była mi potrzebna właśnie w kolorze bladego różu, miała pasować do koca z kwadratów pościelonego na łóżku. A ponieważ nie było pod ręką innej poszewki chwyciłam za szydełko i zrobiłam sobie taką w rozmiarze 50 x 50 cm, w kolorze różu na pledzie. Zostało mi po prostu trochę tej włóczki.
Poduszka ta jest dedykowana zabawi blogowej u Splocika "Rękodzieło i przysłowia" i ilustruje przysłowie: "Kompromis to sztuka dzielenia ciasta tak, by każdy dostał największy kawałek". Mnie chodzi o słowo: "kompromis", gdyż poszłam na kompromis z kolorem różowym i sama wykonałam poszewkę (wcześniej chciałam kupić).
Dodam, że nie nacieszyłam się długo poszewką, bo aktualnie nasza Lusia poodgryzała guziki i porobiła swoimi ząbkami dziury na listwach wykończeniowych, tak, że muszę ją zreperować.
Poducha spora i bardzo fajna. Kochamy nasze zwierzęta pomimo szkód, które czynią. Ja przed Wielkanocą musiałam kupić nowy telewizor, bo poprzedni(roczny) kotka zrzuciła mi z komody na podłogę. Aktualnie produkowany sprzęt elektroniczny nie daje się naprawić. Niepotrzebnie położyłam serwetę na komodzie i telewizor na niej zjechał. Nasłuchałam od mamy, że powinnam kotki się pozbyć, ale nie biorę tego pod uwagę. Pozdrawiam Cię Antonino serdecznie.
OdpowiedzUsuńPoduszka świetna i do kompletu, tak to jest z małymi pieskami ale chyba poradzisz sobie z oduczeniem robieniem takich szkód.Nasza kotka kiedyś rozdarła nam fotel.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDobry kompromis i świetna poducha. :)
OdpowiedzUsuńTwój link i fotkę dodałam do mojego wpisu.
Miło mi, że bawisz się u mnie. :)
Pozdrawiam ciepło.
Fajną poszewkę na poduszkę z robiłaś z użyciem szydełka.
OdpowiedzUsuńSztuka kompromisu - to dopiero sztuka! Szkoda guzików - stanowiły ciekawy dodatek.
OdpowiedzUsuń