Strony

wtorek, 31 lipca 2018

Siatki i siateczki

Od zeszłego roku modne są siatki (takie rodem z PRL-u), sznurkowe, z okami - wykonane techniką makramy lub szydełkiem. Moda na takie torby (noszone również jako torebki) zbiegła się z ograniczeniem używania  plastikowych worków na zakupy. Teraz w sklepie wypada posiadać własne siatki, gdyż darmowych nie dostaniemy. Ja zwyczajowo zawsze noszę w torebce szyte przeze mnie  z materiału. Jednak na fali powrotu mody na tradycyjne siatki, jeszcze w zeszłym roku zrobiłam sobie dwie obszerne, klasyczne siaty szydełkowe. Pakowne bardzo.






Tu do siaty włożyłam torebkę

Gdzieś tam w szufladzie znalazłam taką siatkę (jeszcze z PRL-u):




Na koniec koszyk metalowy - siatka; kupiony kiedyś na targu od handlujących u nas Ukrainców:



Zwykle zbieram do niego jabłka, jednak jako torebka wygląda całkiem szykownie - prawda?

piątek, 6 lipca 2018

Sałatki z chwastów

Uważni Czytelnicy mojego bloga na pewno zauważyli, że interesuje mnie zdrowy tryb życia i zdrowe odżywianie. Przyznam, że po epoce zachłystywania się jakimiś oryginalnymi produktami pochodzącymi z różnych stron świata, ostatecznie skorygowałam swoje zapędy i stwierdziłam, że należy jednak trzymać się swojej strefy klimatycznej i regionu i tu szukać zdrowego pożywienia. Skupiłam się więc na tym co daje nasza ziemia i moje otoczenie.
Bardzo inspirujący stał się dla mnie blog Małgorzaty Kaczmarczyk. Następnie kupiłam sobie jej książkę "Zioła dla smaku, zdrowia i urody", którą czytuję do poduszki. Oczywiście nie jestem tak zaawansowana,jak autorka bloga, w czynieniu różnych ziołowych przetworów. Skupiam się dopiero na zbieraniu ziół na bieżące potrzeby, suszę na herbatki, myślę, że dojrzeję do wykorzystania ich do kolejnych celów dla domu, zdrowia i urody. Mam olbrzymi ogród, w bliskim sąsiedztwie lasu i łąk, gdzie duża część leży zwyczajnie niewykorzystana użytkowo. Może więc on stanowić mój własny poligon doświadczalny. Nawet nie muszę się dużo nachodzić, bo "bogactwo" roślin leży niemal u stóp. Wiele sama sprowadziłam do ogrodu i posadziłam, inne wysiały się same, jeszcze inne rosły od zawsze. Wystarczy mieć tylko oczy otwarte i korzystać. Lato tej wiosny było cudowne i przełożyło się na niezwykły urodzaj i bogactwo wszystkiego. To w sąsiadującym lesie można pojeść sobie leśnych malin, nazrywać czereśni, pokosztować jeżyn, których będzie dużo, bo widzę mnóstwo zielonych. Przypomniałam sobie w tym roku, kiedy na skraju lasu podjadałam czereśnie ich z dzieciństwa. Tam, gdzie wówczas mieszkaliśmy w sąsiedztwie był duży (dla mnie dziecka) stary ogród -  rosło tam m.in. potężne drzewo czereśniowe. Starsi chłopcy wspinali się wysoko i nam maluchom zrzucali wyłamane gałęzie z owocami...

No ale miało być o sałatce z chwastów. Na wiosnę najczęściej robiłam sałatkę z mniszka, młodego krwawnika i podagrycznika.

Mniszek, krwawnik, podagrycznik
 
Zbierałam listki, myłam dokładnie, następnie rozkładałam na ścierce, by odsączyły się z wody. Wszystko drobno siekałam... i dodawałam co tam aktualnie miałam w lodówce np. rzodkiewkę, ogórek zielony, kiszony, zieloną cebulkę, pomidora, a nawet ugotowaną fasolę, pokrojone kiszone jabłko, ząbek czosnku, ewentualnie jakieś ziarna (np. słonecznik,), albo orzechy.


Polewałam to wszystko olejem lnianym. Tłuszcz zawarty w oleju pozwala przyswoić z sałatki wszystkie witaminy.
Jeżeli sałatka wzbogacona była fasolą, albo gotowanym jajem - stanowiła dla mnie osobne danie obiadowe.



Moja  sałatka - to takie nic - ale zdrowo. Dopiero jak sobie człowiek poczyta, to dowiaduje się ileż to bogactwa zawartego jest w takich zwykłych roślinach.

A na koniec Hirek - jest u nas na wakacjach:

poniedziałek, 2 lipca 2018

Warkoczowy sweterek dla dziewczynki

Sweterek dla Wandy, która rośnie nam szybko i w październiku skończy 5 lat.

 
Zrobiłam go już jakiś czas temu i niestety z pamięci uleciały szczegóły.



Sweter wykonałam splotem warkoczowym (tylko rękawy są gładkie). Ściągacze zrobione na prawej stronie oczkami przekręconymi.


Włóczka bawełniana, gdyż w założeniu sweterek nie miał być super ciepły. Jednak bawełna była dość gruba i chyba robiłam na drutach 4,5 mm. Wyszło około 300 gram. Kolor - jak widać - fiolet; ponoć modny w tym sezonie.
Sweter w zasadzie bezszwowy: korpus - przody i plecy bez szwów, rękawy od góry również bezszwowo, ramiona zszywane kitchnerem.