Zdjęcie z wczoraj - wieczór po przywiezieniu do domu
Dzisiaj w ogrodzie
Pojechaliśmy wczoraj do ogrodu po obiedzie. Uharowana stwierdziłam, że zostaję pod chałupą i robię na drutach. Michał (mąż) poszedł do lasu na poszukiwanie kurek. Ifa niezbyt zadowolona, przybiegała do mnie kilka razy, a za plecami coś piskliwie na mnie szczekało. Myślę sobie: "sąsiedzi wzięli trzeciego psa"? W tle pobrzmiewała z Zakucia zniekształcona muzyka - miał być koncert Kukiza z okazji 600-lecia Zagórza... Właściwie to denerwowało mnie to szczekanie i rozmyte dźwieki różnych melodii, chciałam już wracać do domu.
Słońce schowało się już dawno za lasem, zrobiło się zimno. Mąż przyniósł kurki. Jedziemy. Wyszłam, aby zapakować do auta rzeczy i psa. Nastąpiła szybka akcja Ify w kierunku czegoś piszczącego rozpaczliwie. Biegnę po dróżce. Leży ta bida przerażona. Wzięłam na ręce. Okazało się, że została podrzucona sąsiadom, którzy oświadczyli, że się pozbędą, bo trzy psy to dla nich za dużo. "No, myślę - szkoda maleństwa". Zawołałam męża, który oświadczył twardo, że nie. Wlepiłam mu psinę na ręce, bo przecież muszę zapiąć Ifkę w samochodzie. Męskie serce skruszało, bo malizna przywarła do męża. "Ooo - takiego małego pieska, to nie widziałem"... "No dobra, weźmiemy, podchowamy, będzie dla teściowej, jak Usia zakończy żywot" (Usia to piesek mojej mamy - leciwy bardzo).
Małe zostało przywiezione do domu, Ifunia bez przerwy była agresywna. Noc spędziło z mężem w drugim pokoju. Rano, przed pracą, zawiozłam "ich troje" do ogrodu. Okazało się że pobyt rekreacyjny wpłynął na częściową akceptację pieska przez Ifę. Jednak Ifunia jest jak słonica, kiedy wącha - to całym nosem, który bodzie, jak łapką próbuje zaczepić, to jest to łapa prawie boksera. Jej przypadkowe stąpniecie na ludzką stopę jest mocno odczuwalne. Musimy pilnować maleństwa, by psica nie zrobiła mu krzywdy. Jest tak zestresowane, że rano siku na polu nie zrobiło. Po półgodzinnym kolędowaniu wróciłam i piesek elegancko, po powrocie, "ochrzcił" szmatę w kuchni. Je tyle co wróbelek, nie umie jeść z miski, chyba była karmiona z ręki, na zasadzie: co tam mam, to dam. No i zdecydowanie woli ludzkie jedzenie, niż psie. Na smyczy też nie umie chodzić i po jej zapięciu włącza bieg wsteczny.
Takie jest małe
No i mam, jakbym miała mało problemów i obowiazków... A jak moja mama się darła- szkodać gadać...
Wspaniale :-) Uratowane psie życie, dziękuję :-)))))
OdpowiedzUsuńMa szczęście mała, że do Was trafiła.
OdpowiedzUsuńBędzie psince dobrze u Ciebie :)))pozdrawiam i trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńSympatyczny psiak:))Będziesz teraz sporo pracy miała zanim się toto wychowa:))
OdpowiedzUsuńMnie też boli los tych porzuconych piesków. I obiecuję sobie, że Kasta jest ostatnią- to wiem, że nie wytrzymam długo. Tyle tego nieszczęścia się błąka lub siedzi zamkniętych w klatkach. Gratuluję odwagi o dobrego serduszka. O! Kasta mi właśnie "haftuje " na podłogę. Idę sprzątać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że wzięłaś psinkę, Ifa szybko się nauczy,że musi być ostrożna w kontaktach z tą małą sunią.Za kilka dni "nowa" się nieco przyzwyczai, oswoi z nowymi warunkami i będzie dobrze.Myślę,że jeszcze ją pokochacie i wcale nie oddacie z domu.
OdpowiedzUsuńJa bym jej dała na imię Figa - bo mała i nieco kolorem do suszonej figi zbliżona.
Miłego, ;)
Kochany psiaczek,dobrze,że chcesz się nim zaopiekować,miał szczęście,że spotkał właśnie Ciebie:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry :) Masz dobre serce, piesek to wie :)i wiedział do kogo zaszczekać... Lubię małe psiaki, są głośne ale serduszka mają wielkie. Pozdrawiam. Renia
OdpowiedzUsuńOj ja tez mam miekkie serce...nie umiałabym zostawic porzuconego psiaka czy kociaka...no i trzeba mieć twardą tylna część ciała w związku z tym:) trzymam kciuki żeby sie pieski polubiły i nikt ci nie ciosał kołków na głowie z powodu tego malenstwa:)
OdpowiedzUsuńSłodkie maleństwo Wam się trafiło :)
OdpowiedzUsuńaż łezka w oku się kręci.
Jest piękna :)
Obie są śliczne :) !!!!
