Polska jabłkami stoi. W zeszłym roku urodzaj tych owoców i embargo Rosji na zakup polskich jabłek, spowodowały straty naszych sadowników, którzy aby pozbyć się zbiorów - rozdawali je za darmo. I tak byłam świadkiem, kiedy to do podsanockiej wsi przyjeżdżały tiry z tym dobrodziejstwem. Rozdawanie odbywało się na placu przykościelnym - ludziska brali i po kilka (kilkanaście skrzynek). Ponoć jeden z rolników zajechał wozem, nabrał ile się zmieściło. Po co? "Krowy będę karmił". Oburzyło mnie to, gdyż w tym samym czasie mieszkańcy miasta musieli płacić za 1 kg jabłek w granicach 2 zł i więcej. Jednocześnie obserwowałam, że na drzewach w tej samej wsi (i nie tylko) jabłka wisiały do mrozów, aż spadły w trawę i zgniły... Ot polska rzeczywistość...
U mnie w ogrodzie jabłonie owocują co drugi rok. I tak w jednym roku obfitość tego dobra, w kolejnym malutko owoców. Staram się przerobić niemal każde jabłko, tym bardziej, że długo się nie utrzymują (nie mamy odmian zimowych). W tym roku, jabłek mało, zbierałam więc z drzewek samosiejek, które wiosną poprzycinaliśmy z nadzieją, że w przyszłości będą plony (jabłka, choć niewielkie, były twarde i nawet smaczne). Ostatnio dostałam cudne, ekologiczne owoce od sąsiada mojej mamy.
Jabłka lubię i jem (chociaż z umiarem, by nie spożywać za dużo fruktozy). W naszym domu lubi się dania z jabłkami: m.in. szarlotki, jabłka z makaronem lub ryżem, racuszki i naleśniki. Z dodatkiem cynamonu, a czasem imbiru czy goździków - potrawy zyskują niepowtarzalny smak.
Przetwarzam te owoce różnorodnie. Rozgotowuję jabłka i pasteryzuję w słoikach - w zimie wykorzystuję je do owsianki, naleśników, placków.
W tym roku powstała marmolada (bez dodatku cukru), ale za to z owocami pigwowca, co nadało jej oryginalny kwaśnawy smak i wzbogaciło o witaminę C. Ciekawe, że smak marmolady zależał od gatunku owoców. Z jednych był bardziej słodki, z innych bardziej cierpki.
No i w końcu jabłka suszę. Mam potem w zimie zdrową przekąskę w postaci czipsów jabłkowych (bogatych m.in. w błonnik). Suszę je albo w suszarce elektrycznej, albo podsuszam w piekarniku (a potem dochodzą na kaloryferze w płóciennym woreczku).
Oczywiście cukrzyk powinien pamiętać, że najzdrowsze są surowe, a przetworów jabłkowych nie jeść w nadmiarze. Chociaż i tak jabłka mieszczą się w zakresie niskiego indeksu glikemicznego: jabłko świeże, duszone, i suszone - 35, sok jabłkowy (niesłodzony) - 50. Mają też nie tak dużo kalorii: 50/100g; średnie jabłko waży około 150 g - co daje około 75 kcal na sztukę. Wartości odżywcze jabłek są niebagatelne: zawierają witaminę C, B6, A, E, K, tiaminę, ryboflawinę, niacynę, kwas foliowy, błonnik, pektyny. Wspomagają metabolizm, ponoć mają wpływ na obniżanie cholesterolu, wspomagają walkę z nowotworami, wątrobę, kości, układ krążenia i nerwowy.
Kolejne dobrodziejstwo jabłek - to ocet jabłkowy. U mnie robi się w tym dużym słoju:
Ocet jabłkowy pomaga schudnąć - szczególnie pozbyć się oponki wokół brzucha, obniża poziom cukru we krwi (ważne dla cukrzyków), pomaga obniżyć cholesterol i trójglicerydy. A chociaż jest kwaśny, ma właściwości alkalizujące, odkwasza więc organizm i przywraca właściwe pH organizmu. Przydaje się do leczenia innych licznych schorzeń i dolegliwości. Najlepszy jest zrobiony przez nas w domu - wiemy wtedy co pijemy. Domowy ocet jest nieco mętny, gdyż powstaje w wyniku naturalnej fermentacji bakterii kwasu octowego. Aby się udał należy przestrzegać pewnych zasad: przede wszystkim słoik i narzędzia (łyżka) do mieszania powinny być wyparzone. Ja mieszam ocet specjalną drewnianą łyżką, którą każdorazowo wyparzam, a słoik przechowuję w ciemnym miejscu. Do zrobienia octu można wykorzystać ogryzki jabłek pozostałe np. po przygotowaniu krążków jabłek do suszenia.
