz mogła się cieszyć spokojem... Pomysł z excelem niezły, też z niego korzystamy od jakiegoś czasu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle kiedy już pyły poremontowe opadną, będziesz się cieszyć i dekorować nową przestrzeń:) Dla tej przyjemności warto się pomęczyć i galopujące dni przeżyć:)
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że rzeczywiście remonty są wyczerpujące i człowiek zawsze chce je mieć już za sobą więc - powodzenia w pracach!
Przy tej chałupie bardzo mi się podoba. Tu zapewne ładujesz akumulatory. Zmywarka, płytki też są ważne. Ale dziś pomyślałam sobie, że wyposażenie mieszkania mi odpowiada. Już bym mogła nic nie zmieniać ( no może łóżko u Martyny), jedyne czego mi brak to domu z ogrodem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie masz tak zielono i kwiatowo.Remont to trudna sprawa ale po jest super.Miałam generalny remont 4lata wstecz i trwał prawie 4tygodnie.Jak wchodziłam do castoramy to witano mnie w progu.W domu czy mieszkaniu ciągle coś trzeba zrobić.Życzę spokojnego remontu i pięknej pogody.Pozdrawiam słonecznie.
OdpowiedzUsuńNa temat galopującego życia wiem aż nadto dużo. Oj pędzi ten czas, pędzi. Cudnie masz przed chałupą. Na pewno w ogródku nie jest tak źle jak Ci się wydaje. A remont? Cóż i to trzeba przeżyć;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak,zdecydowanie ten Twoj Antonino "hektar"ma najwiecej uroku i najbardziej go lubie ogladac.Naturalnie wraz z cala menazeria i urokliwym domkiem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy bedziesz zadowolona ze zmywarki.
Pozdrawiam
Ewa
Oj,to zdrowo odżywiasz tego króliczka.
OdpowiedzUsuńMnie też brakuje ciągle czasu,mimo,że dzien długi..
Bardzo pracowicie u Ciebie. Remont rzecz straszna ale efekty się liczą i cieszą. Fajny pomysł z tymi zapasami dla królika. Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuń