Strony

sobota, 26 listopada 2011

Jakoś w ostatnim tygodniu

dopada mnie brutalnie ludzka nieżyczliwość, nielojalność, zawiść i nie wiadomo co jeszcze (jakbym mało miała problemów).  Z życia blogowego ludzka podłość, złośliwość, brak tolerancji; a wszystko to związane z blogiem Kuby. Przeraża mnie to i zastanawiam się w jakim świecie żyjemy? Dlaczego ludzie takie rzeczy robią?!
Z mojego własnego podwórka też jakieś niejasne sprawy, pomówienia - jakby osoby gadające na mnie, nie mogły  wyjaśnić sprawy ze mną? Tym bardziej, że wcześniejsza umowa wszystkie te niejasności wyjaśniała i osoby czerpiące z niej korzyści były zadowolone...
I jeszcze jedna sprawa z podwórka podstawowej opieki zdrowotnej. Ojciec mój leciwy już bardzo, potrzebuje pampersów. Do tej pory  lekarka rodzinna wystawiała wniosek i mogliśmy kupować te pieluchomajtki  korzystając z dofinansowania. W tym miesiącu uprała się, że ojcu  nie przysługują. Odczytała mojej mamie stosowne rozporządzenie usiłując nieznającej się staruszce "wytłumaczyć", dlaczego już się nie należy. Stwierdziła, że potrzebne jest skierowanie od specjalisty. Ostatecznie pielęgniarka przychodząca do ojca wzięła na siebie  załatwienie zaświadczenia. Okazało, się, że pan doktor urolog  zaświadczenie wypisał nie tak, jak powinno brzmieć! Zlecenie na pieluchomajtki nie zostało w tym miesiącu wystawione.
W końcu - myślę sobie - poczytam sobie akty prawne na ten temat. Tak się składa, że od grudnia 2004 r. rozporządzenie na ten temat się nie zmieniło (przynajmniej nowego nie znalazłam) i jakoś wcześniej ojciec "łapał" się  na jeden z zapisów, gdzie te pieluchomajtki mógł zapisywać  "lekarz podstawowej opieki zdrowotnej", a od  tego listopada już nie! Oczywiście według lekarza rodzinnego rodziców. Co się wobec tego zmieniło, jeżeli rozporządzenie się nie zmieniło? Lekarka rodziców jest, szczerze mówiąc szalenie nieżyczliwa, chociaż leczą się u niej już ze 30 lat. Kiedy ojciec leżał zakuty w gips po pachy już prawie rok i chciałam, żeby go przebadała - musiałam ją przywozic swoim samochodem, bo odmówiła wizyty domowej. Innym razem (ojciec  już wtedy  powrócił do względnego zdrowia, tzn. poruszał się z trudem po domu o dwóch kulach), kazała mi go przywieźć do siebie na wizytę (trzeba mu było zrobić EKG), co było niemożliwe w tamtym czasie, bo staruszek ma sztywna nogę i po prostu nie potrafiłam go włożyć do auta, a potem "wydrzeć" z siedzenia, gdyż sama chodziłam w gorsecie ortopedycznym po złamaniu kręgosłupa. Pani doktor nie chciała wystawić zlecenia na karetkę, żeby przetransportować ojca. Skończyło się na interwencji u kierownika przychodni. Zlecenie załatwiłam. Lekarka odpłaciła bardzo nieprzyjemnym traktowaniem pacjenta (dziwili się nawet temu sanitariusze). W przyszłym tygodniu wybieram się ponownie  do kierownika przychodni, by popytać co się zmieniło w kwestii pieluchomajtek. Przecież rozporządzenie jest takie samo, wcześniej ojciec miał dofinansowanie, a teraz mu się już ponoć nie należy...  Czy ja czegoś nie wiem? Przecież jego stan zdrowia się nie poprawia, tylko pogarsza, lepiej już nie będzie. Jeżeli mu się teraz nie należy, to nie należało się i wcześniej chyba... Mamy do czynienia z niekompetencja lekarza czy z jego złośliwością? Mam wrażenie, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chyba wiadomo, że chodzi o...
Ulało mi się dzisiaj. Zwykle unikam takich tematów na blogu.

