Strony

niedziela, 30 maja 2010

Wisząca kładka i tunika z wiatraczkiem

Taką "piękność" chciałam  dziś pokazać:
Wisząca kładka na rzece Osławie  - miejscowość Morochów

Całkiem niedaleko Sanoka  wisi sobie takie cudo.

Wprowadziłam nowe zasady naszego wspólnego bytowania z moim małżonkiem - wycieczki po okolicy. Kiedyś, gdy mój ojciec był  młodszy i sprawny - jeździliśmy razem. Obecnie za towarzysza musi mi służyć małżonek, który  poddaje się   temu obowiązkowi  niezbyt chętnie, ale  bez  zbędnych dyskusji. Po sobotniej harówce w ogrodzie, kiedy tylko pozbierałam dzisiaj "do kupy" obolałe kości  - dałam hasło: "jedziemy na wycieczkę". Ponieważ południowa ulewa  wykluczyła  dłuższą, wędrowną trasę pojechaliśmy w poszukiwaniu  wiszącej kładki. Tym razem przewodnikiem był mąż. Bo ja pamiętałam kładkę, tyle że zupełnie nie pamiętałam, gdzie wisi. A wisi pięknie...


Miejscowości Morochów (w Morochowie jest też piękna drewniana, zabytkowa cerkiewka  - pokażę ją innym razem) i Mokre (dojechaliśmy do  końca tej wioski, bo małżonkowi wydawało sie, że powinna  tam być jeszcze jedna kładka/mostek, ale jej nie znaleźliśmy) znajdują się około 20 km od Sanoka. Niby blisko, ale jest tam zdecydowanie  dziko i bardzo zielono. Dziś na przemian  świeciło słońce i padał deszcz.
Zdjęcia z trasy:

Przełom Osławy

Dzika, bujna zieleń w Bieszczadach

*   *   *

Szydełkowa tunika " z wiatraczkiem"
Więcej o tunice w kolejnym wpisie.

sobota, 29 maja 2010

Jeszcze paski. Ciekawostki regionalne

Jeszcze paski.
Cardiganek w paski w kolorach popielatym i fuksjowym:

Dzianina maszynowa; włóczka akryl moherkowy - szpula, paski - akryl "Kocurek"; 
zużycie około 270 g

Tunika bawełniana:

Dzianina maszynowa; włóczka: "Snehurka" (2 nitki) - beż, pomarańczowa  - brak danych; 
zużycie  350 g

*   *   *
W ogrodzie zakwitła biała azalia

Tkaitka - tamaryszek był, ale nie przetrzymał ostatniej zimy... Tak, jak i migdałek sadzony chyba już z  pięć razy... Klimat podgórski  im nie odpowiada.
*   *   *
Ciekawostki regionalne

W niedalekim miasteczku Lesku (liczącym około 5700 mieszkańców); do 1931 r. zwanego Liskiem, nadal stoi pomnik poświęcony milicjantom:

Pomnik Pamięci poświęcony poległym milicjantom w walkach z UPA w latach 1944 – 1946 r.

Pomnik ten jest swoistą ciekawostką w czasach, w których  szybko i skutecznie usuwa się wszelkie ślady (szczególnie takie, jak te) pochodzące z czasów  Polski Ludowej. A w Lesku trwa...

Ma Berlin  i Kalisz swój pomnik książki - ma i Lesko. To kolejna ciekawostka miasteczka -  pomnik książki odsłonięty 12.08 2008 r.  na placu obok ratusza miejskiego w ramach  trzeciej edycji „Bieszczadzkiego lata z książką”. Pomysłodawcą pomnika jest  organizator „Bieszczadzkiego lata z książką” - Bogdan Szymanik, według którego pomnik ma przypomnieć znaczenie słowa pisanego.

