Strony

wtorek, 3 maja 2011

Między burzą, a burzą

Pierwszomajowe plany wycieczkowe w trakcie upływu dnia ulegały weryfikacji. Dzionek był piękny i słoneczny - zaplanowaliśmy wyprawę w góry. Już w trakcie śniadania  - zachmurzyło się. Przy kawie było wiadomo, że w góry nie pójdziemy - zaczął padać deszcz. Powiedzmy, że majowy deszczyk nam niestraszny - wyruszymy na wycieczkę, ale taką bardziej spacerową... Kiedy siedzieliśmy już w samochodzie  "prało żabami" ile wlezie - burza nie oszczędziła  nikogo. Zdecydowałiśmy, że pojedziemy do Myczkowiec. Mnie gnała ciekawość, by w końcu zobaczyć park miniatur architektury drewnianej Podkarpacia. Pozostali wycieczkowicze  dostosowali się to  programu  wycieczki tak wyraźnie okrojonego (miały być przecież piękne wiosenne widoki, budząca się do życia przyroda i miłe promienie majowego słoneczka). Kiedy przyjechaliśmy do Myczkowiec nie dało się wysiąść z auta jeszcze przez  piętnaście minut, burza nie żartowała i skutecznie przeszkodziła wszelkim inicjatywom oglądania czegokolwiek. U końcu uspokoiło się i udaliśmy się obejrzeć zaporę:


Wycieczkowiczów niewielu, niesprzyjająca aura skutecznie  przepłoszyła turystów. Puste  jadłodajnie, ogródki piwne, smętnie koczujący  przy swych stoiskach gadżetów sprzedawcy - wszyscy oczekujący dużych zysków w majowy weekend, byli zapewnie rozczarowani. Pojechaliśmy do Ośrodka Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach, który zajmuje teren ponad 8 ha. Tam najpierw obejrzeliśmy Ogród Biblijny:


Zajmuje on powierzchnię 80 arów i stanowi ciekawostkę - myślę, że przydatną w nauce katechezy. Obrazuje biblijną historię zbawienia i prezentuje roślinność chrakterystyczną dla Bliskiego Wschodu (teraz niestety wiele gatunków roślin powysychało i widać, że nie przetrwało ostatniej zimy). Projekt ogrodu wykonała dr inż. Zofia Włodarczyk pracownik naukowy w Katedrze Roślin Ozdobnych – Wydziału Ogrodniczego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Poświęcenie i otwarcie ogrodu dla zwiedzających odbyło się 17 maja 2010 r. dla upamiętnienia 90 rocznicy urodzin papieża Jana Pawła II.

Kolejna atrakcją w ośrodku  było Centrum Kultury Ekumenicznej, czyli wspomniany już park miniatur architektury sakralnej. Na obszarze 0,8 ha zgromadzon 140 makiet najstarszych drewnianych kościołów, cerkwi prawosławnych, greckokatolickich z terenów południowo-wschodniej Polski, Słowacji i Ukrainy, ustawionych na10 wzgórzach. Makiety wykonane w skali 1:25, przedstawiają, według dawnego podziału etnograficznego tych terenów, architekturę Pogórzan, Dolinian, Łemków i Bojków. W centrum parku umieszczono pomnik  Jana Pawła II. Podczas zwiedzania z małych ukrytych w atrapach skał i kamieni głośników można usłyszeć delikatne śpiewy cerkiewne, kazania, a także głos  papieża Jana Pawła II.



Idea powstania Centrum Kultury Ekumenicznej była częściowo wzorowana na Włoskim Parku Miniatur w Rimini, który przedstawia najważniejsze zabytki Italii i Europy. Więcej na temat Centrum Kultury Ekumenicznej napiszę w kolejnym poście i pokażę kolejne fotografie.

Na koniec można jeszcze obejrzeć mini ZOO:


W zagrodach  rezydują sarny, daniele, konie, świnie. Są też miniaturowe króliczki, ptactwo m.in  pięknie ubarwiony złoty bażant, kaczki, kury, papugi.
Sądzę, że do Ośrodka  Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach można się wybrać w jakiś dzień, kiedy nie ruszamy w góry. Dorośli odpoczną podziwiając miniatury cerkiew i kościołów; dzieci poobserwują zwierzęta w małym ogrodzie zoologicznym.
Kiedy wracaliśmy z tej wycieczki rozpętała sie kolejna burza, jeszcze Lesko żegnało nas promieniami zachodzącego słońca, ale już w Zagórzu i Sanoku lało jak z cebra.

10 komentarzy:

  1. Wycieczka jednak udana mimo kapryśnej pogody, pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że pogoda spłatała figla. Zwiedzanie zawsze jest przyjemniejsze, kiedy nie pada.
    W minionym roku też byłam w Myczkowcach, i udało mi się pooglądać makiety kościołów i cerkwi. Widziałam też biblijny ogród, a mimi ZOO ominęłam. Może następnym razem...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dużą przyjemnością obejrzałam wszystkie zdjęcia. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Antonino, wiele czytałam o miejscach, gdzie byłaś, chociaż sama jeszcze tam nie dojechałam. Odnaleźliśmy rezerwat szachownicy za drugim podejściem, już przekwitała, na pewno w pełni kwitnienia miejsce to wygląda czarownie. Kasztan jadalny ma liście trochę podobne do grabowych, większe, i piłkowane na brzegu, może Twój kasztan jest z tych ozdobnych o różowych kwiatach? Musi rozwinąć liście, żeby coś ocenić. Myślałam, że szachownica tylko z cebulek A pogoda spłatała nam psikusa na majówkę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. piękna wycieczka, ponoć spacery w deszczu też mają zalety
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Antonino - jako wielka strata, ze nie mogę tego zobaczyć własnymi oczami - czekam na następny post -
    dzięki za przekaz - Anonim

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki, że trafiliśmy do Ciebie! Trafiliśmy i wyjść nie możemy, tyle postów nas intryguje, czytamy, czytamy...

    Suuuper. Zostajemy, bo dużo nam jeszcze do poczytania zostało. Go uczciwie przyznaje, że mnóstwo pomysłów na szydełko i druty wykorzysta, bo cudne.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mario z Pogórza, zazdroszczę Wam, że mogliście obejrzeć stanowisko szachownicy w naturze. A z kasztanem poczekam, aż rozwinie liście i zakwitnie. Szachownica owszem może zostać wysadzona z cebulek i tak zasiedlałam ją w moim ogrodzie. Później jednak po kwitnieniu zawiązały się nasiona, które zebrałam i wysiałam w innym miejscu. Szachownica wyrosła - oczywiście nie kwitła w pierwszym roku, ale później już systematycznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Go i Rado Barłowscy witam serdecznie. Dziękuję za komplementy. Wasz komentarz spwodował, że oczywiście zagościłam na Waszym blogu. I oglądam oraz czytam go z wielką przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z przyjemnością poczytałam i pooglądałam:)
    Bardzo ciekawie prezentuje się park miniatur architektury sakralnej.

    OdpowiedzUsuń