19 komentarzy:

  1. Kurcze... też się przejęłam sprawą Kuby... to jest jakieś chore w ogóle. Ludzka zawiść nie zna granic
    :(
    Można mieć tylko nadzieję, że sprawiedliwość dosięgnie każdego...

    OdpowiedzUsuń
  2. zmieńcie lekarza ! na innego z tej przychodni, albo na inną przychodnię w ogóle. czasem warto zrobić kilka kilometrów więcej. a jak im się zaczną pacjenci wypisywać to się zastanowią na swoją pracą, bo lekarz ma pacjentowi służyć a nie łaskę robić. też miałam taką p. doktor, zawsze wszyscy mieli u niej anginę. poszłam od niej jak najdalej.
    Dużo zdrowia życzę Tobie i rodzicom.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.pecherz.pl/formalnosci-poradnik-przetrwania.html może tu?
    Akurat teraz borykam się z podobnym problemem. Moim zadaniem trzeba znaleźć najbliższe hospicjum domowe. Lekarz i pielęgniarka będą przyjeżdżać do domu chorego, jest też kontakt telefoniczny. Wystawiają recepty, dysponują nieodpłatnie dodatkowymi pieluchami i innymi środkami zaopatrzenia, np. podgumowane prześcieradła.Hospicja Caritasu opiekują się nie tylko chorymi na choroby nowotworowe. ulach

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie trafiłam na blog Kuby,nie wiedziałam o co chodzi,po tym co napisałaś poczytalam trochę i....po prostu słów brak.Skąd w ludziach tyle wrogosci,nienawiści wręcz do wszystkiego co choc trochę inne?Tak się składa,że ludzie z którymi miałam tu do czynienia są(czy byli) w większości bardzo wierzącymi katolikami ale jakże innymi od tych naszych,wojujacych z całym światem.
    A te przepychanki ze służbą zdrowia...Przez lata obserwowałam zmagania mojej przyjaciołki opiekującej się dwojgiem bardzo ciężko chorych rodziców.Tego co ona przechodziła w walce z nieludzkimi przepisami,z totalną niemożnością czy zwyczajną złą wolą ludzi nie da się opisać.To smutne,że dotyka to ludzi najsłabszych,tych którymi właśnie szczególnie powinniśmy się zaopiekowac.Ale trafiaja się też w tej przeklinanej służbie zdrowia życzliwi ludzie i życzę Tobie i rodzicom,żebyście na takich trafiali :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I dobrze, że się ulało! Mówią, że na wątrobie lżej. Ja się wstrzymuję, bo znaczy to, że nerw muszę sobie najpierw nadszarpnąć, a tego dziś nie zniosę. Poczekam. Trzymaj się, wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosz, nóż się w kieszeni otwiera normalnie. Współczuję tych przepychanek, wiem, ile znaczy życzliwy lekarz pierwszego kontaktu. Ja bym po prostu zmieniła lekarza, ale pewnie rodzicom trudno podjąć taką decyzję. Też jestem po złamaniu kręgosłupa i też musiałam trochę powalczyć - o gorsety (po półtora roku dostałam zwrot kasy). Trzymam kciuki za wygraną i przytulam - pewnie się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Antonino dla niektórych lekarzy najlepszy jest pacjent za którego się bierze pieniążki i nie trzeba go leczyć.( nieliczni są tacy którzy mają serce do PRZEWLEKLE CHOREGO )

    OdpowiedzUsuń
  8. Być człowiekiem - niełatwa sprawa. Nasze człowieczeństwo bywa jednocześnie usprawiedliwieniem dla najgorszych podłości, jak i wyjaśnieniem najwznioślejszych porywów.

    Myślę, że pani doktor też nie ma lekko - jej nieżyczliwość do ludzi, do pacjentów, musi mieć jakieś przyczyny. Choć wiem, że trudno o tym pamiętać, gdy ktoś nas źle traktuje...

    Może dałoby się zmienić lekarza rodzinnego Twoich Rodziców?

    OdpowiedzUsuń
  9. No niestety tak bywa często,zastanawiam się czy trochę tu nie jest winy NFZ,jak obserwuję co mówią o wypisywaniu recept to włos się jeży,uważnie patrzę na moją receptę(cały czas ten sam lek),musi być napisana ilość tabletek w opakowaniu tj 30 szt(o ile pamiętam od 30 co najmniej lat opakowania się nie zmieniły),dawkowanie,słownie np.sześćdziesiąt jeżeli są 2 opakowania itp.Dobrze,że mam miłe panie w aptece,jeśli czegoś brak,panie lek wydadzą i idą same uzupełnić.Powiem brzydko,może Twój tato jest już za stary bo ciągle się słyszy ,ze tylko do tego czy owego roku NFZ coś dofinasowuje.Czasami brakuje po prostu odrobinę dobrej woli lub człowieczeństwa.Życzę z całego serca powodzenia,wiem jaki to koszt ,ale tu chodzi o zasadę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie to przykre że lekarze którzy powinni byc podporą w czasie choroby są tak nieżyczliwi. Wiem coś na ten temat z własnego doświadczenia. Nie daj się, trzeba wykorzystać wszelkie możliwości ulżenia choremu. To niestety wymaga nie tylko wiedzy medycznej ale i przepisów. Życzę dużo siły i życzliwszych ludzi wokół.Jogi45

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj,bardzo poruszył mnie Twój wpis.Mój tato chorował bardzo długo,a prze 2 lata i 8 miesięcy tylko leżał.Pampers,cewnik,sonda itp. Ze zleceniem na pampersy dla taty nigdy nie miałyśmy(mama i ja)problemów, ALE...co kilka tygodni przewożono tatę do szpitala,np. na nawadnianie (tato miał m.in. problemy z gospodarką elektrolitową,wciąż się odwadniał) W czasie pobytu pacjenta w szpitalu pampersy "na zlecenie" nie przysługują,bo w tym czasie pampersy zapewnia NIBY szpital.Ale gdy tylko tato pojawiał się na oddziale,pierwszym pytaniem przyjmującej go pielęgniarki było ,czy mamy dla pacjenta pampersy,bo szpital biedny (Akademicki z polikliniką!!!) i pampersów nie ma....Kwadratura koła...
    Twoim Rodzicom życzę zdrowia i pogodnej jesieni życia,a Tobie wytrwałości ...
    Pozdrawiam,Maja
    PS-mój tato zmarł kilka tygodni temu.Pampersy zostały...oddaliśmy je do ośrodka dla samotnych starszych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Antonino,

    Bardzo poruszył mnie Twój post, dlatego chętnie przeleję na klawiaturę choć parę słów.

    To,że lekarze są bezduszni, biurokratyczni-bo tak! i nieludzcy to już od dawna jest wiadome. Szkoda tylko, że niestety Ty mogłaś się o tym przekonać. Być może uda się sprawę rozwiązać z Kierownikiem - być może okaże się "bardziej ludzki". I tego Tobie życzę:)

    Bezduszność ludzi również widać i tam, gdzie wydawało by nam się , że nic nie może się stać. Tak jak na blogu KUBY. Wypowiedziałam się na forum pomocy google z nadzieją, że świat jego fanów się zjednoczy i pomoże w przywróceniu jego bloga.
    Cały wieczór spędziłam czytając komentarze, opinie ludzi chcących pomóc i też takich, którzy niestety przyczynili się do usunięcia bloga. Brak słów ....

    Ponieważ wczoraj umieściłam komentarz pod czapką z szalikiem i nie wiem, jak on się nie zapisał, to odważę się zapytać w tym poście.
    Jestem fanką Pani strony i tego, że potrafi się Pani podzielić swoimi sposobami na druty:). Czy jest możliwość napisania do Pani emaila ( nie wiem jaki adres) z prośbą o wytłumaczenie robienia łapci. Będę pani wdzięczna.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że uda się Pani rozwiązać problemy biurokracji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuje Wszystkim za wsparcie i rady. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się rozwiązać problem. Ze zmianą lekarza może być trudno - rodzice są przyzwyczajeni do tej lekarki, która zna ich choroby od lat. Myślę, ze byłoby trudno im to wytłumaczyć. Z kolei sama myślę, że zmiana lekarza być może nie byłaby złym wyjściem.
    A wywnętrzyłam się na blogu, bo tak dużo problemów życiowych mnie dopadło w ostatnim czasie (o niektórych po prostu nie chcę pisać, że jakoś nie do końca sobie z tym wszystkim radzę. Jeszcze raz dziękuje za wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  14. ty piszesz inni czytają
    życzę sił u upominaniu się o swoje prawa
    pozwolę sobie zalinkować sprawę Kubusia
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Antonino - szkoda, ze nie można
    pomóc w innej formie jak w słowach -
    wiem, ze interwencja u kierownika pogorszy sprawę gdyż wyjątkowo ta lekarka nie powinna mieć takiego zawodu - skąd to się bierze, ze po tylu latach jest tak obrzydliwie nieżyczliwa - nie jest wyjaśnieniem ,ze miała zły dzień - fakt, ze zmiana
    lekarza moze byłaby i dobra ale ten lekarz zna swoich pacjentów i ich choroby wiec powinna p o m a g a ć gdyż rodzina ma już zmartwienie
    jak pomóc swoim rodzicom /mając własne życie i pewnie też kłopoty/ a mimo to dba o swoich / czy lekarz
    nie wie ile zabiera pieniędzy apteka/ a i inne wydatki - lekarze
    teraz stali się robotami /dla kasy/
    a nie osobami które maja pomagać -
    starość jest taka przykra dla osoby
    "starej" jak i dla otoczenia ale czyż nie zasłużyli na życzliwość zwłaszcza osoby, która dobrowolnie
    wybrała zawód lekarza? Rodzina i tak jest nieraz bezsilna wobec choroby najbliższych a jeszcze jak lekarz rzuca kłody to można by ....
    Antonino pewnie nie udało mi się wyrazić swojej myśli - ale rozumiem
    twoją rozpacz- bezsilność - wobec istniejącej sytuacji - czy tylko
    przepisy są złe? a lekarz ?
    Przesyłam serdeczne myśli - wytrzymaj- Anonim

    OdpowiedzUsuń
  16. Pani Antonino - życzę dużo sił i zdrowia dla Rodziców. Z naszą służbą zdrowia miałam wyjątkowo dużo do czynienia i rozumiem tą bezsilność i wściekłość. Ale lekarza rodzinnego warto zmienić - to jedyny sposób na takie chamstwo.
    Co do sytuacji blaga Kuby - nie znam szczegółów, ale wiem jedno - od fanatyków wszelkiej maści - a szczególnie religijnych trzeba trzymać się z daleka - niestety - czasem oni chcą się trzymać blisko nas :-(
    Pozdrawiam serdecznie i życzę pomyślniejszych dni.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana wiem jak to jest czasem trzeba się wygadać.
    Wiesz co teraz można zmienić lekarza rodzinnego. W tej przychodni chyba nie jest tylko ta jedna lekarka? W ogóle przychodnie bym zmieniła na inną. Wiem jak to jest z tymi pieluchami przynajmniej wiem jak to było do nie dawna. Przez 5 lat opiekowałam się starszą panią która musi korzystać z pampersów.Raz na 3 miesiące chodziłam po receptę na pieluchy. Kiedyś po operacji moja mama tez miała taki problem... ech. Widzisz wszystko robią ludzie, a ludzie są różni. Życzę Ci żebyś na swojej drodze spotykała samych życzliwych ludzi.
    Kuby w sumie nie znałam. Przykra sprawa.Nie wiem komu to przeszkadzało, że on ma bloga i pisze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Pierwszy raz stykamy się na Twoim blogu z takim rozżaleniem, więc tylko wiedz, że po prostu JESTEŚMY Z TOBĄ! Cium.

    OdpowiedzUsuń