Autorem pomnika jest Andrzej Pityński  - rzeźbiarz tworzący od lat siedemdziesiątych  w Stanach Zjednoczonych, absolwent ASP w Krakowie, członek Narodowego Związku Rzeźbiarzy w Nowym Jorku. A. Pityński jest też  autorem pomnika „Katyń” w New Jersey i „Partyzantów” w Bostonie

Pomnik przedstawia glob ziemski, z którego wyłania się ręka dorosłego człowieka trzymająca książkę oraz dłoń dziecka wyciągniętą w kierunku tomu. Na książce widnieją cytaty: Cypriana Kamila Norwida: "Nie miecz, nie tarcza bronią języka, lecz arcydzieła" oraz Tomasza Manna: "Dzisiejsze książki są jutrzejszymi czynami"

piątek, 28 maja 2010

Lubię stare książki z duszą

Lubię stare książki robótkowe. Wylicytowałam na Allegro kolejną; z użytkowego punktu widzenia jest właściwie nieprzydatna...

Helena Dutkiewicz: "Dziewiarstwo ręczne". 
Wydawnictwa Przemysłu Lekkiego i Spożywczego, Warszawa 1956 r.

Pchodzi z 1956 r. i zawiera  opisy niemodnych już dzisiaj modeli... No może znalazłyby się jakieś, które po zaadaptowaniu mogłby być noszone  dzisiaj. O choćby te:



Wiele modeli śmieszy  fasonem i wywołuje zdziwienie, że  "coś" takiego robiono na drutach:

Getry - ocieplacze na buciki

Nauszniki - opaska

Majteczki letnie dla dziecka

Absolutny hit - czapka narciarska

Skłamałbym jednak, gdybym nie stwierdziła, że nie można tu znaleźć czegoś przydatnego, są choćby opisy  wzorów na drutach, propozycje zszywania dzianiny czy wykonania niektórych ubranek dla dzieci. 
Jednak ta "książka z duszą" poruszyła mnie z innego  powodu. Znalazłam w niej ślady  dawnej użytkowniczki. Ktoś zasuszył  liście tulipanowca:

i miłorzębu:


Znalazłam też użyte jako zakładki złożone sreberka z czekoladek i  metki ubraniowe oraz  wycinki z  gazet z opisami  wykonania robótek. Ślady przeszłości...Pomyślałam, że  ta Pani, do której należała książka była w pewnym stopniu podobna do mnie, gdyż ja  także namiętnie wkładam w książki ciekawe jesienne liście, a zakładki robię z papierków po cukierkach...

*   *   *
Wczorajszy deszczowy ogród. Zdjęcia robione w czasie ulewnego deszczu:

Kwitnąca azalia

Grupa krzewów: tawuła, berberys, kalina (pod tawułą Ifunia ma "swoją budę" czyli miejsce, gdzie się udaje szukając bezpiecznego schronienia)

Skalniak

Świerk gniazdowy

środa, 26 maja 2010

Moja dzielna mama


Moja dzielna mama, chociaż ma 86 lat, sama opiekuje się mym tatą, nieco starszym od niej, niepełnosprawnym (po wypadku). Prowadzi dom i jeszcze pracuje w swym ogródku.  Chociaż jest schorowana, stara się radzić sobie w miarę samodzielnie z  różnymi problemami dnia codziennego.
Oczywiście byłabym wyrodną córką, gdybym jej  w  tej codzienności nie pomagała. Jednak mama  jest godna podziwu, gdyż niewiele osób w tym wieku jest  jeszcze tak samowystarczalnych i zaradnych.
To mama nauczyła mnie  robić na drutach, szydełku i na maszynie dziewiarskiej, przekazała podstawy haftu. Była bardzo zdolna i pracowita -  bez problemu odtwarzała  żurnalowe modele  i wzory dziewiarskie. Dobrze też szyła. Właściwie to większośc życia chadzałam w rzeczach przez nią zrobionych i uszytych.  Mama dbała o to, bym swe robótki wykonywała starannie. Ileż to się nazłościłam, kiedy to w pocie czoła coś tam wydłubałam, a mama jednym pociągnięciem nitki spruła moją robótkę, bo miała wady. Dziś jej za to dziękuję i wiem, że kiedy od razu nie  poprawię tego co mi nie  wychodzi, potem  muszę pruć całość. Nadal jeszcze korzystam z jej doświadczenia robótkowego.

wtorek, 25 maja 2010

Styl marynarski - sweterki w paski

Styl marynarski - kolory: biel, czerwień i granat  oraz paski  - wydaje się ponadczasowy. Takie zestawienia świetne są na lato, warto więc sięgnąć  do tej kolorystyki. Dziś sweterki w paski - wykonane na maszynie  Są bardzo podobne  (różnią sie tylko szerokością pasków).
Zestaw biało-czerwony z wszywanym rękawem:

Dzianina maszynowa;  włóczka: Classic, 100% akryl, 330 m/50 g;
 zużycie 250 g


Do kompletu torebka uszyta ze sweterka bawełnianego kupionego w szmateksie

Biało-granatowy - rękaw raglanowy, co daje inny układ pasków:

Dzianina maszynowa; włóczka: Classic, 100% akryl, 330 m/50 g; 
zużycie 250 g




*   *   *
Czesio upolował torebkę ze suszonymi skórkami z jabłek. Uwielbia czipsy  jabłkowe - tutaj usiłuje dostać się do smakołyka:


poniedziałek, 24 maja 2010

Wiosenne kapcie, Czesio i ślimak

Wiosenne, kolejkowe kapcie:







Różowe jak kwiaty jabłoni:


I jeszcze jedne:


Są to właściwie zaległe robótki, bo  na zrobienie nowych czasu nie było. Przyjechała Matylda z Czesiem, który  łaskawie poddawał się pieszczotom. Tak nauczyła  go leżeć:


   
Moje  kalosze w kropeczki odjechały do Krakowa na stopach córki (jej pasowały do  żakietu). Ja  zabieram się za nowe projekty robótkowe.
I jeszcze taki ślimak na drzewie:

Inwazja ślimaków jest straszna - w ogrodzie jedzą wszystko co im wpadnie w paszczę. Potafią wpełznąć nawet na wysokie doniczki. Ostatnio zeżarły mi  świeżo wypuszczone listki kanny.

piątek, 21 maja 2010

Szydełkowa tunika (2) z kaloszami w roli głównej

Skończyłam kolejną szydełkową, ażurową tunikę chociaż w trakcie roboty zwątpienie przychodziło: czy jest sens robić  coś, czego być może nie włożę? Mam na myśli oczywiście kiepską pogodę. Ostatecznie wyjrzało dziś słońce i skończyłam robótkę. Sesja zdjęciowa z kaloszami:


Kalosze odgrywają w  mym życiu bardzo istotną rolę (mam kilka par). A jedną zawsze wożę w bagażniku samochodu. Mój bagażnik jest  (jak moja torebka)  duży, pojemny i załadowany różnymi potrzebnymi  rzeczami - wymienię tylko kilka koniecznych: łopatka do wykopywania roślin, mała plastikowa skrzynka na kamienie, szczotka, środki do mycia/czyszczenia samochodu, znicze i oczywiście kalosze i parasol. Kalosze, jak wspomniałam, są dla mnie bardzo ważne  jako obuwie niemal całoroczne przydatne nie tylko na działce, ale  podczas  spacerów z psem po polach i lasach. I kiedy tylko aura  szwankuje (tzn. leje) - buty gumowe są niezastąpione. Wczoraj nie mogłam się oprzeć i kupiłam sobie  te widniejące na zdjęciach. Jak ładnie kolorystycznie pasują do nowej tuniczki... Podeszwy w kolorze barbiowego różu i tęczowe kropeczki na czarnym tle od razu poprawiają humor w czasie deszczu. Wczoraj  kalosze były już używane - akurat rozlało się, jak z cebra, kiedy po południu poszłam z psem w pola. Przemokłam tak, że nalało mi się od góry do butów.


Szydełko Tulip 2,1 mm; włóczka bawełna + wiskoza (brak innych danych); zużycie 250 g

Schemat (dodałam jedno okrążenie)

Tunika  ma specyficzny różowy kolor - nazwałabym go fuksjowym (nie jest to róż barbiowy - chociaż  tak wygląda) i w realu   jest bardziej przygaszony, aniżeli na zdjęciach. Jest zbliżony po trochę do:

różowego kwiatka dąbrówki rozłogowej;

różowych stokrotek;

koloru kwiatka czosnku ozdobnego.