Strony

sobota, 2 czerwca 2018

W ogrodzie

dynamicznie zachodzą zmiany, dopiero co pachniał kwitnący oliwnik i wiciokrzew, teraz zapachem odurza jaśmin. Na tulipanowcu pokazały się pierwsze kwiaty:



A w oczku wodnym lilie: większe różowe i mniejsze  białe. Te różowe są bardzo ekspansywne, więc co kilka lat musimy je przerzedzać. Teraz cieszą oczy swą urodą. 





W porywach mamy w stawku rozwinięte 10-12 kwiatów. Jedne w pełni, inne już toną w wodzie. W tym roku ustawiliśmy nad oczkiem ławeczkę z granitowego krawężnika, na którym przysiadamy z kawą i patrzymy na  kwiaty obserwując też uganiające się nad taflą wody kolorowe ważki

Dużo czasu spędzamy w ogrodzie. Piekna wiosna sprzyja, odrabiamy zaległości (w ogrodzie zawsze mamy zaległości). 

Zajmują mnie rózności. Najpierw nazbierałam kwiatów mleczu i zrobiłam na zimę syrop. Tym razem na ksylitolu. Przyda się w przypadku infekcji. Pozostałości wykorzystałam, dodałam cukru i już zrobił mi się ocet. Dawne zapasy octu jabłkowego właśnie mi się kończą (na nowe jabłka jeszcze trzeba czekać), więc zrobiłam eksperyment z tym octem z kwiatów mniszka. Smakowo może bardzo minimalnie czuć goryczkę (kwiaty wyjęłam ze słoja po tygodniu). Ocet jest dość słaby i delikatny. Zastanawiam się czy nie poddać go kolejnej fermentacji, czy zostawić taki.

Kwitnie, a właściwie już kończy kwitnienie czarny bez. Na bieżąco nastawiam kolejne lemoniady z kwiatów bzu. Zrobiłam też syropy. Tym razem tylko moczyłam kwiaty w syropie cukrowym (48 godzin), potem zlałam do wyparzonych słoików i zapasteryzowałam. Kwiatów w syropie  nie gotowałam.

Upiekłam też swój pierwszy chleb na zakwasie. Tzn. ten tu prezentowany jest pierwszy. W tej chwili jemy już drugi i zapewne będą następne. Mój chleb jest żytnio-gryczany. Muszę przyznać, że nawet mój mąż w nim zasmakował. Pierwszy chlebek słabo mi wyrósł, następny był bardziej udany.



O kolejnych darach przyrody w następnym wpisie.