Śliczny piesiu,, masz dobre serducho, ale boli jak ktoś nie akceptuje, taki brzydki zwyczaj darcia sie na dorosłe dzieci i ingerowanie w ich decyzję, znam to i zawsze mnie to wkurza
OdpowiedzUsuńJestem zatwardziałą kociarą, ale takiemu słodziakowi to pewnie nawet ja bym się nie oparła :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jakiś taki czas na przygarnianie zwierzątek.Ja też ostatnio oswajam czarnego kocura który do nas się przybłąkał.Piesek jest uroczy i kochany,życzę powodzenia podczas tresury i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDroga Antosiu czytam i czytam -jesteś wielka.Ta cudna psinka odpłaci za serce swym przywiązaniem i miłością.Ti Ifa uratowała ślicznotkę od smierci i poniewierki.Pozdrawiam serdecznie i uściski dla psiaczków.Margita.
OdpowiedzUsuńPiękna psinka. Minka taka słodka... naprawdę ujmująca mordka. Nie dziwię się ze Was wzięło...Pozdrawiam serdecznie...i Minkę głaszczę po przestraszonym łebku...
OdpowiedzUsuńŚliczna ta psiczka i biedna. Ludzie to czasami nie zasługują na miano człowieka... My wzięłyśmy w styczniu taką kupkę nieszczęścia, która siedziała ze szczeniakiem na trawniku pod marketem. Szczeniaka wzięli znajomi, a my matkę. Już jest fajny piesek i taki wdzięczny. Ma tylko jedną wadę, ma ADHD w pełnym rozkwicie :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze jemu z oczu patrzy :) na pewno będzie wspaniałym przyjacielem rodziny. Szczęściarz!
OdpowiedzUsuńAntonino masz super dobre serduszko ,przeczytałam cały post i jako ''psiara''' popieram i chwale Twój czyn -kruszynka jest urocza i potrzebuje ludzkiej miłości i opieki a to ,ze zawsze ktoś znajdzie się przeciwny to norma znam to z autopsji ,moja mama również by mnie w owej sytuacji zbeształa ,ale co tam psiak potrzebował pomocy i ja otrzymał od Was ,pochwala również dla Twojego męża ,bo poparł Twoja decyzje ...pochwalam i doceniam.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzez pomyłkę kliknęło mi się nie tu, gdzie trzeba i skasowałam dwa komentarze Ewy i Tysi YarnAndArt. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńDlatego je umieszczam w taki sposób:
Tysa YarnAndArt:Śliczne maleństwo, rozumiem Cię, bo ja też nie umiem obok nieszczęścia przejść obojętnie. Suczka się wszystkiego nauczy, z czasem. I jeść z miski i chodzić na smyczy, musi przywyknąć i znaleźć swoje miejsce. Jak już poczuje się u Was pewnie to na pewno pokocha i odwzajemni okazane serce.
Ewa: Nie dziwie Ci sie Antonino,ja tez przygarnelabym takie stworzonko.
Uratowalas male bezbronne stworzenie i dobrze ,ze przed emerytura,bo potem to juz troche jest za pozno.
Ifa bedzie zazdrosna !!!
Ewa
Dziękuję za wszystkie komentarze. Powiem, ze mała zawojowała męża, który ciągle nie może się nadziwic, ze taki mały piesek istnieje. Córka moja powiedziała, że tatusia zawsze wzruszły malutkie zwierzątka np. uwielbiał naszego pierwszego chomika Pusia.
OdpowiedzUsuńA małe mnie okazało się zdrowe. Tyle,że bardzo mało je i mało wydala. Już odpchlone i odrobaczone i częściow zaszczepione, bo następne szczepienia w październiku.
Bardzo lubię małe psy. Ten jest uroczy. Jak się już wychowa, będziesz mieć mnóstwo radości. A takie dwa kontrastowe psy obok siebie, to naprawdę fajnie wygląda. Przywiążą się do siebie i utworzą stado. I nikt im nie podskoczy :-)
OdpowiedzUsuńAntonino droga - wielkie serduszko masz :) Wspaniale, że psinka znalazła ciepły kąt i przyjazne dłonie.
OdpowiedzUsuńW moim domu też mieszka psie szczęście po przejściach. Takie pieski kochają najbardziej - coś o tym wiem.
Pozdrawiam Ciebie i Twą gromadkę. Ayuto.
Antonino droga - wielkie serduszko masz :) Wspaniale, że psinka znalazła ciepły kąt i przyjazne dłonie.
OdpowiedzUsuńW moim domu też mieszka psie szczęście po przejściach. Takie pieski kochają najbardziej - coś o tym wiem.
Pozdrawiam Ciebie i Twą gromadkę. Ayuto.
Już kiedyś pisałam, że bardzo lubię zaglądać na Twojego bloga, podziwiam Twoje prace, czytam ciekawostki.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe. Powodzenia. - Izabela
Powtórzę za innymi, że miała psinka szczęście trafić na WAS.
OdpowiedzUsuńAle na pewno będzie i zadowolenie z jej pobytu u Was.Tak dobrze patrzy jej z oczu:)
Pozdrawiam serdecznie
W końcu nadrobiłam zaległości i przeczytałam całą historię Toli jak się u Was znalazła. Miała psinka szczęście, że na Was trafiła.
OdpowiedzUsuńPiesiu przeslodki, jak go zobaczylam to stanelam jak wryta, bo taki do naszej psiny podobny. Taki kochany i milusi, jak tu takiego nie kochac. Uklony w Twoja i meza strone:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń