w pola. U nas leje już trzy dni, dlatego zrezygnowaliśmy z wyjazdu do ogrodu. Niedziela przeszła niespiesznie i po południu pojechaliśmy do mojej mamy. Włożyłam kalosze i poszłam. Tam, już w tym roku zupełne buszowisko roślinności.
Zarastają dawne ścieżki, leżą odłogiem kiedyś uprawiane pola i działki. Kiedy umiera właściciel - rodzina nie interesuje się już dawną działką czy ogrodem. Zarastają krzewami i trawą, dziczeją. Maliniska dawniej ujarzmione w granicach działki "wylewają" się na łąki. Jakoś nikomu już nic nie trzeba: ani owoców, ani warzyw dawniej tam uprawianych. Zobaczyłam tylko jedno pole zasiane pszenicą i dwie wykoszone działki.
Psy ginęły w wysokiej trawie, a Tolki widać nie było zupełnie. Za to wybiegały się za wszystkie czasy, bo wiele tam nowych zapachów i tropów.
Jak szybko mija lato; już zawiązały się owoce na roślinach:
Po południu pogoda się poprawiła i nawet wyjrzało słońce.
Spacerek nie tylko dla psów Tobie też takie wędrówki wskazane to samo zdrowie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj i mnie zaczyna już być szkoda mijającego lata.A takie opuszczone polne "pustostany", jak je nazywam można znaleźć i w mojej okolicy.
OdpowiedzUsuńJest to rzeczywiście raj dla psiaków:))
Pozdrawiam serdecznie życząc lepszej pogody.
Tak jak w jednej z moich ulubionych piosenek (KSU, Moje Bieszczady): "Kto je orał, kto je zasiał nie pamięta nikt". Pozdrawiam pani Antonino, głaski dla piesków
OdpowiedzUsuńAntonino, może tam na wsi niczego nie potrzeba, a tu w mieście z chęcią hodowałabym własny ogródek, dlatego takie słowa mnie smucą. Nie raz widziałam biedę, a wokół domu syf, brak ogrodu, gnijące owoce. Gdzie tu sens. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, bardzo szybko mija... Nie zdążę chyba ze swoimi planami robótkowymi, a przecież nie miałam ich tak znowu wiele...
OdpowiedzUsuńA takie zarastające pole mam zaraz za płotem. Powinnam była raz w roku pstrykać zdjęcia, bo to nie do wiary, jak prędko takie miejsca dziczeją...
Wszystko w tym roku spóznione było, a teraz lato nadrabia zaległości i chce szybko od nas uciec...Niemal wszystko kwitło trzy tygodnie pózniej niż zawsze i do tego bardzo krótko. Odnoszę wrażenie (może mylne), że opuszczone siedliska to dla Bieszczad bardzo charakterystyczny widok - część to jeszcze pozostałości czasów powojennych a część to chyba zawiedzione marzenia- niektórym się marzyły domki w Bieszczadach, ale życie jakoś weryfikowało te marzenia i w efekcie sporo teraz opuszczonych , zdziczałych działek.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Już dzień pół godziny krótszy, ale kto by się tym przejmował, będzie złoto, czerwono, babie lato, grzybów moc; lubię jesień, pogoda się ustabilizuje, troszkę chłodniej, trawa przestanie wściekle rosnąć, to i koszenia mniej; lubię jesień;
OdpowiedzUsuńkiedy kupiliśmy ziemię na Pogórzu, wszystkie pola koło nas były uprawiane, a teraz ugory, może zwierzyna dzika nie da niczemu urosnąć, trzeba by grodzić wszystko; i pewnie łatwiej pójśc do sklepu kupić niż trudzic się na grządkach; lubisz, Antonino, swoje psy, masz wielkie serce, przygarnęłaś te bidy, chodzisz na spacery, leczysz ... pozdrawiam Cię serdecznie.