A więc póki jabłka jeszcze wiszą na drzewach, wykorzystujmy je w naszym gospodarstwie domowym.
Ciekawa ta marmolada z owocami pigwowca, jeszcze o takiej nie słyszałam. Chyba się skuszę :)i ten ocet jabłkowy też mnie zaciekawił, bo też jeszcze nie robiłam. Muszę się brać do roboty ;)
OdpowiedzUsuńPolak jak pies ogrodnika czasem - sam nie zja, ale komuś nie da. Smutna nasza rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńJabłko to król owoców :) I codziennie jedno przynajmniej musi być schrupane. Mój syn jest wręcz uzależniony. :)
Witaj,zgadzam.sie.jablka.sa.wspanialym.owocem.musze.sie.przyznac,ze.kiedy.bylam.daleko.od.Polski.przez.kilka.miesiecy,tonajbardziej.tesknilam.za.naszymi.polskimi.jablkami.to.wspanialeuczucie.kiedy.ugryziemy.pierwszy.kes.jablka.ten.sok.splywajacy.po.brodzie.to.najwaspanialszy.owoc.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać przepisu na ten ocet oponki na brzuchu choć ostatnio mniejsza b mnie lubi ☺
OdpowiedzUsuńW naszych okolicach jest mnóstwo starych jabłoni, opuszczonych sadów i tez co roku patrzę z przykrością ile jabłek się marnuje. Od późnego lata do początku zimy jabłek nie muszę kupować-wystarczy mały spacer i wracam z kilogramem albo dwoma uzbieranych spadów. ..
OdpowiedzUsuńJablka tak, w duzych ilosciach. Nalezy tez zjadac pestki, bo sa jedna z najcenniejszych skladowych jablka.
OdpowiedzUsuńJabłka to wspaniały owoc,zrobiłam musy,ocet winny też,na razie użyłam go do sałatki i surówki,pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńDrugiej sprawy nie komentuję,jak w 1997 roku była u nas powódź to facet chyba 50 chlebów darmowych zebrał,po co? ani kur ani bydła,po trzech tygodniach trzy wory spleśniałego chleba stały obok śmietnika,niestety są tacy ludzie.
Jabłka są moimi ulubionymi owocami. Zjadam je codziennie. Muszę pomyśleć nad zrobieniem octu jabłkowego.
OdpowiedzUsuńMi też ograniczono jabłka z powodu cukru do jednego dziennie a to takie dobre owoce :-) a całe życie słyszałam jak to zdrowo jabłka jeść. No tak człowiek się uczy do końca i nie raz się zdziwi:-)
OdpowiedzUsuńNajlepsze owoce na świecie,szkoda tylko że podobno "wciągają "najwięcej chemii ze wszystkich owoców.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam szarlotkę i naleśniki z musem jabłkowym.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jabłka i niezmiennie goszczą na moim stole. Koniecznie pokusze sie o zrobienie z nich marmolady. Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńTwoje przetwory zapewne są smaczne i wartościowe Antonino, skoro jabłka masz z wiadomego źródła. Ja wychowałam się w sadzie, jako mała dziewczynka wchodziłam na wielkie drzewa, zrywałam je i bardzo lubiłam jeść. Z każdej jabłonki miały inny smak, a to, co się teraz kupuje,jest piękne, ale bez smaku i więcej chemii ma niż witamin. Znałam profesora - sadownictwa, który nie konsumował wyhodowanych przez siebie odmian jabłek, w instytucie naukowym, lecz wysyłał swoją gosposię na nasz targ po tzw. psiorki.Zdrówka ci życzę.
OdpowiedzUsuńW tym roku pierwszy raz zrobiłam ocet jabłkowy i jestem nim zachwycona. Muszę nastawić kolejne słoje. Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńu mnie jabłek mało- lipcowe gradobicie zrobiło swoje, zbierałam i wyrzucałam.....
OdpowiedzUsuńale 2 x zrobiłam jabłka w cieście- smażone-pycha