w końcu dzisiaj mój prezent, jaki sprawiłam sobie na urodziny. Urodziny miałam wprawdzie dwa miesiące temu i tyle czekałam na tę książkę (tak, tak dwa miesiące), ale w końcu mam. Nawet jeszcze dokładnie nie przejrzałam, bo kiedy dotarłam do domu po 12 godzinach, to zdążyłam tylko rozciąć kopertę, przekartkować, zrobić jedno zdjęcie (po tym jednym siadły akumulatorki w aparacie) i się chwalę. Oto ona:
Recenzja będzie później, kiedy dokładniej poprzeglądam i poczytam. Autorką książki jest Lela Nargi, pod tym adresem znajduje się jej blog.
A w niedzielę z bratową i bratem ruszamy na Pikuj - najwyższy szczyt Bieszczadów (na Ukrainie).
wyczekany prezent cieszy
OdpowiedzUsuńudanej wycieczki
no i wszelkiego dobrego na byłe urodziny
Czekam na recenzje książki, pozytywnie z a z d r o s z c z ę wyprawy:) Ja spędzam długi weekend w domu ( mama), pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń...a więc spóźnione,najlepsze i najpiękniejsze życzenia!
OdpowiedzUsuńI miłej lektury-książka zapowiada się bardzo,bardzo :-)
Pozdrawiam,Maja
Świetny prezent sobie zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog o Lapończykach:
OdpowiedzUsuńhttp://saamiblog.blogspot.com/2012/01/old-and-new-photographs-of-sami-gamle.html
Pozdrawiam. Ania M.
Gratuluje prezentu :) czekam na efekty pracy
OdpowiedzUsuń